Bramkarz Widzewa Łódź uratowany przez kolegów. "To był mój błąd"

- Cała obrona zareagowała świetnie i bardzo mi pomogła - przyznał bramkarz Widzewa Łódź Henrich Ravas po wygranym 1:0 meczu ze Śląskiem Wrocław w 21. kolejce PKO Ekstraklasy. Ma jednak na myśli sytuację, w której mógł przyczynić się do straty bramki.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Henrich Ravas WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Henrich Ravas
Pod koniec pierwszej części spotkania słowacki golkiper dostał podanie z boku boiska od Patryk Stępińskiego, po czym zagrał po ziemi piłkę z własnego pola karnego do Mateusza Żyry. Podanie to przeciął Caye Quintana, a doskonałą okazję miał John Yeboah, ale po jego strzale piłkę odbił na linii bramkowej Serafin Szota.

- Wiedziałem, że akurat to podanie może być trochę ryzykowne, ale Mateusz Żyro miał wtedy dużo przestrzeni. Niestety, pojawił się tam szybki zawodnik i to przeczytał. W tym miejscu muszę powiedzieć, że Serafin Szota wraz z całą obroną zareagowali świetnie i bardzo mi pomogli - przyznał w strefie mieszanej Henrich Ravas.

- To był mój błąd, bo mogłem zdecydowanie lepiej wykonać to zagranie. Myślę jednak, że w tym meczu były sytuacje, gdzie takie granie dobrze nam wychodziło - dodał bramkarz Widzewa Łódź.

ZOBACZ WIDEO: Powrót do Ekstraklasy? "Kilka klubów odetchnęło z ulgą"

Gola na wagę trzech punktów i przerwania wiosennej serii remisów zdobył Kristoffer Hansen w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Niedawno jeszcze klub z al. Piłsudskiego chciał... wypożyczyć Norwega do innego klubu (więcej TUTAJ).

- To były bardzo duże emocje, zwłaszcza dla Kristoffera Normanna Hansena, który miał trudny początek tej rundy. Z Jagiellonią miał szasnę na strzelenie bramki, ale w meczu ze Śląskiem pokazał, że jest bardzo mocny mentalnie i dzięki temu dał nam bardzo ważne trzy punkty - podkreślił Ravas.

Duży kamień spadł dzięki temu z serca nie tylko piłkarzom czy sztabowi, ale i kibicom czerwono-biało-czerwonych. To pierwsze trzy punkty zdobyte przez beniaminka podczas rundy wiosennej.

- Myślę, że ten mecz był ważny dla naszych atakujących piłkarzy. Oni mieli w ostatnich meczach dużo szans do zdobycia bramek, gdzie te mogły przesądzić o zwycięstwie. Liczę, że będziemy kontynuować tę dobrą grę w kolejnych spotkaniach, także w tym najbliższym z Legią w Warszawie - przyznał zawodnik.

Nasz rozmówca odniósł się również do murawy na Stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi. Dwa tygodnie przed meczem ze Śląskiem Wrocław odbyło się wielkie odśnieżanie płyty boiska na mecz z Jagiellonią Białystok. Greenkeeperzy spisali się jednak bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, że w okresie zimowym o wzrost trawy jest trudno.

- Pogoda była trudna, zwłaszcza że dzień wcześniej robiliśmy trening i było o wiele lepiej. To jest też dla nas duża różnica, ponieważ trenujemy jeszcze na sztucznej nawierzchni. Ta piłka często porusza się szybciej. Myślę, że jak na warunki, które panowały, nawierzchnia była bardzo dobra - podkreślił.

Widzew Łódź zajmuje czwarte miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Wspominane najbliższe spotkanie wyjazdowe z Legią Warszawa odbędzie się w piątek 25 lutego o 20:30 na Stadion Miejskim im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie.

Zobacz też: PKO Ekstraklasa: Widzew Łódź - Śląsk Wrocław 1:0 (galeria)

Czy Widzew Łódź zajmie miejsce w czołowej ósemce PKO Ekstraklasy w tym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×