Stało się tak głównie dzięki fantastycznej grze Casemiro. Widać, że jest to zawodnik, który gdzieś był i coś wygrał. Brazylijczyk po prostu bawił się na boisku.
Najpierw sam strzelił gola po rzucie wolnym, a w doliczonym czasie pierwszej połowy popisał się genialnym podaniem (asysta drugiego stopnia). To był popis.
Chelsea zawiodła jedynie pod kątem skuteczności. Bo gra londyńczyków momentami naprawdę mogła się podobać, ale to dotyczy jedynie pierwszej połowy. Dłużej utrzymywali się przy piłce, nie mieli problemów z przedostawaniem się w okolice pola karnego Manchesteru United, ale skuteczność była fatalna.
ZOBACZ WIDEO: Manchester City zaskoczony magicznym strzałem. Nastolatek znów zachwycił! [WIDEO]
Lewis Hall został pozbawiony dwóch asyst. Najpierw nie trafił w piłkę niepilnowany Mychajło Mudryk, a chwilę później beznadziejnie spudłował z pięciu metrów Kai Havertz. Frank Lampard mógł tylko rozłożyć ręce.
Przy lepszej skuteczności już do przerwy wynik mógł być iście hokejowy. Bo oprócz sytuacji Mudryka czy Havertza bardzo dobrą szansę miał m.in. Conor Gallagher, jednak uderzył z ostrego kąta minimalnie obok bramki. Z kolei po drugiej stronie boiska przynajmniej dwukrotnie nie popisał się Martial. Później odkupił swoje winy, natomiast zaczął - mówiąc delikatnie - niezbyt dobrze.
Wspomnieliśmy o Mudryku. Nie wiadomo czy ciąży mu kwota transferu czy po prostu jest to zawodnik mocno przepłacony. Premier League to - póki co - zdecydowanie zbyt wysokie progi dla Ukraińca, choć na początku drugiej połowy oddał przyzwoity strzał z dystansu, ale David de Gea obronił końcami palców. To była jednak jedna z niewielu wartych odnotowania akcja gości. Ci długimi fragmentami byli bezradni.
Manchester United ostatecznie strzelił i czwartego trzeciego gola, a pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Bruno Fernandes. Zresztą on sam wywalczył "jedenastkę", zagrywając piłkę między nogami Wesleya Fofany, a ten w rewanżu kopnął rywala. Inna sprawa, że gospodarze mogli, a nawet powinni "zamknąć" to spotkanie dużo wcześniej.
Mimo wszystko trudno narzekać na ich postawę, bo wygrali w przekonującym stylu. Fofana do sprokurowanego karnego dorzucił "asystę" przy bramce rezerwowego w tym spotkaniu Marcusa Rashforda. Jak wchodzić do Ligi Mistrzów, to właśnie w takim stylu. Dobrych nastrojów w ekipie z Manchesteru nie zepsuła na pewno stracona bramka w samej końcówce.
Manchester United - Chelsea FC 4:1 (2:0)
1:0 Casemiro 6'
2:0 Anthony Martial 45+6'
3:0 Bruno Fernandes (k.) 73'
4:0 Marcus Rashford 78'
4:1 Joao Felix 89'
Składy:
Manchester United: David de Gea - Aaron Wan-Bissaka, Raphael Varane, Victor Lindelof, Luke Shaw (46' Tyrell Malacia) - Antony (29' Marcus Rashford), Casemiro, Christian Eriksen (70' Fred), Bruno Fernandes (86' Scott McTominay), Jadon Sancho - Anthony Martial (70' Alejandro Garnacho).
Chelsea: Kepa Arrizabalaga - Cesar Azpilicueta, Trevoh Chalobah, Wesley Fofana, Lewis Hall - Carney Chukwuemeka (82' Ruben Loftus-Cheek), Enzo Fernandez, Conor Gallagher (82' David Datro Fofana) - Noni Madueke (82' Hakim Ziyech), Kai Havertz (64' Joao Felix), Mychajło Mudryk (64' Christian Pulisić).
Żółte kartki: Malacia (Manchester United) oraz Enzo Fernandez (Chelsea).
Sędzia: Stuart Attwell.
[multitable table=1494 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Santos przed ważnymi decyzjami. Padła konkretna data
Trudna sytuacja reprezentanta Polski w Anglii. Trener zabrał głos