To była deklasacja ze strony Manchesteru City. Angielski zespół kompletnie zdominował Real Madryt w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów. Już po pierwszej połowie prowadził on 2:0, a w drugiej części spotkania The Citizens dołożyli dwie kolejne bramki.
Tym samym w wielkim stylu mistrz Anglii zameldowała się w finale Ligi Mistrzów. O tytuł przyjdzie mu rywalizować z Interem Mediolan, który dzień wcześniej wyeliminował AC Milan.
Po rewanżowym spotkaniu wywiadu dla telewizji Movistar udzielił Dani Carvajal, obrońca Realu. Na boisku przebywał on do 79. minuty, a później zmienił go Lucas Vazquez.
ZOBACZ WIDEO: Hiszpanie ocenili Lewandowskiego. Wystarczyło jedno słowo
- Rywal był lepszy w rewanżu od początku do końca. Mocno nas zepchnął i stąd taki wynik - odpowiedział Hiszpan na pytanie o to, co wydarzyło się w tym pojedynku.
Od samego początku meczu Real był mocno wycofany, przez co szybko swój styl narzucili gospodarze. Ci praktycznie przez cały czas przebywali na połowie rywali, co w końcu skończyło się bramką. Przed końcem pierwszej połowy Bernardo Silva dołożył drugie trafienie.
- Zabrakło nie powiem, że nastawienia. Po prostu za szybko cofnęliśmy się do obrony. Uważam, że gdy drużyna zrobiła krok w przód po przerwie, rozegraliśmy nasze najlepsze minuty. Cóż, na pewno wrócimy silniejsi. W kolejnym sezonie postaramy się dojść do finału - zapewnił Carvajal.
- Wiedzieliśmy, że na tym terenie jest bardzo trudno, a oni są bardzo silni w domu. Jednak prawda jest taka, że po pierwszym spotkaniu wszyscy myśleliśmy, że rozegramy tu lepszy mecz. Przede wszystkim w rozegraniu piłki - dodał obrońca Królewskich.
Porażka w półfinale Ligi Mistrzów praktycznie oznacza koniec sezonu. W La Lidze Real nie ma już szans na obronę tytułu i może skupić się jedynie na rywalizacji o wicemistrzostwo. To ostatnie, co im pozostało w trwającej kampanii.
- Chcemy zająć jak najwyższe miejsce i chcemy uszanować wszystkich rywali, którzy ciągle grają o wielkie stawki. Sezon kończy się 4 czerwca i wtedy go ocenimy. Szkoda, że nie zagramy w kolejnym finale, ale trzeba pogratulować przeciwnikowi. Myślę, że był lepszy. Trzeba podnieść głowę i wiele przed nami. Mamy młodych graczy, zawodników z chęciami na odniesienie wielu sukcesów i na pewno wrócimy silniejsi - zakończył 31-latek.
Przeczytaj także:
Kosmiczny mecz. Są też dobre wieści dla Lewandowskiego [OPINIA]