Kadencja Fernando Santosa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski dobiegła końca po kilku miesiącach. Porażka 0:2 w starciu wyjazdowym z Albanią pogrążyła doświadczonego szkoleniowca, którego kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron.
Według Krzysztofa Marciniaka, pomimo ostatnich niepowodzeń Portugalczyk chciał pożegnać się z Biało-Czerwonymi z klasą. Dotychczasowy selekcjoner miał zaprosić kilkunastu swoich współpracowników na kolację (więcej TUTAJ).
Zupełnie inną wersję przedstawił jednak Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN w rozmowie z portalem goal.pl nie gryzł się w język.
- Swoją pracę wykonywał naprawdę po macoszemu i nagle mówimy, że był wspaniałym człowiekiem, bo zaprosił na kolację dwóch ludzi - współpracujących z nim Łukasza Gawrjołka i Jakuba Kwiatkowskiego? Co jest fantastycznego w tym, że to zrobił? - pytał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor Realu wsiadał do autobusu. Zapomniał o jednym
Kilka tygodni temu pojawiły się spekulacje, że Santos otrzymał propozycję od jednego z saudyjskich klubów. Trener odrzucił atrakcyjną finansowo propozycję i zdaniem 67-latka, później pluł sobie w brodę.
- Podobno podczas tej kolacji najbardziej żałował, że nie został zwolniony dwa miesiące wcześniej, bo miał duże pieniądze do zarobienia w Arabii. Ja bym wolał, żeby nie zapraszał, ale by popełniał mniej błędów jako selekcjoner - wypalił Boniek.
Czytaj więcej:
Jeden z "baronów" już się wygadał. Nowy selekcjoner kompletuje sztab
Media: PZPN sięgnie do kieszeni. Taką premię ma dostać Santos