Obrona Jagiellonii została rozmontowana na początku meczu. Decydująca o porażce 0:1 bramka padła po strzale Pontusa Almqvista. Podania Kamila Grosickiego do Szweda nie powstrzymał Zlatan Alomerović, a wcześniej "Grosik" wymanewrował zawodników z Białegostoku. Po golu, nawet po zejściu Pazdana, Pogoń Szczecin nie miała wielu szans na powiększenie przewagi.
- Z kolei my mieliśmy bardzo dużo sytuacji podbramkowych. Pewnie można nimi obdzielić ze trzy spotkania. Dlatego szkoda punktów, których nie zdobyliśmy w Szczecinie. Powinniśmy przynajmniej zremisować - cytuje Michała Pazdana oficjalna strona Jagiellonii.
- Można zrozumieć ten wynik, gdybyśmy byli słabsi od Pogoni. Nie dostaliśmy jednak żadnego lania. Szwankowało po naszej stronie wykończenie. Szczerze mówiąc, był to jeden z dziwniejszych meczów - dodaje Pazdan.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to dwa razy z rzędu. Tak się zabawił piłkarz Realu
Jagiellonia opuściła województwo zachodniopomorskie rozczarowana, ale w jej grze było dużo pozytywnych elementów. Potrafiła ona zdominować niedawnego pucharowicza na jego terenie.
- Nie możemy popaść we frustrację. Ta sytuacja może nas zmotywować. Piłka nie wpadła do siatki, ale stwarzaliśmy sobie sytuacje podbramkowe i możemy to przekuć w sukces w kolejnych meczach. Pojedynek z Pogonią był naszym najlepszym od początku sezonu i w przyszłości może to naprawdę fajnie wyglądać. Trzeba przełożyć tę intensywność na następne spotkania - zapewnia Pazdan.
Kontuzja wykluczyła byłego reprezentanta Polski już w końcówce pierwszej połowy. Była ona konsekwencją uderzenia kolanem o ziemię. Piłkarz przejdzie badania po powrocie do Białegostoku.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę