- Przede wszystkim mówi się dziennikarz Fabrizio Corona. A Fabrizio Corona nie jest dziennikarzem. To jest facet, który dostał wyrok 13-letni za wiele różnych rzeczy. Był paparazzo, szantażował ludzi itd. I ja nie mówię, że nie ma w tym prawdy, bo to może się jeszcze różnie rozwinąć - komentował na kanale youtube'owym "Prawda Futbolu" Zbigniew Boniek.
Właśnie Corona jako pierwszy poinformował, że Nicola Zalewski miał brać udział w głośnej aferze bukmacherskiej we Włoszech. On sam twierdzi, że nigdy nie był paparazzo, tylko dawał zlecenia, dzięki czemu miał informacje, które mogły skompromitować takich piłkarzy jak Adriano czy Francesco Totti. Potem kontaktował się z klubami poszczególnych zawodników i jeśli zapłacono mu określoną kwotę, odpuszczał.
- Fabrizio Corona, nazywany byłym królem paparazzi, faktycznie był zamieszany w kilka spraw sądowych z udziałem ważnych osobistości we Włoszech. Za niektóre z nich został skazany i trafił do więzienia - wspomniał nasz rozmówca, Alessio Lento z serwisu calciomercato.it.
- To ciekawski facet. Jest bardzo dziwny. Jego wiarygodność nie jest zbyt wysoka skwitował Andrea Di Carlo, redaktor "Il Romanista".
Zmyślone oskarżenia?
Stworzył portal "Dillinger News", za pośrednictwem którego ujawnia głośne informacje dotyczące nie tylko piłkarzy, ale też świata celebryckiego. Czy jest wystarczająco wiarygodny? Zanim przekazał szokujące wieści na temat Zalewskiego, wziął na celownik włoskie gwiazdy takie jak Nicolo Fagioli (Juventus FC), Nicolo Zaniolo (Aston Villa) czy Sandro Tonali (Newcastle United).
ZOBACZ WIDEO: Kontuzja Lewandowskiego. Podał nowe szczegóły
- Biorąc pod uwagę to, co dzieje się obecnie, nie ma wątpliwości, że jednak posiadał informacje. Z drugiej strony zastosowany sposób działania budzi zdziwienie, biorąc pod uwagę, że prokuratura w Turynie nadal prowadzi dochodzenie, a Corona podał nazwiska, utrudniając śledztwo osobom za nie odpowiedzialnym. Zobaczymy, co wydarzy się w ciągu najbliższych kilku dni - powiedział włoski dziennikarz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zgodnie z doniesieniami, Zalewski miał w maju postawić u nielegalnego bukmachera, że dostanie żółtą kartkę w meczu ligowym z Salernitaną (2:2). 12-krotny reprezentant Polski rzeczywiście został napomniany przez sędziego w doliczonym czasie gry po tym, jak przerwał kontratak rywali.
Cytowane przez serwis meczyki.pl otoczenie Zalewskiego twierdzi, że wieści Corony nie mają nic wspólnego z prawdą. Były paparazzo przekonywał, że posiada wiadomości od matki zawodnika, która miała go błagać, by nie ujawniał swoich informacji. Sprawa jest naprawdę skomplikowana i rozwojowa. Rzekomy informator Corony przyznał, że zmyślił kłamstwa na temat 21-latka, a w zamian miał zainkasować 20 tysięcy euro (więcej TUTAJ).
- Nie chciałbym komentować sytuacji Zalewskiego, gdyż on na ten moment nie jest zaangażowany w śledztwo. I dlatego mówilibyśmy tylko o hipotezach, które w tej chwili nie mają potwierdzenia. Prawnicy Zalewskiego zapowiedzieli już pozew przeciwko osobom, które rozsiewały wieść o jego zaangażowaniu - podkreślił Lento.
- Moim zdaniem jest to wielki "fake news" na jego temat". Rozmawia z kolegami z drużyny i przyjaciółmi, ale nie obstawia meczów piłkarskich. Myślę, że nic się nie stanie. Minimalna kara to trzyletni zakaz uprawiania sportu. Jestem prawie pewien, że ryzyko dla Zalewskiego jest bliskie zeru - uzupełnił Di Carlo.
"Niezbędna jest cierpliwość"
Z kolei dyrektor Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN Tomasz Kozłowski przekazał nam, że federacja pozostaje w kontrakcie z dyrektorem sportowym AS Roma. Co należy podkreślić, prokuratura nie wszczęła dochodzenia w sprawie Zalewskiego. Do klubu nie wpłynęło żadne pismo związane z oskarżeniami krążącymi w przestrzeni medialnej. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, jeśli chodzi o Fagiolego. Klubowy kolega Arkadiusza Milika i Wojciecha Szczęsnego już usłyszał wyrok.
- W przypadku Fagiolego porozumienie osiągnięte z Prokuraturą Federalną w sprawie 12-miesięcznej dyskwalifikacji jest oficjalne. Pięć miesięcy ma odpracować w sposób alternatywny: Fagioli będzie musiał uczestniczyć w planie terapeutycznym trwającym co najmniej sześć miesięcy i w cyklu co najmniej 10 spotkań publicznych, które odbędą się w ciągu pięciu miesięcy w amatorskich stowarzyszeniach sportowych, federalnych ośrodkach terytorialnych oraz ośrodkach leczenia z uzależnienia od hazardu - wymieniał Lento.
Podsumowując, siedem miesięcy potrwa absencja obrońcy Juventusu, przy czym przez cały ten okres będzie mógł trenować z resztą drużyny. Prawo sportowe we Włoszech stanowi, że piłkarz w przypadku obstawiania własnego sportu, powinien zostać zdyskwalifikowany na okres nie krótszy niż trzy lata. Fagioli postanowił współpracować z prokuraturą, w związku z czym dostał stosunkowo łagodną karę.
Poza problemami poza boiskowymi wychowanek "Giallorossich" wpadł w mały kryzys formy. Stracił miejsce w podstawowym składzie w AS Roma oraz reprezentacji Polski. Dużą niespodzianką był fakt, że Michał Probierz nie zaprosił go na październikowe zgrupowanie. Pomimo tego Zalewski chciał pomóc kadrze U-21. W wygranym 5:0 meczu eliminacyjnym z Estonią zapisał na swoim koncie bramkę i asystę.
- Zalewski nie przeżywa najlepszego momentu, odkąd dołączył do Romy. Mourinho bardzo wierzy w niego, ale na ten moment woli pozwolić grać innym, bo nie uważa, że Polak jest gotowy na pierwszy skład. Jego walory są bezdyskusyjne. Ten chłopak już wkrótce stanie się właścicielem wyjściowej koszulki Romy. Niezbędna jest cierpliwość i nie możemy zapominać o trudnym początku sezonu drużyny Mourinho, który nieuchronnie dotyczył także zawodników - ocenił Alessio Lento. - Wiem, że prosił trenera reprezentacji Polski do lat 21 o wyjazd i możliwość gry. Jest dużo racji w tym, że miał obniżkę formy w początkowej fazie rozgrywek - dodał Di Carlo.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Media: Czesi podjęli decyzję ws. selekcjonera
Francja rozbiła rezerwową Szkocję, choć zaczęło się sensacyjnie