W ostatnich ośmiu sezonach z rzędu Karabach FK zawsze grał w fazie grupowej europejskich pucharów. To wynik, o którym polskie kluby nawet nie ośmielają się marzyć. A jednak takich rzeczy potrafi dokonywać klub z Azerbejdżanu. Zespół jest stabilnie zarządzany od lat przez tych samych ludzi, a trener pierwszej drużyny w Karabachu od 14 lat! Nie byłoby jednak tego bez kasy od krajowych spółek z regionalnym liderem produkcji żywności na czele.
Ma to związek z wojną Azerbejdżanu z Armenią o Górski Karabach, która eskalowała w na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Jej efektem było przeniesienie klubu Karabach FK ze zniszczonego przez Ormian Agdam do Baku.
O tym dlaczego Azerom opłaca się pompować pieniądze w jeden klub, który zostawia w tyle resztę stawki i jakie ma to związki z ekstremalnie długim konfliktem z Armenią o strategiczny region mówi nam Mieszko Rajkiewicz z Instytutu Nowej Europy. W ten wtorek Karabach FK zmierzy się z Lechem Poznań w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz pozywa dziennikarza, co z Lewandowskim? Z Pierwszej Piłki #12
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Przed wojną o Górski Karabach klub z Agdam nie miał wielu sukcesów. Ich potęga piłkarskiego zaczęła się wraz z emigracją do Baku?
Mieszko Rajkiewicz, Instytut Nowej Europy: W latach 90. Karabach FK był tylko nazwą na papierze, bezkonkretnej siedziby i struktur. To zaczęło się w pierwszej dekadzie XXI wieku, kiedy do klubu zaczęły płynąć bardzo duże pieniądze z azerskiego rynku. Drużynę na nogi postanowiła postawić firma Azersun, konglomeratu działającego w sektorze produkcji żywności, rolnictwa i handlu detalicznego działającego także poza Azerbejdżanem. Dzięki zastrzykowi finansowemu i intensywnej pracy zaangażowanych osób udało się zbudować najmocniejszy azerski klub, który teraz regularnie gra w europejskich pucharach i prezentuje Azerbejdżan na arenie międzynarodowej. Przez to przywraca też debatę na temat spornego terenu.
Dlaczego Górski Karabach jest tak ważnym regionem dla obu państw?
Ten teren jest bardzo piękny, górzysty, ale jest linią sporu ze względu na kwestie etniczne. Tuż przed i w trakcie tworzenia Związku Radzieckiego, czyli w latach 1917-1920, powstały Azerska i Armeńska Socjalistyczna Republika Radziecka. Ich linie graniczne rysowane były palcem po mapie i zostały utworzone bez poszanowania struktur etnicznych tego terenu. Większość Górskiego Karabachu została przydzielona Azerbejdżańskiej SRR, choć ponad 90 procent mieszkańców tego terenu to byli etniczni Ormianie. W międzyczasie struktura etniczna się zmieniała, ale nawet pod koniec lat 80. dysproporcja nadal była duża. Teren formalnie należał do Azerbejdżanu, a niecałe 80 procent jego mieszkańców to byli Ormianie.
Armenia starała się przekonać Moskwę w sposób polubowny, żeby przekazała jej część Górskiego Karabachu. Rosja była nieubłagana. Wtedy były też tarcia społeczne na tle etnicznym. 45 tysięcy osób wysłało listy do Moskwy, by nakłonić ją do przyłączenia tego terenu do Armenii. Bezskutecznie. W latach 90. Ormianie po rozpadzie ZSRR wykorzystali słabość Moskwy i wzięli sprawy w swoje ręce. Ten konflikt trwa do dzisiaj. Mimo rozejmów i negocjacji nadal nie został w pełni zażegnany.
Agdam okazał się miastem, które mocno doświadczyło tej wojny. Od tamtej pory miasto stanęło na nogi?
W listopadzie 2020 roku siły wojskowe przywróciły azerską jurysdykcję nad Agdam, ale wcześniej nie przetrwało ono nalotów ormiańskiej armii w latach 90. To była "kaukaska Hiroszima" czy "miasto duchów". Żeby przeżyć, ludzie wyemigrowali. Większość uciekła do Baku. Tam też przeniosły się instytucje, również te sportowe.
