Jacek Ziober: Mam pretensje i do premiera, i do reprezentantów. Połaszczyli się na kilka srebrników!

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek (w środku)
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek (w środku)

Afera premiowa w kadrze wciąż żywa. Po tym, jak kolejną bombę odpalił Łukasz Skorupski, piłkarze dostali zakaz wypowiadania się. – Każdy ma za uszami diabełka, który kusi. Mam pretensje do graczy – mówi nam Jacek Ziober, były reprezentant Polski.

Jacek Ziober to jeden z najlepszych polskich piłkarzy lat 80. i 90. Był gwiazdą ŁKS Łódź, a następnie wyjechał do Montpellier HSC, skąd z kolei przeniósł się do Osasuny Pampeluna.

Potem była jeszcze Amica Wronki i krótki pobyt w MLS (Tampa Buy Mutiny). W latach 1988-1993 Ziober rozegrał 46 spotkań w reprezentacji Polski, w których strzelił 8 goli.

Ziober, podobnie jak wielu innych, czeka na debiut Fernando Santosa, ale nie przechodzi też obojętnie wokół afery premiowej, ujawnionej jeszcze w trakcie mundialu przez dziennikarzy WP SportoweFakty.

W pewnym momencie sprawa przycichła, ale ostatni wywiad Łukasza Skorupskiego dla "Przeglądu Sportowego Onet" sprawił, że awantura wróciła z pełnym impetem.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"

Ziober nie ukrywa, że temat takich premii w ogóle nie powinien powstać. Uważa też, że – jak to określa – piłkarze połknęli "śmierdzący" haczyk.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Afera premiowa wciąż odbija się szerokim echem. Jak pan patrzy na wydarzenia, do których doszło w Katarze, i na skutek wywiadu Łukasza Skorupskiego?

Jacek Ziober, były reprezentant Polski, zawodnik takich klubów jak ŁKS Łódź, Osasuna, Montpellier: Przede wszystkim mam tu pretensje do premiera Mateusza Morawieckiego. Po co to było?! Premier nie jest od dawania dodatkowych premii piłkarzom, zwłaszcza w takiej sytuacji, w jakiej jest kraj. Prąd drogi, dzieci niepełnosprawne niedofinansowane. Mogę długo wymieniać. Mało mamy problemów? Nie mamy na co wydawać?! To premier zawalił tu pierwszy. To był bardzo zły pomysł! Powiem tak: to on wrzucił śmierdzącą rybę do szatni.

Wygląda jednak na to, że piłkarze połknęli ten haczyk.

Uściślijmy: ten śmierdzący haczyk. Tak sobie myślę… co obecni reprezentanci zrobiliby w naszych czasach, gdy zdarzało się, że na mecze reprezentacji Polski nie było porządnych koszulek, spodenek, getrów. A oni teraz mają wszystko. I próbować jeszcze sięgnąć po datek z naszych pieniędzy? Tego nie rozumiem. Przecież zawodnik powinien przede wszystkim myśleć nad tym, aby przedłużyć reprezentacyjną karierę, grać w kadrze jak najdłużej, a nie nad tym, aby sięgnąć tu i teraz po te premierowskie srebrniki.

To właśnie wzbudza największe kontrowersje. Bo premie i tak były, od federacji, która z kolei dostała duże pieniądze od FIFA.

No właśnie. Przecież my też siadaliśmy z działaczami PZPN, rozmawialiśmy, dyskutowaliśmy. Ale polityka i piłka to nie jest dobre połączenie. Bo za co niby premier miał dawać te premie. No ja się pytam: za co?!

No, za wyjście z grupy.

Ale równie dobrze mogę powiedzieć: to mógł cofnąć się w czasie i nagrodzić reprezentantów, którzy zajęli trzecie miejsce na mundialu. Bo to dopiero był sukces! Jeszcze raz: premier, zwłaszcza w trudnych czasach, nie jest od rozdawania premii piłkarzom. Obecnie zawodnicy zabezpieczają przyszłość grając w klubach. Jedni lepiej, drudzy gorzej. Ale kadra to ma być przede wszystkim splendor. Pamiętam, że ja miałem bonusy z klubów za to, że grałem w kadrze! Bo moje kluby się cieszyły, że mają reprezentanta.

Pełna zgoda, że zło zaczęło się od samej propozycji. Ale znów: nie została ona przez piłkarzy odrzucona. Zapytam więc wprost: ma pan do kadrowiczów pretensje?

Tak. Zdecydowanie tak. Rozumiem, że człowiek jest ułomny, pazerny. Każdy ma diabełka za uszami. Jeden zarabia więcej, drugi mniej… Zawsze mogą się pojawić podszepty, że może by ta dodatkowa kasa się przydała? Ale wtedy powinno się włączyć myślenie. Powinien być zachowany umiar, takt. A tego, jak widzimy, zabrakło. Ten wąż kusił piłkarzy i skusił.

Na zdjęciu Łukasz Skorupski
Na zdjęciu Łukasz Skorupski

Oliwy do ognia dolał wywiad Łukasza Skorupskiego, który potwierdził wersję dziennikarzy, że kłótnia o kasę jednak była.

Odpowiem panu jak stary piłkarz: ktoś go podpuścił. Ale pewnie powiedział prawdę.

A jak na tę prawdę zareaguje szatnia?

Na dwoje babka wróżyła. Z jednej strony jeśli drużyna zacznie go "negować", to tylko uwiarygodni to, co powiedział. Z drugiej, czy ktoś broni innym kadrowiczom wyjść i przedstawić swoją wersję?

Poniekąd tak, bo do meczu z Czechami piłkarze mają zakaz rozmów z prasą. Choć nie ma żadnej pewności, że któryś chciałby zabrać tu głos.


Na meczu z Czechami świat się nie kończy. Jeśli ktoś będzie chciał zabrać głos, to przecież może to zrobić równie dobrze po tym spotkaniu.

Atmosfera przez to wszystko jest gęsta, nieco przykrywa debiut nowego selekcjonera. A jak pan przyjął jego nominację?

Pozytywnie. Uważam, że mamy potencjał, zwłaszcza w ofensywie, i wierzę, że Santos go uwolni. Na początku broniłem Michniewicza, uważałem, że sprawy pozaboiskowe powinny być odłożone na bok. Ale nie przekonał mnie na boisku.

Kiedyś, za Nawałki, graliśmy w piłkę, w Europie zaczynali się nas bać. A później znów dopadł nas ten koniukturalizm, minimalizm… Byle nie przegrać. No ludzie! Jeśli my mamy takiego Piotra Zielińskiego, to powinniśmy pozwolić mu grać, a nie trzymać na piłkarskiej smyczy!

Miałem kiedyś w drużynie Carlosa Valderramę, fantastycznego kolumbijskiego pomocnika. Wiedziałem, że gdy mi poda piłkę, to niemal do kieszeni. Zieliński potrafi zrobić to samo. Uwolnijmy więc w końcu jego potencjał. Michniewicz w żaden sposób tego nie zrobił.

To czego spodziewa się pan po Santosie?

Wierzę, że dobrze zagospodaruje nasz potencjał w ofensywie. A obronę zawsze można jakoś sklecić. Zresztą i tu mamy możliwości gry do przodu. Cash, Bereszyński, choć, jak słyszymy, doznał kontuzji i tym razem nie zagra… Pamiętajmy też jedno. Trener powinien mieć czas. A pamięta pan, który trener reprezentacji Polski pracował na przykład sześć lat? No właśnie. Santos pracował długo z Portugalią, ale to co innego. To był jego kraj, jego język, innej klasy piłkarze. A u nas ciągłe zmiany. No, ale ja mu dobrze życzę. Niech mu się powiedzie!

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Kolejna kontuzja w kadrze!
Decyzja Santosa nie spodoba się fanom!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty