Korona Kielce nie była faworytem, natomiast zaprezentowała się z dobrej strony i dość nieoczekiwanie urwała punkty Jagiellonii Białystok, która przystępowała do meczu z pozycji wicelidera PKO Ekstraklasy.
- Mieliśmy bardzo dobry plan na ten mecz. Zakładaliśmy, że Jagiellonia będzie częściej przy piłce, byliśmy cierpliwi i wykluczaliśmy najmocniejsze punkty przeciwnika. To naprawdę działało. Natomiast proste błędy przy tak jakościowej dziś Jagiellonii, ułamek sekundy dekoncentracji kosztowały nas utratę bramek i stracone dwa punkty. Nie byliśmy zespołem słabszym - mówił trener Kamil Kuzera na konferencji prasowej.
Korona dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, ale nie potrafiła dowieźć zwycięstwa do końcowego gwizdka sędziego.
- Nie chcę w nikogo strzelać i obwiniać, bo zawodnicy zostawili dużo zdrowia na boisku. Szkoda straconych punktów, bo bardzo mocno pracowaliśmy na zwycięstwo, mecz był dość intensywny i warty tej soboty - podsumował trener Kuzera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił
- Podziękowania i gratulacje dla drużyny. Przede wszystkim za to, że się nie poddali. Możemy na różne sposoby analizować ten wynik, zastanawiać się czy jest zasłużony czy nie, kto był stroną przeważającą, a fakty są takie, że dwa razy odrobiliśmy wynik. Budujące jest to, że zespół ma tożsamość. Gramy do końca, co mnie bardzo cieszy - komentował trener Adrian Siemieniec.
Fragmentami Jagiellonia pokazała, że nie bez powodu jest na drugim miejscu w tabeli, natomiast Korona postawiła jej bardzo trudne warunki.
- Gdyby ktoś przed meczem powiedział mi, że zremisujemy w Kielcach, to pewnie powiedziałbym, że mnie to nie satysfakcjonuje. Ale biorąc pod uwagę przebieg spotkania, uważam, że był to naprawdę trudny mecz. Korona była bardzo zdeterminowaną, waleczną i agresywną drużyną - przyznał szkoleniowiec Jagiellonii.
CZYTAJ TAKŻE:
Ogromna bitwa na boisku. Mecz przerwany
UEFA zajęła się meczem Legii. Rywal został ukarany