Dziś w Azerbejdżanie pada wiele politycznych i społecznych deklaracji, że Agdam trzeba odbudować i musi tam wrócić życie. Jednak sytuacja w Górskim Karabachu nadal jest niestabilna i trudno mówić tam o normalnym funkcjonowaniu. Gwarantem bezpieczeństwa nadal są Rosjanie i Turcy, czyli strony wspierające Armenię i Azerbejdżan w tym konflikcie. Wątpię, by jakakolwiek duża grupa ludzi lub firmy chcące odbudować miasto, byłyby teraz w stanie zaryzykować i tam wrócić. Cały czas jest widmo odbicia terenu przez Ormian. Agdam nadal jest blisko newralgicznego terenu spornego.
Czy nadal dochodzi do starć na granicy?
Choć jest oficjalny rozejm, to rzadko obie strony go respektują i rzeczywiście dochodzi do incydentów na granicy. To prowokacje lub regularne wymiany ogniam między stacjonującymi jednostkami. Zresztą kiedy Armenia w latach 90. przejmowała władzę nad Górskim Karabachem, to zajmowała wszystkie tereny, na których w większości od zawsze znajdowali się etniczni Ormianie. Wtedy w ramach militarnych działań poszli o krok dalej, bo Agdam przez większość historii był miastem azerskim. Ormianie się zapędzili i zajęli również to miasto po to, żeby stworzyć strefę buforową między swoimi etnicznymi terenami a Azerbejdżanem.
Karabach FK robi dla Azerbejdżanu więcej dobrego czy złego? Z jednej strony promuje Azerbejdżan i sprawia, że to z tym państwem kojarzy się Górski Karabach. Z drugiej jego sukcesy cały czas przypominają o konflikcie z Armenią.
Według mnie robi dla Azerbejdżanu więcej dobrego. Wprawdzie kiedy gra w pucharach, to w Europie wraca debata na temat zasadności sporu o Górski Karabach, ale mimo wszystko odbiorca piłki nożnej nie zawsze w całości dotrze do tego wątku. Skupi się na sprawdzaniu wyniku meczu i kraju, z którego jest drużyna. Na końcu zostaje z wnioskiem, że Azerbejdżan daje sobie piłkarsko radę i ma mocny klub z Agdam. To prosty mechanizm myślowy, który sprawdza się w piłce nożnej. Azerbejdżan kojarzy się z terenem, który nie do końca w pełni był i jest azerski. Samo słowo "Karabach" jest azerskie. Ten sam teren ormianie nazywają "Republiką Arcach".
Azerbejdżan regularnie pompując duże pieniądze dba o stabilność klubu i konsumuje to w postaci klasycznego "soft power". Termin określa się do dyplomacji sportowej. Tak w Europie Zachodniej buduje się opinię, że Karabach to teren azerski. A tak naprawdę to bardzo skomplikowana sytuacja etniczno-polityczna. Bo żeby poznać zawiłą historię Górskiego Karabachu trzeba poświęcić więcej czasu, znaleźć dobre źródła, a nie zawsze kibicom chce się to robić. Pozostają z prostym przekazem - Karabach to Azerbejdżan.
Czy Ormianie próbują podczas spotkań Karabachu FK zaznaczać swoją obecność i przypominać o swoich roszczeniach wobec spornego regionu?
Tak. Kiedy Karabach grał z Piastem Gliwice, to wywiesili oni na trybunach flagę Republiki Arcach. Z kolei niedawno podczas starcia z Dudelange w Luksemburgu ta flaga pojawiła się na dronie, który przeleciał nad murawą podczas meczu. A gdy dwa lata temu Karabach FK grał z Legią, to zbiegło się to z intensywnymi działaniami militarnymi. Po awansie w Warszawie zawodnicy pozowali na murawie na tle trybun z flagą Azerbejdżanu i salutowali, jakby meldowali wykonanie zadania. To było nawiązanie do walk na granicy.
Teraz jest nieco spokojniej, choć napięcie cały czas jest. Myślę, że w przypadku ewentualnego awansu znów by zadedykowali sukces Azerbejdżanowi i miastu Agdam. Życzę sobie jednak, by to polski zespół pozostał w rywalizacji o Ligę Mistrzów.
rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Poważna zagraniczna firma zgłosiła się do Grosickiego
Trener Karabachu Agdam: Lech lepszy niż Legia sprzed dwóch lat