Tego Lechowi zrobić nie wolno. Były gwiazdor poznaniaków ostrzega przed katastrofą

- Okoliczności, w jakich Lech przygotowywał się do sezonu były dalekie od sprzyjających, ale taki start nie miał prawa się zdarzyć - mówi były obrońca poznańskiego klubu, Bartosz Bosacki.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
zawodnik Lecha Poznań Michał Skóraś (z lewej) podczas meczu ze Stalą Mielec PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnik Lecha Poznań Michał Skóraś (z lewej) podczas meczu ze Stalą Mielec
Przegrany z kretesem dwumecz I rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów z Karabachem Agdam, porażka w spotkaniu o Superpuchar Polski, wreszcie całkowicie zawalony start w PKO Ekstraklasie. Nic więc dziwnego, że przed starciem z Vikingurem Reykjavik nikt w stolicy Wielkopolski nie czuje się do końca spokojny.

- Jeśli Lech podejdzie do tego spotkania z nastawieniem, że naprzeciw niego stoją półamatorzy, będzie miał duży problem. Nie wolno zlekceważyć rywala. Moim zdaniem lechitów czeka ciężki dwumecz. Chciałbym się mylić. Życzyłbym sobie, żeby nie było ciężarów, a oba spotkania okazały się spacerkiem i przyniosły efektowne przełamanie, ale mam respekt dla Vikingura - powiedział WP SportoweFakty Bartosz Bosacki.

Nieobliczalni Islandczycy

- Na takim etapie pucharów nikt nie znajduje się przypadkowo. Należy docenić Islandczyków, którzy nie są jakąś liczną nacją, a już wielokrotnie udowadniali, że stać ich na wiele. Mam na myśli zwłaszcza wyczyny ich reprezentacji - dodał były obrońca, który przywdziewał barwy "Kolejorza" w latach 1995-1998, 2002-2004 i 2006-2011.

ZOBACZ WIDEO: Zdradzamy szczegóły prezentacji "Lewego". Kiedy pierwszy gol dla Barcelony? - Z Pierwszej Piłki #14
Atuty przeciwnika to jedno, lecz większym powodem do niepokoju są marne wyniki "Kolejorza". - Nie można abstrahować od formy lechitów. To drugi ważny aspekt najbliższego dwumeczu. Obojętnie w jakiej dyspozycji, poznaniacy powinni być faworytem takiego starcia - pod warunkiem, że podejdą do niego w pełni poważnie. Nastawienie mentalne nie może zawieść, w przeciwnym wypadku skutki będą fatalne - zaznaczył Bosacki.

To największy problem Lecha

Spóźnione transfery, zbyt mała aktywność jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych piłkarzy - to główne zarzuty, jakie kibice kierują do władz mistrza Polski. Z tych powodów zespół Johna van den Broma póki co nie spełnia oczekiwań na żadnym froncie, a w PKO Ekstraklasie wręcz zawstydza, bo zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.

- Początek jest dla dla Lecha bardzo trudny. Już zdążył stracić sześć punktów, które chcąc znów walczyć o najwyższe cele, trzeba będzie mozolnie odrabiać. Upieram się jednak, że przyczyną niekoniecznie są brakujące transfery. Zawodnicy, którzy znajdują się w kadrze, są w stanie zapewnić solidny poziom - stwierdził Bosacki.

Co więc dolega mistrzowi Polski? - Zachwiano równowagą pomiędzy Polakami a obcokrajowcami. Tu tkwi sedno. Przykro było patrzeć, gdy w podstawowym składzie na jedno z ostatnich spotkań wybiegł jeden polski zawodnik - Michał Skóraś. Kiedyś w podobnym kierunku szła Cracovia i nie miała wyników. Nie chciałbym powtórki w Poznaniu - dodał.

Następna wpadka doprowadzi do katastrofy

- Lechowi zdarzyła się zła sytuacja z odejściem trenera Macieja Skorży. Jego następca nie miał wiele czasu na zapoznanie się z drużyną. Jednak mimo wszystko tak słaby początek sezonu nie powinien się zdarzyć. Spirala się nakręca, atmosfera jest zła. Jeśli na Islandii nie będzie wyraźnego zwycięstwa, podpartego dobrą grą, kryzys jeszcze się pogłębi - zakończył Bosacki.

Pierwsze spotkanie III rundy eliminacyjnej Ligi Konferencji Europy Vikingur Reykjavik - Lech Poznań odbędzie się w czwartek o godz. 20.45. Transmisja w TVP 2 i TVP Sport. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty (kliknij TUTAJ).

Czy zbyt duża liczba obcokrajowców w kadrze to faktycznie największy problem Lecha?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×