Po dwudziestu czterech kolejkach Górnik Zabrze jest na przedostatnim miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy, co oznacza obecność w strefie spadkowej. Górnik należy do najgorzej grających drużyn w lidze. Wiosną zabrzanie zdobyli tylko pięć punktów, pokonując jeszcze gorzej wyglądającą w 2023 roku Stal Mielec po jednym celnym strzale.
W minionej kolejce Górnik przegrał arcyważny mecz z Jagiellonią Białystok 1:2. Wtedy doszło do poważnych rozmów z trenerem Bartoschem Gaulem, który nie może być pewny swojej przyszłości.
Co prawda dyrektor sportowy klubu Łukasz Milik przekonywał, że nie można podejmować pochopnych ruchów, ale wygląda na to, że dni Gaula w Górniku są policzone. Jak informuje "Dziennik Zachodni", w poniedziałek wydawało się, że w Zabrzu nastąpi zmiana trenera, lecz podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy zmieniono zdanie. Dlaczego? Ponieważ zarząd nie porozumiał się z nowym szkoleniowcem.
ZOBACZ WIDEO: Tego bramkarz się nie spodziewał. Co on zrobił?!
Miał być nim Bartosz Grzelak. Z tego powodu Milik udał się na negocjacje do Sztokholmu, jednak nie przebiegły one po jego myśli. Grzelak podziękował za propozycję i odmówił.
Gaul dostanie więc kolejną szansę, by wyjść z kryzysu i wyciągnąć Górnika ponad kreskę. Poprowadzi zespół w piątkowym meczu z Wisłą Płock (godz. 18). Jak się jednak okazuje, zwycięstwo 1:0 po brzydkiej grze wcale nie uratuje jego posady. Otóż ma on wygrać w sposób przekonujący.
Można się zastanawiać co kryje się pod słowami "przekonujące zwycięstwo". Czy 2:0 wystarczy? Czy brana będzie pod uwagę liczba strzałów? Celność podań na poziomie Toniego Kroosa i Luki Modricia? To ultimatum samo w sobie brzmi absurdalnie. Wygląda to po prostu na grę na czas zarządu Górnika.
CZYTAJ TAKŻE:
Kuriozalny gol w Ekstraklasie. Szalona radość strzelca [WIDEO]
Tego Pavol Stano nie był w stanie wytłumaczyć. "To nie może się wydarzyć"