To koniec Krychowiaka w reprezentacji? Michniewicz nie ma wyjścia (OPINIA)

Ze wszystkich krajów świata, do których mógł uciec, Arabia Saudyjska była ostatnim, który powinien wybrać. Grzegorz Krychowiak wymknął się rosyjskiej propagandzie, ale przyłoży rękę do saudyjskiego "sportswashingu". Co na to selekcjoner i PZPN?

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Grzegorz Kkrychowiak Getty Images / Kirill Kudryavtsev - Pool / Pool / Na zdjęciu: Grzegorz Kkrychowiak
Grzegorz Krychowiak, co godne uznania, od chwili napaści Rosji na Ukrainę, za wszelką cenę próbował wydostać się z FK Krasnodar. Stanął nawet na czele grupy cudzoziemców i nakłaniał kolegów z szatni do rozwiązania umów, czym naraził się przełożonym i rosyjskim mediom (więcej TUTAJ).

Ponadto, był jedynym z grających w Rosji reprezentantów Polski, który publicznie potępił inwazję na Ukrainę i oświadczył wraz z innymi kadrowiczami, że nie ma zamiaru grać w barażu przeciwko Sbornej. Maciej Rybus, Sebastian Szymański i Rafał Augustyniak na takie gesty się nie zdobyli.

W marcu, gdy FIFA dała obcokrajowcom grającym w Rosji i Ukrainie możliwość zmiany klubu poza oknem transferowym, do końca sezonu przeniósł się do AEK-u Ateny. Teraz na takiej samej zasadzie został wypożyczony do Al Shabab Rijad, uznanego klubu ligi saudyjskiej, uczestnika azjatyckiej Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: To będzie decydujący tydzień. Chodzi o transfer Lewandowskiego

Nie jest to czołowa liga Europy, ale umówmy się - Krychowiak nie grał w takiej od czterech lat. Ze sportowego punktu widzenia jego wybór jest wątpliwy, ale prawem piłkarza jest kierować się względami ekonomicznym - ma 32 lata i 3,5 mln euro za sezon nie dostałby w żadnym innym miejscu na świecie. Problem w tym, że wybór Arabii Saudyjskiej może (powinien?) zamknąć mu, jak Maciejowi Rybusowi, drogę do reprezentacji.

Arabia Saudyjska nie prowadzi, jak Rosja w Ukrainie, otwartej wojny na terenie suwerennego państwa, ale jest za to odpowiedzialna za największą katastrofą humanitarną XXI wieku - tak ONZ określa los Jemeńczyków po wybuchu wojny domowej w tym kraju. Arabia Saudyjska w tym konflikcie wspiera militarnie jemeński rząd walczący z rebelią.

Według ekspertów, to wojna zastępcza między Arabią Saudyjską a Iranem. "Zapomniana wojna" trwa od stycznia 2015 roku, pochłonęła życie ponad 400 tys. Jemeńczyków, w tym ponad 300 tys. cywilów. Według danych ONZ, od wybuchu konfliktu, w Jemenie dziecko umiera co 10 minut, a klęska głodu dotknęła połowę populacji, czyli ok. 16 mln ludzi (więcej o tym TUTAJ).

Arabia Saudyjska stoi na czele koalicji państw arabskich przeciwko rebeliantom. Podjęcie decyzji o interwencji w Jemenie była jedną z pierwszych Muhammada ibn Salmana na stanowisku ministra obrony. To następca tronu, a dziś tak naprawdę najważniejsza osobą w kraju.

To właśnie on stoi za liberalizacją prawa, a poprzez sport, w tym piłkę nożną (do niego należy między innymi występujący w Premier League Newcastle United), chce ocieplać wizerunek kraju. Młody książę podąża ścieżką wytyczoną przez Władimira Putina, który przez dwie dekady skutecznie realizował swój "sportswashing".

A ibn Salman ma co ocieplać, bo w Arabii Saudyjskiej prawa człowieka są deptane, wrogowie politycznie więzieni albo po prostu eliminowani, jak uduszony i poćwiartowany w saudyjskiej ambasadzie w Stambule dziennikarz Dżamal Chaszukdżi. Według CIA Chaszukdżi nie tylko został zamordowany przez saudyjskie służy, ale wyrok na niego wydał sam ibn Salman (więcej TUTAJ).

Jednym z propagandowych celów ibn Salmana jest nadanie prestiżu lidze saudyjskiej. Jak zdradził WP SportoweFakty, Turki Al Ghamdi, dziennikarz "Al Riyadh”, ibn Salman chce, by "Saudi Professional League stała się jedną z siedmiu najlepszych na świecie" (więcej TUTAJ). Środki do tego ma nieograniczone.

Krychowiak zatem wymknął się rosyjskiej propagandzie, ale za to przyłoży rękę do "sportswashingu" innego zbrodniarza odpowiedzialnego za śmierć setek tysięcy cywilów. Od początku wojny w Ukrainie reprezentant Polski robił wszystko, by nie stać w jednym rzędzie z Rybusem, ale ostatecznie może (powinien?) podzielić los kolegi. O ile oczywiście Czesław Michniewicz będzie konsekwentny...
Grzegorz Krychowiak może podzielić los Macieja Rybusa Grzegorz Krychowiak może podzielić los Macieja Rybusa
Według komunikatu PZPN, rezygnacja z usług Rybusa, który miał wybór (jego kontrakt wygasł) i dobrowolnie został w Rosji, była suwerenną decyzją samego selekcjonera. Michniewicz, co zrozumiałe, nie chciał powoływać piłkarza, którego życiowe wybory wzbudziły tak duże kontrowersje, a przede wszystkim stały w sprzeczności z postawą PZPN wobec Rosji.

Chcę wierzyć, że tylko przypadek sprawił, że PZPN ogłosił to akurat 20 czerwca, kilka godzin po publikacji śledztwa dziennikarza Wirtualnej Polski Szymona Jadczaka ws. kontaktów Michniewicza z hersztem piłkarskiej mafii Ryszardem Forbrichem ps. "Fryzjer". Przecież selekcjoner nie wykorzystałby Rybusa, by próbować (bezskutecznie) przykryć ten artykuł... Tym bardziej że, według ekspertów z Instytutu Nowej Europy, oświadczenie selekcjonera mocno zaszkodziło piłkarzowi Spartaka Moskwa (więcej TUTAJ).

Dziś Michniewicz i PZPN są zakładnikami tamtej (skądinąd słusznej) decyzji ws. Rybusa. Trudno sobie wyobrazić, że jeden piłkarz nie będzie grał w reprezentacji Polski, bo występuje w lidze kraju mordującego cywilów, a grający w lidze innego kraju mordującego cywilów (i to od lat, tylko nieco dalej od Polski) Krychowiak będzie mógł liczyć na powołania i udział w MŚ 2022.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Czy Grzegorz Krychowiak powinien być powoływany do reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×