Sporo działo się w meczu Stali Mielec z Cracovią. Do przerwy dwoma golami prowadzili gospodarze, w 2. połowie piłkarze Pasów doprowadzili do remisu.
- Ciężko racjonalnie podsumować mecz. Pierwsza połowa totalnie nam się nie ułożyła. Dostaliśmy dwie bramki po kontrach. Na ten element uczulaliśmy zespół. Wydawało się, że już jest wszystko posprzątane. Brawa dla drużyny, że wróciliśmy do gry. Paradoksem jest fakt, że z punktu powinniśmy się cieszyć, ale jest w nas duża złość. Po drugiej bramce powinniśmy bardziej docisnąć rywala - przyznał po spotkaniu trener Cracovii Jacek Zieliński.
Rozczarowania po podziale punktów nie ukrywał także szkoleniowiec Stali Kamil Kiereś. - Kiedy prowadzi się 2:0 do przerwy, to przy remisie zawsze będzie się czuło niedosyt. Chcieliśmy w meczu zaprezentować pewne kwestie taktyczne. W 1. połowie sporo z założeń udało się nam zrealizować. Zagraliśmy dwie piłki za plecy obrońców, co nam dało dwie bramki. Do tego kilka razy byliśmy w stanie wyprowadzić groźne okazje - ocenił szkoleniowiec mieleckiej drużyny.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że po przerwie wciąż musimy grać, nie możemy czekać na rywala. Do momentu straty pierwszej bramki byliśmy przy piłce, mieliśmy swoje szanse. Kolejny raz okazało się, że wynik 2:0 jest niebezpieczny. Po kontaktowym golu posypała się nasza organizacja. Szybka strata drugiej bramki, później po zmianach udało się nam uspokoić mecz - dodał Kiereś. - Mamy pewien fundament, dopisujemy sobie punkt - podsumował trener Stali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
Czytaj także:
Cracovia przegrywała 0:2. Później zaczęła się pogoń
Tuż przed startem PKO Ekstraklasy trener Ruchu Chorzów zdradził pewną tajemnicę