Stasiak ważniejszy niż Żmuda? Wybitny reprezentant zbulwersowany

- To brak szacunku dla byłych piłkarzy, którzy tworzyli tę historię - grzmi Dariusz Dziekanowski po wybuchu kolejnej afery związanej z PZPN.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
siedziba PZPN PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: siedziba PZPN
W polskiej piłce afera goni aferę. Mirosław Stasiak nadal (do 2026 r.) jest oficjalnie zdyskwalifikowany przez PZPN za korupcję na ogromną skalę, a mimo to, jak gdyby nigdy nic, otrzymał zaproszenie na mecz Mołdawia - Polska i udał się na wyjazd wraz z całą reprezentacją. Więcej TUTAJ.

PZPN stać było na opublikowanie komunikatu, w którym cała wina zrzucona została na jednego ze sponsorów kadry. Początkowo nie ujawniono o kogo konkretnie chodzi, ale sprawa ostatecznie się wyjaśniła. Stasiaka do Mołdawii zaprosił Inszury.pl (więcej TUTAJ).

Jeden ze sponsorów wypowiedział nawet umowę PZPN! A wydaje się, że to dopiero początek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak strzela 15-letni Argentyńczyk. Ręce same składają się do braw!

Oburzony takim zachowaniem PZPN jest były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski. W rozmowie z WP SportoweFakty nie pozostawił na związku suchej nitki.

- Prestiż PZPN jest coraz mniejszy. W ubiegłych latach związek pracował na dobre imię, żeby być traktowany poważnie, tak ostatnio dużo jest spraw pozasportowych, które nie powinny mieć miejsca. PZPN chyba nie zdawał sobie sprawy ze skali sytuacji. To są poważni sponsorzy, którzy nie pozwolą sobie, by oberwać rykoszetem. Tam chyba nie mają wyobraźni, jeśli myśleli, że ciąg dalszy nie będzie mieć miejsca. Takich rzeczy po prostu się nie robi. To bardzo nieprofesjonalne i niepoważne - mówi Dziekanowski.

Stasiak ważniejszy niż Żmuda i Lato

Dariusz Dziekanowski należy do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Zwraca uwagę na jedną rzecz. Z pozoru może wydawać się dość błaha, natomiast ma to swój ciąg dalszy.

- Gdy prezesem PZPN był Zbigniew Boniek, nie mieliśmy żadnych problemów, by dostać zaproszenia na mecze kadry, Pucharu Polski czy Superpucharu. Obecnie PZPN nie poczuwa się do tego, by zaprosić byłych reprezentantów Polski na te mecze. Uważa, że to nie należy do nich, umywa ręce. Od trzech lat o coś prosimy - komentuje Dziekanowski.

- Jesteśmy zdumieni taką postawą PZPN w stosunku do nas. Jakby w ogóle nie interesowało ich czy byli piłkarze są na meczach czy nie. Dlatego nas bulwersuje, że taki Stasiak jest zapraszany na wyjazdy, a Władysław Żmuda albo Grzegorz Lato już nie. To brak szacunku dla byłych piłkarzy, którzy tworzyli tę historię - podkreśla były reprezentant.

Nie tędy droga

Cezary Kulesza jest prezesem PZPN od niespełna dwóch lat. Sukcesów nie odniósł żadnych, a - co gorsze dla niego - non stop wybuchają skandale wokół najważniejszej piłkarskiej organizacji w Polsce.

Wydawać by się mogło, że nic nie przebije kompromitacji piłkarzy na boisku w Kiszyniowie, a tymczasem działaczom udało się pójść o krok dalej.

- Mówię o tych biletach, a to jest kropla w morzu. Chodzi o coś, co było zawsze. Poważnych ludzi i poważny związek nie stać na takie absurdy. Oni działają tak, jakby nie mieli podstawowej wiedzy, jak załatwiać tego typu sprawy. W zawodowej piłce jest to sytuacja niedopuszczalna. Jeżeli do czegoś dochodzi, to w normalnym świecie ludzie pokazują, że potrafią reagować. U nas mleko się rozlało, a widzimy bierność ze strony PZPN i czekanie aż sprawa sama się rozwiąże. Nie tędy droga - zakończył Dziekanowski.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
To już nie chwilowy kryzys PZPN-u. To regularny pożar [OPINIA]
"Afera goni aferę". Eksperci punktują PZPN

Czy Cezary Kulesza powinien być dalej prezesem PZPN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×