Przypomnijmy - UEFA zajęła się oświadczeniem "Nigdy Więcej". Stowarzyszenie poinformowało o tym, że nasz najlepszy polski sędzia był prelegentem podczas konferencji dla przedsiębiorców "Everest" współorganizowanej przez Sławomira Mentzena - lidera skrajnie prawicowej Konfederacji.
Szymon Marciniak mógł stracić z tego powodu możliwość poprowadzenia finału Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City a Interem Mediolan (10.06). Ostatecznie nasz arbiter nie został zawieszony. UEFA wyjaśniła sprawę w obszernym oświadczeniu (czytaj TUTAJ).
"Poczułem wstyd"
- Od początku mówiłem, że UEFA nie odwoła Szymona, bo nie ma ku temu podstaw - mówi nam Michał Listkiewicz, były arbiter międzynarodowy i były prezes PZPN. - Wcześniej pojawiły się informacje, że decyzje już zapadły, i to w nocy, ale podchodziłem do tego sceptycznie. Pachniało mi to "ściemą", bo UEFA nie podejmuje takich decyzji nocą - komentuje nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO:Polak talizmanem Barcelony. "To dobry złodziej"
Podczas konferencji dla przedsiębiorców Marciniak opowiadał głównie o swojej karierze, poruszając wątki piłkarskie. - Szymon nic złego nie zrobił, a zwłaszcza nic takiego, co mogłoby odebrać mu finał. Rezygnowanie z najlepszego sędziego na świecie przed najważniejszym meczem Ligi Mistrzów w sezonie byłoby obarczone ryzykiem - ocenia Listkiewicz.
Przedstawiciele UEFA skontaktowali się ze Stowarzyszeniem "Nigdy Więcej". W oświadczeniu czytamy: - "Nigdy Więcej" zwróciło się z prośbą, aby pan Marciniak pozostał w roli sędziego na nadchodzący finał Ligi Mistrzów, stanowczo twierdząc, że usunięcie go podważyłoby promocję przeciwdziałania dyskryminacji".
- Metoda opisywania sprawy przed porozmawianiem z samym zainteresowanym nie stawia w dobrym świetle całego stowarzyszenia. Popieram cele "Nigdy Więcej". Przez lata byłem ich ambasadorem, ale po całej akcji jednak zacząłem się tego wstydzić - mówi Listkiewicz.
Afera przejdzie bokiem?
Nasz rozmówca twierdzi, że Marciniak nie ucierpi wizerunkowo po całej aferze. - Nie sądzę, że ta sprawa "przyklei" się do Szymona. Tyle się teraz dzieje, są ważniejsze sprawy w świecie, na czele z wojną tuż obok nas w Ukrainie. Zagraniczne media mocno to rozdmuchały, jak to dzisiaj bywa, ale za tydzień nikt o tym nie będzie pamiętał - twierdzi Listkiewicz.
- To na pewno nauczka dla Szymona, ale i wszystkich, że jeżeli masz przed sobą bardzo ważną pracę do wykonania, to nie należy zajmować się innymi rzeczami. I mała przestroga: warto być bardziej ostrożnym w doborze wystąpień. Dobrze, że ta burza w szklance wody szybciutko się skończyła - dodaje Michał Listkiewicz.
Afera z Marciniakiem. Wiemy, co opowiadał na spotkaniu u Mentzena