Lewandowski miał "kapcia" w ustach od tumanów kurzu, bo za czasów jego młodości mało kto mógł pochwalić się boiskiem z trawą. Grał na zbitym, utwardzonym walcem piachu, przebierał się w barakach bez pryszniców. Jeżeli chciał się wykąpać, mógł to zrobić pod małym kranem lub godzinę później i trzydzieści kilometrów dalej w rodzinnym domu.
Przez lata dojeżdżał do stołecznego klubu Varsovia z podwarszawskiego Leszna, gdzie mieszkał. Zawozili go rodzice albo zasuwał komunikacją miejską z kilkoma przesiadkami po drodze. Miał do klubu najdalej ze wszystkich chłopaków w drużynie, ale nie opuszczał zajęć. W wieku dziecięcym był niski, chudy i niebezpiecznie drobny. Znalazł jednak sposób, by niemal każdy turniej, w którym grali z Varsovią, kończyć ze statuetką dla najlepszego strzelca.
Zaczął późno mówić, dopiero w wieku 4 lat, długo chodził do logopedy. Liceum wieczorowe kończył z pomocą przyjaciółki z sąsiedztwa. Dobrze, że miał już wtedy telefon komórkowy, ratunkowe sms-y do znajomych pomagały mu podczas sprawdzianów.
ZOBACZ WIDEO: Konferencja z udziałem Roberta Lewandowskiego. "Tego się nie spodziewałem"
Nie chciał imponować dziewczynom, jak koledzy z klasy, bijąc się czy kradnąc papierosy w sklepie. Nie interesowały go imprezy, uciekał od używek, za to do znudzenia obijał piłką bramy sąsiadów.
Później były znane już wszystkim bolesne historie w życiu piłkarza. Śmierć taty, wyrzucenie z Legii Warszawa - wtedy Lewandowski został na lodzie. Szczerze zwątpił w to, co robi, bał się o swoją przyszłość.
Podczas całej kariery Lewandowski przeszedł wszystkie etapy, tu nie było chodzenia na skróty. Zaczął od drogi przeciętnego zjadacza chleba. Wystartował od zera, zakombinował, otrzymał od życia kilka soczystych policzków i trochę oszukał przeznaczenie. Jego trenerzy nie kryją do dziś - jako młody chłopak nie był zbytnio utalentowany, było wielu lepszych od niego.
Sukces Roberta Lewandowskiego jest tym bardziej wielki, bo ma ludzką twarz. Nasz piłkarz pokonał wiele zakrętów, bardzo chciał, mocno zasuwał i walczył o swoje.
Trafił do ekstraklasy - chciał ją wygrać. Odszedł do Bundesligi, pragnął stać się jej czołowym graczem. Choć początki w Borussii Dortmund też miał trudne. Nie znał języka niemieckiego, co szybko podchwycili koledzy z szatni, robiąc sobie z niego żarty. Po jego pierwszym sezonie w BVB i tylko ośmiu golach mogło wydawać się, że Bundesliga to dla niego za wysokie progi. Kto by wtedy przypuszczał, że stanie się legendą rozgrywek.
Szedł jednak wyżej, chciał więcej, spełnił wielkie marzenie wygrywając Ligę Mistrzów i nie powiedział "stop". Takie podejście doprowadziło go do miejsca świętego w futbolu - do FC Barcelony.
Lewandowski zburzył przy tym kolejny mur. Najpierw udowadniał w Niemczech, że jako Polak może zarabiać najwięcej i być najlepszym graczem w całych rozgrywkach. W piątek został zaprezentowany na legendarnym stadionie Camp Nou i był oklaskiwany przez ponad 50 tysięcy kibiców. A do niedawna marzenia o Barcelonie były w Polsce wręcz zabronione, wyśmiewane. Na pewno od zawsze zarezerwowane dla zawodników innych nacji.
Lewandowski zaczynał jak większość dzieci w Polsce w latach 90. - w polowych warunkach, w prowizorycznych szatniach, na boiskach przypominających pola na wsi. Niech to będzie inspiracja i motywacja dla jego następców. Lewandowski pokazał, że na jego miejscu mógł i dalej może być każdy.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Robert Lewandowski. Telefon, który zmienił wszystko
To nie jest fotomontaż. Na takim boisku zaczynał Lewandowski