Tym zachowaniem Rybus zyskał w oczach Rosjan. Zrobił to

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Maciej Rybus
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Maciej Rybus

Wciąż nie milkną echa po meczu Spartaka Moskwa z Achmatem Grozny, w którym Maciej Rybus dostał dwie żółte karki w przeciągu kilkunastu sekund. - Po meczu natychmiast nas przeprosił - stwierdził jego kolega z zespołu, Michaił Ignatow.

W tym artykule dowiesz się o:

Początki Macieja Rybusa w Spartaku Moskwa były bardzo trudne. Ekipa ze stolicy Rosji przegrała w finale krajowego superpucharu z Zenitem Sankt Petersburg 0:4, a kilka dni później zremisowała z Achmatem Grozny na wyjeździe w lidze (1:1).

Polski defensor właśnie w tym drugim spotkaniu otrzymał dwie żółte kartki w przeciągu... dziesięciu sekund. Pierwszą za faul na rywalu, a chwilę później za wykopanie futbolówki poza boisko. Arbiter meczu był stanowczy.

Kilka minut po tym zdarzeniu Spartak Moskwa stracił gola. Na doświadczonego zawodnika w rosyjskich mediach spadła ogromna fala krytyki. W obronę wziął go młodszy kolega z zespołu - 22-letni pomocnik Michaił Ignatow.

ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał

- Po meczu natychmiast nas przeprosił. Nawet kilka razy! I podziękował za to, że drużyna zdołała zremisować z Achmatem. Widać było, że bardzo się martwił. Ale nie powinien, bowiem zdarza się to każdemu  - stwierdził w rozmowie z portalem sport-express.ru.

- Na treningach widać, że Maciej to bardzo wysokiej klasy zawodnik z ogromnym doświadczeniem: wszak grał zarówno w Europie, jak i w swojej reprezentacji. A tak przy okazji, nie można powiedzieć o nim, że niedługo będzie kończył 33 lata - wiek nie ma na niego żadnego wpływu - podsumował.

Spartak Moskwa po słabym początku sezonu 2022/2023, ostatnio jest w o wiele lepszej formie. Świadczą o tym trzy zwycięstwa z rzędu w lidze - z Krasnodarem (4:1), Orenburgiem (4:1) i Uralem (2:0).

Zobacz też:
Prezydent Realu Madryt o przyszłości. "Absolutnie mnie to nie martwi"
Kacper Kozłowski znów zmienia klub?

Źródło artykułu: