Rywal Lecha Poznań dostanie wyjątkowe wsparcie. "To pierwszy taki przypadek"

- Polski zespół będzie ogromnym faworytem i nie zmienia tego nawet fakt, że będzie to dla niego mecz niemalże jak jeden ze sparingów przedsezonowych - mówi WP SportoweFakty litewski dziennikarz przed meczem Lecha Poznań z Żagirisem Kowno w el. LKE.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Piłkarze Żalgirisa Kowno PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Piłkarze Żalgirisa Kowno.
W czwartek 27 lipca o godz. 20:30 Lech Poznań podejmie Żalgiris Kowno w II rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy tym samym rozpoczynając batalię w europejskich pucharach w obecnym sezonie. Kilka miesięcy temu polski zespół zakończył udział w tych rozgrywkach na ćwierćfinale.

- Wyniki litewskiej drużyny w tym roku są bardzo rozczarowujące, a więc kibice nie mają najwyższych oczekiwań co do tego pojedynku. Poza tym w porównaniu do reszty klubów z naszego kraju to losowanie było zdecydowanie najgorsze. Szanse na awans to jakieś 10 proc. i to tylko ze względu na to, że w futbolu wszystko może się zdarzyć - mówi nam dziennikarz Rokas Suslavicius z telewizji LRT.

Z koszykówki do futbolu

Żalgiris to stosunkowo młody klub piłkarski, który powstał w XXI wieku. Znacznie bogatszą historię ma sekcja koszykarska. Jej drużyna wielokrotnie wygrywała mistrzostwa kraju, a w 1999 roku triumfowała w Eurolidze.

- Zespół basketu jest największą organizacją wśród litewskich klubów sportowych i 8 lat temu jej ludzie postanowili założyć ekipę futbolową. Nieprzypadkowo jeśli przyjrzysz się bliżej herbowi to zobaczysz piłkę do koszykówki - tłumaczy Suslavicius.

Historia nie idzie na razie w parze z zainteresowaniem. Stadion Żalgirisu podczas meczów świeci pustkami. W sezonie 2022 litewskiej A Lyga klub mógł się pochwalić rekordem... najniższej frekwencji, gdy we wrześniu na meczu z Dziugas Telsze pojawiło się zaledwie 45 osób.

- Dopiero w ostatnich miesiącach pojawiło się trochę zorganizowanych fanów, którzy zaczęli identyfikować się z drużyną i regularnie chodzić na jej spotkania. Podczas starcia z Lechem na trybunach mają się zaś pojawić koszykarze i będzie to pierwszy taki przypadek - zauważa Suslavicius.

- Żalgiris to obecnie jeden z najbardziej stabilnych klubów na Litwie. Sekcja piłkarska może liczyć na solidne wsparcie od władz miasta i w tym roku dysponuje budżetem w wysokości 1,3-1,4 mln. euro. Dzięki temu mogła przeprowadzić kilka solidnych transferów piłkarzy zagranicznych, ale niestety nie przełożyło się to na jakość na boisku - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Benzema nieszczęśliwy w Arabii Saudyjskiej? Ten film jest wymowny

Duże plany i bolesne zderzenie z ziemią

W ciągu trzech ostatnich lat Żalgiris regularnie kończył sezon litewskiej ligi na podium, a ostatnio zdobył nawet historyczne wicemistrzostwo kraju. To rozbudziło duże nadzieje i chęć detronizacji krajowego hegemona Żalgirisu Wilno w najbliższym czasie.

- Na papierze wydawało się to możliwe. Skład nie wydawał się gorszy od stołecznego rywala, lecz wyniki totalnie rozczarowały - opowiada Suslavicius.

- Klub z Kowna sprowadził kilku ciekawych zawodników z francuskiej Ligue 2 takich jak obrońcy Rosario Latouchent i Maxime Spano czy skrzydłowy Florian David. Początek sezonu w wykonaniu zespołu był jednak wręcz fatalny. Do 1 maja wygrali tylko 2 z 12 meczów i w efekcie pracę stracił trener Rokas Garastas, a na jego miejsce zatrudniono legendę tutejszego futbolu Mariusa Stankeviciusa. Zespół znalazł się w trybie odbudowy, a przez kontuzje na ławce często byli praktycznie sami juniorzy. Dlatego też rezultaty i forma zawodników są wciąż słabe - ocenia dalej Litwin.

Obecnie najlepszym strzelcem Żalgirisu jest... obrońca Edvinas Girdvainis znany z krótkiej historii w Piaście Gliwice w przeszłości, a najbardziej znanym piłkarzem wydaje się pomocnik Brahim Konate mający ponad setkę występów w AJ Auxerre i Chamois Niortais FC.

- Latem drużyna została wzmocniona. Dołączył do niej najlepszy piłkarz A Lygi ubiegłego sezonu Vilius Armanavicius oraz reprezentanci Litwy: Armandas Kucys i Karolis Uzela. Ponadto wypada wyróżnić Gratasa Sirgėdasa i Xabiego Auzmendiego, którzy są najbardziej kreatywnymi graczami i starają się organizować całą grę ofensywną oraz bardzo niebezpiecznego w ataku Antona Fase posiadającego dużą szybkość - wymienia Suslavicius.

Krótka historia w Europie z kompromitacją w tle

W Europie Żalgiris nie może się pochwalić wielkim doświadczeniem. Tylko raz udało mu się przejść I rundę kwalifikacji w europejskich pucharach, gdy w sezonie 2021/22 pokonał w dwumeczu el. LKE gibraltarskie Europa FC (2:0, 0:0).

Co ciekawe jednak tuż po tym totalnie skompromitował się z walijskim New Saints FC (0:5, 1:5). - Oczywiście do dziś prawie wszyscy na Litwie pamiętają te 10 goli straconych przeciwko wyspiarzom i przez to oczekiwania są jeszcze niższe - nie kryje Suslavicius.

- Patrząc na problemy litewskiej drużyny trudno byłoby liczyć na jakąś niespodziankę. Trener Stankevicius wciąż szuka optymalnego składu, zmienił taktykę z gry bez typowej "9" na ustawienie z piątką obrońców. Polski zespół będzie ogromnym faworytem i nie zmienia tego nawet fakt, że będzie to dla niego mecz niemalże jak jeden ze sparingów przedsezonowych z zespołem będącym w środku rozgrywek ligowych - uzupełnia dziennikarz.

Mimo wszystko Lech musi zachować czujność. Dotąd tylko raz mierzył się z litewskim rywalem w eliminacjach Ligi Europy 2013/14 i wówczas niespodziewanie poległ 0:1 na wyjeździe, a w rewanżu nie zdołał odrobić strat.

- Żalgiris potrafił pokonać w pucharze Litwy utytułowanego przeciwnika z Wilna 3:0 i to w momencie, gdy forma zespołu była bardzo słaba. A więc wszystko może się zdarzyć - kończy Suslavicius.

Transmisję telewizyjną meczu Lecha z Żalgirisem przeprowadzi stacja TVP Sport. Relację tekstową będziecie mogli śledzić na naszym portalu TUTAJ.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Kto awansuje do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×