Polityk mocno skrytykował Rybusa. "Nie ma nic bardziej żenującego"

Getty Images / Gonzalo Arroyo - UEFA / Na zdjęciu: Maciej Rybus
Getty Images / Gonzalo Arroyo - UEFA / Na zdjęciu: Maciej Rybus

Polscy kibice są zniesmaczeni po decyzji Macieja Rybusa, który związał się ze Spartakiem Moskwa. Stanowisko w tej sprawie zajął też wiceszef MSZ. "Mam nadzieję, że nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji" - grzmiał Marcin Przydacz.

W tym artykule dowiesz się o:

Po wybuchu wojny w Ukrainie Maciej Rybus nadal występował w lidze rosyjskiej jako gracz Lokomotiwu Moskwa. W marcu Czesław Michniewicz powołał go do reprezentacji Polski. Piłkarz nie stawił się jednak na zgrupowani - tłumaczył wówczas, że otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.

32-latek nie skorzystał ze specjalnego okienka FIFA i wypełnił swoją umowę z Lokomotiwem. Jak się okazało, Rybus wcale nie zamierzał opuszczać kraju agresora. W niedzielę został zaprezentowany jako nowy zawodnik rosyjskiego Spartaka Moskwa, co wywołało ogromne oburzenie w środowisku piłkarskim.

Defensor musiał zdawać sobie sprawę z konsekwencji swojej decyzji. Mariusz Piekarski twierdził, że Rybus zrobił to, by zabezpieczyć swoją rodzinę i żonę, która pochodzi z Rosji. Słowa agenta brzmiały kuriozalnie (więcej TUTAJ). Marcin Przydacz ma nadzieję, że doświadczony piłkarz nie zagra już więcej w Biało-Czerwonych barwach.

"Nie ma już nic bardziej żenującego, niż zasłanianie się „dobrem rodziny”, gdy chodzi po prostu o duże pieniądze. A to krwawe pieniądze. Mam nadzieję, że nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji. Gra z „orzełkiem” na piersi to honor i tylko dla takich, którzy to rozumieją" - podkreślił na Twitterze podsekretarz Stanu w MSZ.

Rybus sam zamknął sobie drzwi do reprezentacji Polski. W latach 2019-2022 lewy obrońca zanotował 66 występów w kadrze.

Czytaj także:
Ostre komentarze po słowach agenta Rybusa. "To obrzydliwość"
Maciej Rybus zabrał głos po kontrowersyjnej decyzji

ZOBACZ WIDEO: Uwaga! Milik może pobić polski rekord transferowy

Źródło artykułu: