W Brazylii zawrzało. "Gdzie indziej to by mu się udało"

Getty Images / Na zdjęciu: Paulo Sousa
Getty Images / Na zdjęciu: Paulo Sousa

Paulo Sousa został w czwartek zwolniony z posady trenera Flamengo, dla której porzucił reprezentację Polski. - Nie jest to wielkie zaskoczenie. Stało się to, co mówiłem wcześniej - stwierdza w wywiadzie dla WP SportoweFakty Roger Guerreiro.

Roger Guerreiro to były piłkarz między innymi Flamengo Rio de Janeiro. 25-krotny reprezentant Polski od początku miał wątpliwości, czy Paulo Sousa poradzi sobie w tym wielkim brazylijskim klubie.

Teraz już wszystko jest jasne. Portugalczyk w czwartek wyleciał z pracy i co najmniej na jakiś czas jest w Brazylii spalony.

O ostatnich gorących wydarzeniach wokół byłego trenera polskiej kadry rozmawialiśmy właśnie z Rogerem, który przyglądał się całemu zamieszaniu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sousa nie przejmuje się krytyką. Tak się bawi w Brazylii

Jak mówi były gracz Legii Warszawa, gdyby to nie było Flamengo, gdzie margines błędu jest minimalny, to Sousa mógłby pracować dłużej.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Kiedy Paulo Sousa zaczynał pracę we Flamengo, powiedziałeś w wywiadzie dla nas, że tam presja będzie dziesięć razy większa niż w reprezentacji Polski. Szybko się to potwierdziło.

Roger Guerreiro, były gracz m.in. Legii Warszawa i reprezentant Polski: Tak, on od samego początku musiał się mierzyć nie tylko z gigantyczną presją, ale i ciągłymi porównaniami do swojego rodaka i poprzednika - Jorge Jesusa. A bardzo szybko okazało się, że Sousa nie broni się na boisku. Kibice Flamengo zawsze chcą tego samego: nie tylko dobrych rezultatów, ale i widowiskowej gry.

Tak naprawdę Sousa nie dał ani jednego, ani drugiego. Nawet jeśli Flamengo wygrywało, to nie prezentowało pięknego stylu. A porażki z zespołami, które w tabeli są niżej od Flamengo, dopełniły jego los. To już było dla ludzi związanych z klubem nie do zniesienia.

Słabym składem na pewno Sousa nie mógłby się wytłumaczyć, bo było przecież wręcz przeciwnie. Flamengo ma mocną ekipę.

Tak, Sousa miał tu dobrych piłkarzy. Natomiast, nie będąc wewnątrz klubu, trudno mi powiedzieć, dlaczego do nich nie trafił. Mogę się opierać głównie na tym, co przekazują brazylijskie media. Od nich można się dowiedzieć, że były problemy z bramkarzem Diego Alvesem. A Hugo, który grał, zawalił niejeden mecz. Tych kłopotów sporo się nagromadziło, a w takim klubie jak Flamengo reaguje się szybko. I Sousa się o tym przekonał.

Na pewno Paulo potrafi pięknie opowiadać. Tak było w Polsce, tak było w Brazylii. Tylko piękne słowa nie zawsze przekładają się na boisko.

Dokładnie. Sousa na pewno jest bardzo dobrym mówcą, zresztą jak wielu trenerów. Potrafi ładnie sformułować przekaz, ale na boisku już tak pięknie to nie wyglądało. Sousa próbował różnych rzeczy. W każdym meczu było sporo zmian, nie tylko personalnych, ale i taktycznych. Tyle że to nie działało. Rezultaty dalej nie przychodziły. Może w innym klubie Sousa uchowałby się dłużej, ale, jak powiedziałem, we Flamengo takie numery nie przechodzą. Masz grać pięknie i wygrywać. Jak nie, to szybkie "do widzenia".

Ulubieńcem kibiców Sousa też raczej nie był.

Kibice marzyli o powrocie Jorge Jesusa, ale to okazało się niemożliwe. A skoro to było nierealne, to fani Flamengo chcieli, żeby chociaż zespół Sousy grał tak jak za czasów Jesusa. Zresztą, co do tego ostatniego - nie tylko kibice chcieli jego powrotu, ale i niektórzy ważni działacze Flamengo. Jednak Jesus wylądował ostatecznie w Fenerbahce.

O losie Sousy zadecydowały dwa ostatnie mecze?

Miały ogromny wpływ na ostateczną decyzję. Bo presja już była bardzo duża, a rywale tacy, z którymi Flamengo nie miało prawa przegrać. Fortaleza była ostatnia w tabeli, a RB Bragantino może i idzie w górę, ale wciąż mu przecież do Flamengo daleko. Sousa oba mecze przegrał i jego los został przesądzony.

Czy po tym nieudanym epizodzie z Flamengo Sousa może liczyć na pracę w innym brazylijskim klubie?

W tym momencie wszystkie brazylijskie zespoły mają trenerów. Wydaje mi się, że Sousa wróci do Europy. Co do Brazylii, zwłaszcza teraz, nie widzę dla niego żadnej szansy. A korzystając z okazji, że rozmawiamy: pozdrowienia dla wszystkich Polaków!

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Niewiarygodne. Lewy jak Pele!
Chorwacki trener łączony z Lechem. Wiemy ile zarabiał!

Źródło artykułu: