Złoty medal Majewskiego przyjęto jako niespodziankę. - Odległości dające mi nadzieję na dobry wynik w Pekinie miałem już wcześniej - przypomniał. - A presja? Kiedy startujesz w igrzyskach olimpijskich, zawsze ją odczuwasz i musisz nauczyć się z nią radzić. Nie tylko my w Polsce mamy z tym problem. Weźmy moich rywali z USA. Ci to mieli jazdę. Srebrny medal przyjęto w ich kraju jako klęskę - dodał.
Polski kulomiot nie ma czasu na odpoczynek, bo czekają go kolejne starty. - Najpierw czeka mnie mityng w Padwie, potem finał Grand Prix w Stuttgarcie. Trochę wolnego będę miał dopiero w październiku, ale wtedy też nie będę się lenił. Mam mnóstwo zaległych spraw do załatwienia. Myślę też o studiach podyplomowych - zdradza w rozmowie z Polska The Times.