Cała Brazylia płakała. "Wielka tortura"

Getty Images / Na zdjęciu: David Luiz
Getty Images / Na zdjęciu: David Luiz

"To wielka tortura dla wszystkich kibiców trzymających kciuki za drużynę Canarinhos", "oburzenie, gniew, ból, frustracja, irytacja, wstyd, żal, rozczarowanie". Takie komentarze pojawiły się 8 lat temu w Brazylii. Kraj przeżył wielkie upokorzenie.

Zapatrzona w Neymara Brazylia była jak nastolatka, która nie wie, jak pocieszyć się po stracie chłopaka. Do meczu półfinałowego mistrzostw świata 2014 drużyna przystąpiła bez swojego lidera. Kontuzjowanemu Neymarowi składano hołd przy każdej okazji, głaskano go, ubóstwiano. Brak tego zawodnika nie był jedynym problem Luiza Felipe Scolariego. Na boisko nie mógł także wyjść Thiago Silva - kapitan i ostoja. Pauzował za kartki.

Brazylia wcześniej była niczym samochód bez mocy. Prezentowała siermiężny futbol, przechodziła przez kolejne rundy "mokrą stopą". Trenera Scolariego broniły jednak zwycięstwa. Do czasu. 8 lipca wykonano wyrok.

Do Belo Horizonte na starcie z Brazylią zawitały Niemcy. Mocny zespół, lecz Brazylijczycy wierzyli, że magia własnego boiska poniesie ich do zwycięstwa. To miał być piękny triumf i zwycięstwo dedykowane Neymarowi. Nawet podczas hymnu Julio Cesar i David Luiz trzymali wspólnie koszulkę z nazwiskiem największej gwiazdy zespołu. To był chyba jeden z nielicznych pozytywnych momentów dla Canarinhos.

Wstyd i hańba

Już w 11. minucie spotkania Niemcy objęły prowadzenie. Korner, skuteczne wykończenie Thomasa Muellera i Julio Cesar wyciągał piłkę z siatki. Wtedy jeszcze nikt by nie pomyślał, że za 20 minut będzie... 5:0 dla Niemców.

ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego

Brazylijscy kibice zapłakani, piłkarze z głową schowaną między dłońmi i bawiący się Niemcy. Te obrazki nigdy nie znikną z pamięci fana piłki nożnej. Podopieczni Joachima Loewa zachowywali się jakby przyjechali do Belo Horizonte na trening. Piłka chodziła po ziemi jak po sznurku, a rywale tylko patrzyli z niedowierzaniem. Od 23. do 29. minuty niemieccy piłkarze zaaplikowali Canarinhos cztery bramki. Kolejno Klose, dwa razy Kross i Khedira.

Już pod koniec pierwszej połowy wielu fanów Brazylii opuszczało trybuny. Kibice nie mogli patrzeć na cierpienia swojej drużyny. Dotychczasowi pupile przeszli szybką drogę z uwielbienia do nienawiści.

Po przerwie rywale nieco oszczędzili Brazylijczyków, ale rezerwowy Andre Schuerrle i tak zdołał dwa razy wbić piłkę do siatki Julio Cesara. W końcówce honorową bramkę zdobył Oscar. Trybuny na chwilę się uniosły, ale był to uśmiech przez łzy. Brazylia przegrała w półfinale mistrzostw świata 1:7. Kamery telewizyjne pokazywały głównie Davida Luiza. Ten, który miał kierować obroną pod nieobecność Thiago Silvy, zawiódł. Zresztą tak jak cała formacja i cała drużyna. Bez wyjątku.

Media "zgrillowały" kadrę

Dzień po porażce w Brazylii panowała ponura atmosfera. Można ją nawet porównać do tej, która panuje podczas żałoby narodowej. Nie ma co się dziwić. Społeczność zakochana w piłce nożnej dostała pstryczka w nos, a to i tak delikatne określenie. To Niemcy pod wodzą Joachima Loewa w pięknym stylu awansowali do finału.

Nastrój Brazylijczyków obrazowały tamtejsze media, które nie zostawiły suchej nitki na piłkarzach. Kilka dzienników nie zdecydowało się nawet tworzyć profesjonalnej okładki.

"Nie będzie okładki. Nie robimy łaski, tylko byliśmy zażenowani. Jutro wracamy" - pisali dziennikarza "Meia Hora".

"Oburzenie, gniew, ból, frustracja, irytacja, wstyd, żal, rozczarowanie. To jest to, co czują dzisiaj wszyscy Brazylijczycy" - to z kolei cytat z dziennika "Lance", który później jeszcze bardziej podkreślił swoje zdanie: "To wielka tortura dla wszystkich kibiców trzymających kciuki za drużynę Canarinhos".

Dziennik "O Globo" z kolei wręczył każdemu piłkarzowi ocenę "0" w skali 1-10. Śmiano się z zawodników Canarinhos i przypominano, że przy stanie 0:5 każde zagranie Niemców było nagradzane przez kibiców gromkim "Ole".

Mecz Brazylia - Niemcy na zawsze przeszedł do historii futbolu. W Brazylii jako największa porażka, na całym świecie jako pokaz gry przyszłych mistrzów świata. Luiz Felipe Scolari nie został zapamiętany z tego, że wygrał z kadrą mistrzostwo świata w 2002 roku, tylko z faktu, że dwanaście lat później poprowadził zespół w kompromitującym pojedynku.

Brazylia - Niemcy 1:7 (0:5)
0:1 - Thomas Mueller 11'
0:2 - Miroslav Klose 23'
0:3 - Toni Kroos 24'
0:4 - Toni Kroos 26'
0:5 - Sami Khedira 29'
0:6 - Andre Schuerrle 69'
0:7 - Andre Schuerrle 79'
1:7 - Oscar 90'

Składy drużyn:

Brazylia: Julio Cesar - Maicon, Dante, David Luiz, Marcelo - Luiz Gustavo, Fernardinho (46. Paulinho) - Bernard, Oscar, Hulk (46. Ramirez) - Fred (69. Willian).

Niemcy: Neuer - Lahm, Boateng, Hummels (46. Mertesacker), Hoewedes - Schweinsteiger, Khedira (76. Draxler) - Kroos, Mueller, Oezil - Klose (58. Schuerrle).

Czytaj także:
Przyjaciel Lewandowskiego zabrał głos. "Rozprzestrzeniło się mnóstwo kłamstw mających go zranić"

Źródło artykułu: