Dostał koszulkę od "Lewego". Wiemy, kim jest

Po meczu z Wyspami Owczymi (2:0) show skradł chłopiec, który wbiegł na boisko, ruszył w kierunku Roberta Lewandowskiego i dostał od niego koszulkę. Wiadomo, że to 10-letni uchodźca z Ukrainy.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Robert Lewandowski i chłopiec, który prosi go o koszulkę PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Robert Lewandowski i chłopiec, który prosi go o koszulkę
Mecz reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi nie zachwycił. Biało-Czerwoni długo męczyli się z niżej notowanymi rywalami, ale ostatecznie wygrali 2:0 po trafieniach Roberta Lewandowskiego. Znacznie ciekawiej było po spotkaniu, kiedy to doszło do wzruszającej sytuacji.

Z trybun na boisko wybiegł chłopiec, który ruszył w kierunku Lewandowskiego. Gdy chcieli go zatrzymać ochroniarze, kapitan naszej reprezentacji zareagował i nie pozwolił na to. Następnie chłopiec przytulił "Lewego", a ten dał mu swoją koszulkę. Po chwili pobiegł w kierunku trybun, a ochroniarze zrobili wszystko, by go nie złapać.

Wiele osób zastanawiało się, kim jest chłopak, który był na tyle odważny, by wykonać tak trudne zadanie, by zdobyć koszulkę idola. Radio Gdańsk ustaliło, że to Timofiej Naumow, 10-letni uchodźca z Ukrainy, który trenuje w Gryfie Słupsk. Wraz z rodzicami mieszka w Kobylnicy, a jego tata od trzech lat pracuje w Polsce jako kierowca ciężarówki. Przed wojną i napaścią Rosji na Ukrainę uciekli z miasta Dniepr.

ZOBACZ WIDEO: Ostrzeżenie przed meczem z Albanią. "Tam naprawdę jest piekło"
- Kibicuję Robertowi Lewandowskiemu i pojechaliśmy z klubem na ten mecz do Warszawy. Było bardzo fajnie, stadion bardzo mi się podoba. Koledzy powiedzieli, że nie podejdę do Lewandowskiego i nie poproszę o koszulkę. Jak ochroniarze patrzyli w inną stronę, to do niego podbiegłem i zawołałem: „Lewandowski!”. On się odwrócił i pokazał ochronie, żeby mnie nie zatrzymywali. Poprosiłem o koszulkę; powiedział, że może dać opaskę kapitana i dał mi koszulkę. Koledzy z klubu mnie potem przytulali i przybijali piątki - opisuje całą sytuację 10-latek.

Ojciec chłopca przyznał, że po meczu zadzwonił do niego trener syna i powiedział, że tak nie wolno robić. - Trochę jesteśmy z żoną zestresowani, żona płakała, czy nie będzie za to jakiejś kary. Mamy rozmawiać o tej sprawie z klubem - dodał.

10-letni Timofiej naruszył przepisy, ale najprawdopodobniej nie poniesie za to kary. O tę sprawę zapytaliśmy Tomasza Kozłowskiego, który w PZPN pełni funkcję dyrektora departamentu komunikacji i mediów.

- Decyzja o podjęciu kroków w celu wyciągnięcia konsekwencji wobec nieletniego kibica/jego rodziców/opiekuna zostanie podjęta po dokładnym zbadaniu okoliczności incydentu, zapisów monitoringu stadionowego oraz z poszanowaniem obowiązujących przepisów prawa powszechnego. Pod uwagę będą brane fakty, że zdarzenie miało miejsce po zakończeniu zawodów sportowych i nie miało charakteru agresywnego zachowania, złych zamiarów czy też świadomego popełnienia wykroczenia lub przestępstwa - powiedział Kozłowski.

PZPN dodał, że zamierza podjąć działania mające na celu uszczelnienie zabezpieczeń i minimalizację ryzyka tego typu incydentów w przyszłości. Do tego nie jest wykluczone przeprowadzenie kampanii informacyjnej, która miałaby na celu zapobiec wbieganiu kibiców na murawę.

Zgodnie z zapisami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych za wtargnięcie na boisko grozi surowa kara. Taka osoba podlega grzywnie nie mniejszej niż 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.

Współpraca: Kuba Duda.

Czytaj także:
Pranie brudów trwa. Ostra reakcja sztabu Lewandowskiego
Arcyważny mecz z Albanią, możemy być nawet liderem! Oto wszystkie scenariusze

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×