Kibice piłki zrzucą się na sprzęt wojskowy. Kuriozum w Rosji

PAP/EPA / Nie jest dobrze z armią Putina, skoro na sprzęt zrzucają się kibice
PAP/EPA / Nie jest dobrze z armią Putina, skoro na sprzęt zrzucają się kibice

We wrześniu Władimir Putin ogłosił tzw. częściową mobilizację, aby wysłać na front wojenny w Ukrainie dodatkowe siły. Rezerwiści często nie mają jednak podstawowego sprzętu. Z pomocą przychodzą im... kluby piłkarskie.

Sukces ukraińskiej kontrofensywy sprawił, że Władimir Putin znalazł się pod ścianą. Zdesperowany dyktator we wrześniu ogłosił tzw. częściową mobilizację, dzięki której na front wojenny w Ukrainie ma trafić co najmniej 300 tys. rezerwistów. Dodatkowo Putin za sprawą pseudoreferendów ogłosił przyłączenie do Rosji części okupowanych terenów, a ostatnio wprowadził na nich stan wojenny.

Na razie nie wydaje się, aby zmobilizowani rezerwiści mieli odmienić losy wojny w Ukrainie. Część z nich trafiła na teren walk nie tylko bez odpowiedniego przeszkolenia, ale i sprzętu. Dlatego ze Wschodu dotarły już pierwsze sygnały o śmierci Rosjan wysłanych na pola walk.

Kluby piłkarskie zrzucają się na wojsko Putina

Reżimowi Putina z pomocą przychodzą jednak... kluby piłkarskie. Występująca na I-ligowym szczeblu drużyna Szynnik Jarosław ogłosiła, że dochód z niedzielnego meczu z Kamazem Nabierieżnyje Czełny zostanie przekazany na "zakup niezbędnych środków dla zmobilizowanych, jak i wojskowego personelu".

ZOBACZ WIDEO: O Złotej Piłce, "Lewym" w wielkich meczach i szansach Polski na mundialu w Katarze - Z Pierwszej Piłki #22

Podobne działania podjął klub FK Chimki, występujący w rosyjskiej ekstraklasie. Podczas ostatniego spotkania tej ekipy z Fakiełem Woroneż udało się zebrać ponad 911 tys. rubli (ok. 73 tys. zł). "Pieniądze ze sprzedaży biletów i gadżetów zostaną przeznaczone na zakup niezbędnego sprzętu i wyposażenia dla zmobilizowanych mieszkańców w rejonie miasta Chimki" - podano w komunikacie.

W październiku działacze FK Chimki podjęli też decyzję, by gracze tej drużyny zaczęli występować ze wstążką św. Jerzego i flagą Rosji na koszulkach. Pomarańczowo-czarna wstążka stanowi ogromny symbol dla Rosjan - przypomina im o pokonaniu hitlerowskich Niemiec podczas II wojny światowej. Podczas hucznie fetowanego Dnia Zwycięstwa (9 maja) wielu Rosjan decyduje się na jej przypięcie na ubraniu. Aparat propagandowy Putina od lat rozdaje tego dnia wstążki św. Jerzego za darmo wśród mieszkańców Rosji.

Umieszczenie flagi i wstążki św. Jerzego na koszulkach FK Chimki ma być wyrazem solidarności z rosyjskimi siłami zbrojnymi w obliczu wojny w Ukrainie. Natomiast podczas ostatniego spotkania na stadionie rozwieszono transparent, który przedstawiał rosyjskiego żołnierza na tle państwowej flagi. "Zwycięstwo będzie nasze" - głosił napis na banerze.

Co ciekawe, od wywieszenia transparentu odcięli się kibice FK Chimki. Ma to związek z wprowadzonym w Rosji systemem "fan ID", przeciwko któremu sprzeciwia się wielu fanów. Polega on na zarejestrowaniu się w specjalnym systemie, w którym należy podać wszystkie swoje dane, aby móc wyrobić specjalną kartę kibica, uprawniającą do nabycia biletów. Część Rosjan obawia się, że w ten sposób poda na tacy reżimowi Putina wszystkie dane, które można później wykorzystać np. do mobilizacji.

Zdaniem fanów, działacze FK Chimki mogą próbować przypodobać się reżimowi, bo klub ma ogromne problemy finansowe. Jego zadłużenie ma sięgać ok. 300 mln rubli.

Propaganda chce jeszcze więcej

Podczas gdy Rosjanie od miesięcy krytykują zakaz startów dla ich reprezentantów na arenie międzynarodowej i apelują, by nie łączyć polityki ze sportem, działania podejmowane przez kluby piłkarskie stoją w sprzeczności z komunikatami tamtejszych sportowców, działaczy i polityków.

Co więcej, parlamentarzysta Roman Teriuszkow ocenił, że kluby mogłyby robić znacznie więcej, aby wspierać żołnierzy walczących w Ukrainie. "Przykłady poparcia dla naszej rosyjskiej armii wśród klubów Priemjer-Ligi są skrajnie niewystarczające. Proponuję Aleksandrowi Alajewowi (sekretarz generalny Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej - dop. aut.), aby pomyślał o zorganizowaniu ogólnego wsparcia dla naszych bohaterów i obrońców podczas meczów ligowych" - napisał deputowany Dumy Państwowej w serwisie Telegram.

Sam Teriuszkow mógł zapaść w pamięci polskim kibicom. To on proponował, by przyznać Maciejowi Rybusowi rosyjskie obywatelstwo, po tym jak piłkarz po wszczęciu wojny w Ukrainie postanowił pozostać w Rosji i stracił tym samym szansę na występ na mundialu w Katarze. - To jest ludobójstwo własnych ludzi, kiedy zaczynasz ekskomunikować swoich ludzi z drużyny narodowej za to, że robią coś po swojemu - mówił wtedy Teriuszkow w Match TV, który na co dzień zasiada w radzie nadzorczej FK Chimki.

Co na to sami piłkarze? - Mam znajomych i przyjaciół, którzy zostali zmobilizowani, ale co więcej możemy zrobić? My mamy grać w piłkę nożną, jesteśmy niewolnikami - powiedział portalowi sports24.ru Dmitrij Tichij, kapitan FK Chimki.

- Jestem sportowcem, profesjonalistą. Musimy odłożyć na bok myśli o mobilizacji. Na świecie ciągle coś się dzieje, nie ma innego wyjścia. Nie jest to łatwe, ale chłopaki starają się to robić - dodał rosyjski obrońca.

Rosyjscy piłkarze powinni się jednak martwić. Niewykluczone, że przyjdzie taki moment wojny, że i oni trafią na front. - Są kryteria mobilizacji. Sportowcy raczej nie mają doświadczenia w wojsku, więc nie podlegają pierwszemu etapowi mobilizacji. Jednak w kolejnym może przyjść taki moment, że każdy będzie musiał chwycić za broń i chronić swoją ojczyznę - powiedział Teriuszkow w Match TV.

W Rosji pojawiły się nawet postulaty, aby w związku z wojną i mobilizacją części społeczeństwa zawiesić rozgrywki piłkarskie. Nie wszystkim jednak ten pomysł się podoba. - Nawet w oblężonym Leningradzie grano w piłkę nożną. Poprzez grę możemy manifestować nasze możliwości. Siły futbolu nic nie zatrzyma - powiedział sports.ru  Andriej Talalajew, menedżer Torpedo Moskwa.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Tak "Lewy" skomentował swój popis. Reakcja Barcelony bezcenna
Lewandowski z nowym pseudonimem. Pasuje idealnie!