Szybkie 3 gole - relacja z meczu ŁKS Łódź - Znicz Pruszków

We wtorkowy wieczór, meczem Łódzkiego Klubu Sportowego ze Zniczem Pruszków, dokończona została 13. kolejka piłkarskiej I ligi. Borykający się z ogromnymi problemami finansowymi łodzianie, zagrali bardzo ambitnie i pewnie wygrali aż 3:0.

Do pojedynku ze Zniczem, podopieczni Grzegorza Wesołowskiego przystąpili bez obcokrajowców, przesuniętych do zespołu rezerw. To konsekwencja odmowy renegocjacji kontraktów z ich strony i nie zgodzeniu się na obniżenie zarobków.

Polacy, którzy wybiegli na boisko, zastąpili nieobecnych wyśmienicie. W 9. minucie ŁKS przeprowadził pierwszą groźną akcję, która od razu zakończyła się golem. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Krzysztof Mączyński, piłka po rykoszecie o nogę jednego z obrońców gości, odbiła się od poprzeczki, a z najbliższej odległości dobijał Adrian Świątek, otwierając wynik tego spotkania.

Po chwili gospodarze przeprowadzili kolejną akcję. Tym razem przy linii końcowej, przeciwnika ograł Łukasz Gikiewicz, wystawił piłkę do Świątka, a młody napastnik ŁKS-u pewnym i mocnym strzałem po raz drugi pokonał Adriana Bieńka.

Goście z Pruszkowa zupełnie nie radzili sobie z piłkarzami z Łodzi i zaczęli uciekać się do coraz brutalniejszych fauli, na czym najbardziej ucierpiał strzelec dwóch goli - Świątek. Po bardzo ostrym wejściu Piotra Klepczarka (Znicz - ponieważ w obu zespołach grali zawodnicy o takim imieniu i nazwisku), arbiter tego spotkania - Mariusz Podgórski, spokojnie mógł pokazać czerwoną kartkę i tylko jego łaskawości goście mogą zawdzięczać, że przez większość meczu nie grali w "10".

Już w 22. minucie trener Znicza zdecydował się na pierwszą zmianę, wprowadzając na boisko Mikołaja Rybaczuka i chcąc odmienić losy spotkania. Łodzianie jednak nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i minutę później prowadzili 3:0. Mączyński podał prostopadle do Damiana Nawrocika, a ten strzałem pod nogami Bieńka, podwyższył prowadzenie gospodarzy.

Od tej chwili do końca pierwszej połowy ŁKS grał spokojnie, kontrolując wydarzenia na boisku. W drugiej odsłonie, spotkanie straciło zdecydowanie tempo, którego nie chciała forsować żadna z drużyn.

Jak zauważył po meczu trener Znicza: - Było to najkrótsze spotkanie, od kiedy jestem trenerem, ponieważ po zdobyciu trzech goli, nie mieliśmy o co grać. Ciężko z tym stwierdzeniem się nie zgodzić, a jeśli do tego dodamy, że łodzianom też zbytnio nie zależało na zdobyciu kolejnych goli, to mamy obraz drugiej połowy, kiedy oba zespoły czekały już na końcowy gwizdek.

ŁKS wygrał zasłużenie drugi mecz z rzędu i pokazał, że mimo kłopotów finansowych i zaległości w wypłatach dla piłkarzy, potrafią oni zagrać ambitnie i zdobywać ligowe punkty.

ŁKS Łódź - Znicz Pruszków 3:0 (3:0)

1:0 - Świątek 9'

2:0 - Świątek 12'

3:0 - Nawrocik 23'

Składy:

ŁKS Łódź: Wyparło - Hajto, M. Adamski, Łakomy, Klepczarek, Mączyński, Świątek (78' Mordzakowski), Nawrocik (70' Wolański), Mowlik (71' Salski), Kujawa, Gikiewicz.

Znicz Pruszków: Bieniek - Klepczarek, Ptaszyński, Radler, Januszewski, Piesio (22' Mikołaj Rybaczuk), Ekwueme, Kasztelan, Kaczmarek, Feliksiak, Ł. Adamski (74' Bylak).

Żółte kartki: Kasztelan, Klepczarek (Znicz).

Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław).

Widzów: 3500.

Źródło artykułu: