Głównym celem, jaki Cezary Kulesza postawił przed Fernando Santosem, jest awans do finałów Euro 2024. Portugalczyk ma też wprowadzić do zespołu mniej doświadczonych piłkarzy i sprawić, że oglądanie meczów reprezentacji nie będzie tylko przykrym obowiązkiem kibiców.
Nowy selekcjoner już zaczął działać. Część zmian w kadrze na mecze z Czechami (24.03) i Albanią (27.03) w porównaniu z MŚ 2022 jest wymuszona urazami. Skomplikowała się też sytuacja klubowa niektórych piłkarzy.
- Musimy liczyć na nowe twarze, bo kilku piłkarzy ma problemy w klubie i generalnie ich czas w kadrze pewnie się kończy. Musimy szukać. Jesteśmy w takiej sytuacji, że kadra potrzebuje przemeblowania - mówi WP SportoweFakty Robert Podoliński.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak wróci do reprezentacji Polski? "Nie wykluczam tego"
PESEL nie ma znaczenia
W swoich pierwszych powołaniach Santos pominął weteranów: 33-letniego Grzegorza Krychowiaka i 35-letniego Kamila Grosickiego. Z powodu urazów na start eliminacji zabraknie natomiast m.in. Kamila Glika (35) i Arkadiusza Milika (29). Przez ponad dekadę wszyscy mieli pewne miejsce w drużynie narodowej. Co więcej, mieli ważny głos w radzie drużyny.
Według Podolińskiego, nie wiek powinien decydować o powołaniach: - Młody piłkarz musi być przygotowany do tego, żeby grać i po prostu być lepszym. Dla mnie wiekowy piłkarz to nadal jest piłkarz. Zresztą czasy się tak zmieniają, że rola tych graczy jest bardzo duża, a wiek przebywania zawodników na boisku bardzo nam się wydłużył na przestrzeni ostatnich 15-20 lat.
- Na tej pozycji, na której gra Glik, myślę, że w kadrze moglibyśmy jeszcze z niego spokojnie skorzystać. Wystarczy popatrzeć na ligę włoską, jak to wygląda, jak Włosi potrafią czerpać z doświadczenia starszych graczy. Tak jak mówię, na pewno nie PESEL powinien decydować o tym, kto znajdzie się w kadrze. Jeśli Kamil będzie w świetnej formie, z jego doświadczeniem i wpływem na kadrę, ja sobie na razie tej drużyny bez niego nie wyobrażam - dodaje Podoliński.
Średnia wieku kadry Polski na MŚ 2022 wynosiła 27,1 - teraz to 25,6. Gołym okiem widać, że Santos próbuje odmłodzić skład. Robił to już Czesław Michniewicz, u którego grali Jakub Kiwior, Jakub Kamiński, Sebastian Szymański i Nicola Zalewski. Portugalczyk kontynuuje to, co zaczął jego poprzednik.
Ewolucja zamiast rewolucji
Największe nadzieje mógł wiązać z Kacprem Kozłowskim, który odbudował się w Vitesse Arnhem. Niestety, 19-latek nie zagra z Czechami i Albanią z powodu urazu. Coraz więcej w kadrze powinien znaczyć Michał Skóraś, który błyszczy w tym sezonie nie tylko w PKO Ekstraklasie, ale też w Lidze Konferencji.
- Nie spodziewam się raczej jakiegoś wybuchu, że zobaczymy wybiegającego w pierwszym składzie Ledermana, ale mam nadzieję go obejrzeć. Zwłaszcza jego, bo w momencie kiedy grał, był na pewno jednym z ciekawszych nazwisk w Ekstraklasie - mówi Podoliński.
Jego zdaniem, z nowej generacji piłkarzy najwięcej mogą jednak znaczyć ci, którzy w reprezentacji już wcześniej zaistnieli: - Sebastian Szymański może być takim nieoczywistym bohaterem. Liczę, że już ze zdrowiem i z formą Sebastiana jest zdecydowanie lepiej.
- Kiwior to nazwisko, na które z największą nadzieją patrzymy. Nie obciążałbym Kuby wielkimi oczekiwaniami, bo on od dłuższego czasu nie gra regularnie w piłkę. Natomiast myślę, że to będzie w przyszłości jeden z filarów reprezentacji Polski - dodaje nasz rozmówca.
Problemy obrońców mogą być szansą dla Pawła Dawidowicza, który dotąd w drużynie narodowej się nie zadomowił. - W tej sytuacji Dawidowicz może być bardzo cenny dla naszej reprezentacji. Mówię o takich piłkarzach, na których będziemy się opierać w przypadku problemów.
Przebudowa środka
Priorytetem Santosa będzie nie tylko zbudowanie od nowa linii obrony, ale też środka pola bez pominiętego Krychowiaka. Nowy selekcjoner zaprosił na zgrupowanie aż dziewięciu zawodników mogących występować w drugiej linii.
- Mamy dużą grupę środkowych pomocników i to o czymś świadczy, że rotacja może być spora albo najmniej pewnie w tej formacji czuje się nasz selekcjoner, stąd mamy na przykład trzech bramkarzy, a zdarzało się, że było czterech - tłumaczy Podoliński.
- Mamy piłkarzy o profilu defensywnym, czyli Damiana Szymańskiego, Krystiana Bielika, którego rozpatruję też w przypadku problemów na pozycji stopera. Mamy Karola Linettego, który jest graczem troszkę bardziej ofensywnym, może tutaj 20 procent bym mu dodał, ale w klubie przesunięty jest na szóstkę, więc gra jako ten który odpowiada za wyprowadzenie piłki - kontynuuje komentator TVP Sport.
Santos ceni sobie piłkarzy wszechstronnych, dlatego szybko zapunktować mogą u niego Sebastian Szymański oraz Przemysław Frankowski. Ten drugi nie należy już do młodzieży, lecz jeszcze nie pokazał pełni swojego potencjału w spotkaniach reprezentacji Polski. Pytanie, czy zdoła przełożyć dobrą formę z rozgrywek klubowych na występy na arenie międzynarodowej.
- Myślę, że przy tym, co będzie proponował selekcjoner, raczej spodziewałbym się jednej nominalnej szóstki. Poza tym oczywiście Piotrek Zieliński, no i ten drugi wybór pewnie za napastnikiem, bo nie wiem czy Piotrka nie będziemy oglądać bardziej w centralnej strefie boiska. Być może będzie to Sebastian Szymański lub Karol Świderski. Na tej pozycji też jest Przemek Frankowski, który może zająć miejsce nawet na czterech pozycjach. Dziesiątkę troszkę dla niego odkrył Sousa - przypomina trener Podoliński.
Czy Fernando Santos dokonał właściwych wyborów? Pierwszą odpowiedź poznamy w piątek (24 marca). Mecz 1. kolejki eliminacji Euro 2024 Czechy - Polska w piątek o godz. 20:45. Transmisja meczu w TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 1 oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Alarm w kadrze. Kolejny piłkarz opuszcza zgrupowanie!
Jacek Ziober: Mam pretensje i do premiera, i do reprezentantów. Połaszczyli się na kilka srebrników!