W dobrym dla Jagiellonii Białystok okresie odniosła pięć zwycięstw i dwa razy zremisowała. Passa zespołu Adriana Siemieńca wisiała na włosku już we wtorek, ale w doliczonym czasie doprowadził do remisu 3:3 z Lechem Poznań. W Szczecinie już tak dobrze Jagiellonii nie poszło.
Białostoczanie ponieśli porażkę 1:2 z Pogonią Szczecin, choć jako pierwsi zdobyli gola. Później do głosu doszli Portowcy, którzy odwrócili wynik strzałami Efthymisa Koulourisa i Kamila Grosickiego. Jagiellonia starała się do końca uratować rezultat, ale bezskutecznie.
- Nie ustrzegliśmy się błędów w Szczecinie, ale uważam, że należy dalej iść w obranym wcześniej kierunku. Jeżeli będziemy grać tak jak we wcześniejszych meczach, to z pewnością będzie przekładać się na dobre wyniki - mówi pomocnik Jarosław Kubicki, którego cytuje oficjalna strona Jagiellonii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
Drużyna z Białegostoku wybrała się do Szczecina prosto z Poznania. Spędziła jedną noc w Opalenicy, a następnie przeniosła się do Międzyzdrojów. Jagiellonia trenowała w Świnoujściu. Pobyt nad morzem miał ułatwić spokojne przygotowanie do meczu z Pogonią.
- Nie chcę szukać wymówek. Każdy przygotowuje się do meczu również indywidualnie. Doświadczeni piłkarze wiedzą, co mają zrobić ze swoim ciałem i jak o nie zadbać. Dla mnie to nie jest problem, mógłbym grać codziennie - mówi Kubicki.
Jagiellonia nie mogła liczyć na pomoc kontuzjowanych Jesusa Imaza i Afimico Pululu. Wspólne statystyki tych zawodników w PKO Ekstraklasie to dziewięć goli i cztery asysty.
- "Pulu" jest innym piłkarzem niż Jose Naranjo, który zagrał w Szczecinie jako napastnik. Afi jest silniejszy i potrafi przytrzymać piłkę, żeby poczekać na wsparcie z drugiej linii. Być może tego zabrakło. Przeanalizujemy to spotkanie i będziemy przygotowani optymalnie do następnego - zapewnia Kubicki.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"