Pod wodzę Fernando Santosa reprezentacja Polski nie radzi sobie tak, jak można było oczekiwać. Mimo że dopisało nam szczęście w losowaniu grup eliminacji Euro 2024, to nie potrafimy go wykorzystać.
Po porażce z Mołdawią (2:3) sytuacja Biało-Czerwonych była bardzo trudna. To uległo zmianie w momencie, gdy nasi piłkarze ograli reprezentację Wysp Owczych (2:0). Ten mecz w naszym wykonaniu pozostawiał wiele do życzenia.
Na pierwszą bramkę przyszło nam czekać aż do 73. minuty. Wówczas mieliśmy sporo szczęścia, bo przyznano rzut karny, a wykorzystał go oczywiście Robert Lewandowski. To on dziesięć minut później podwyższył prowadzenie.
ZOBACZ WIDEO: Jaka atmosfera panuje w reprezentacji Polski? Dziennikarz zdradza kulisy. "Bywałem ostatnio w hotelu kadry"
Po meczu głos na jego temat zabrał były legendarny bramkarz naszej kadry Jerzy Dudek. - Santos powołał Grosickiego i Krychowiaka, więc chciał odbudować osobowość drużyny, ale nie widać progresu. Nie wiem, co będzie. Zawodnicy muszą brać na siebie odpowiedzialność, a nie stać i patrzeć na trenera - podkreślił w programie "Skrzydłowy, bramkarz i łącznik" emitowany na Youtube przez Kanał Sportowy.
Słowa byłego golkipera m.in. Realu Madryt czy Liverpoolu doskonale pokazują, jak źle dzieje się w naszej kadrze. Zmiana selekcjonera nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, bo te są obecnie gorsze niż za kadencji Czesława Michniewicza.
Na obecny moment wszystko wskazuje na to, że Santos poprowadzi Polaków przynajmniej do końca eliminacji. Można się spodziewać, że w przypadku niepowodzenia nasz szkoleniowiec może nawet stracić posadę. Kluczowe będzie niedzielne (10 września) wyjazdowe starcie Biało-Czerwonych z Albanią.
Przeczytaj także:
"Zapukali w dno od spodu". To powinien być koniec Santosa [OPINIA]