W piątkowy wieczór, po remisie z Czechami 1:1, reprezentacja Polski w piłce nożnej ostatecznie straciła szanse na bezpośredni awans do mistrzostw Europy. Dodajmy, z najłatwiejszej grupy w historii. Biało-Czerwoni mogą jeszcze awansować z marcowych barażów.
Jakby tego było mało, w sobotę znany dziennikarz Piotr Żelazny opublikował list, jaki otrzymał z Polskiego Związku Piłki Nożnej. Co w nim przeczytał? Otóż związek postanowił wezwać go do "natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych".
Poszło o wpis Żelaznego w serwisie "X" (dawniej Twitter), w którym zareagował na echa afery dotyczących powrotu kadry i działaczy PZPN z Kiszyniowa (WIĘCEJ TUTAJ). "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?" - pytał prześmiewczo Żelazny 12 września.
Prawnik - pełnomocnik PZPN - wezwał dziennikarza do usunięcia wpisu i opublikowania przeprosin. W rozmowie z naszym serwisem Żelazny zapowiedział jednak, że nie zamierza reagować na bezzasadne jego zdaniem wezwania związku (WIĘCEJ TUTAJ).
Po publikacji listu w mediach społecznościowych sprawa zrobiła się głośna, w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy miażdżących działania PZPN.
Co ciekawe, tweet, do usunięcia którego wzywa pełnomocnik PZPN, dotarł (według oficjalnych statystyk platformy "X") do niespełna 13 tys. odbiorców. Z kolei post Żelaznego z wezwaniem obejrzało już ponad milion osób, a licznik ciągle bije. Wydaje się więc, że PZPN osiągnął skutek przeciwny do zamierzonego.
Krytyczny wobec PR-owych ruchów związku jest Tomasz Redwan, ekspert ds. marketingu sportowego.
- Zadaniem dziennikarzy nie jest przychylne komentowanie działań PZPN, a takie ruchy wobec pana Żelaznego nie są im potrzebne. Jakiś czas temu zapowiedziano tam, że nastąpią zmiany, jest nowy dyrektor do spraw komunikacji, ale działania są takie same - nerwowe i niepotrzebne. Zalecałbym szklankę wody i zdrowy rozsądek - przekonuje. - To tylko świadczy o fatalnym sposobie zarządzania kryzysem i w ogóle wizerunkiem.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
Nasz rozmówca wylicza szereg zarzutów wobec pracowników związku, odpowiadających przede wszystkim za komunikację.
- Komunikacja to podstawa, niezależnie czy są sukcesy sportowe, czy też nie. A pycha kroczy przed upadkiem. Sytuacja PR-owa związku naprawdę jest dramatyczna, afera goni aferę. Poziom gry kadry? Fatalny. Awans na mistrzostwa Europy? Niepewny. A jego brak przyniesie jeszcze ogromne straty finansowe - komentuje.
Według eksperta bardzo zastanawiające było też ogłoszenie pomysłu na budowę nowego Centrum Szkolenia Narodowego przez PZPN. Jego zdziwienie budził termin.
- Sprawa budowy ośrodka treningowego w Otwocku za 400 milionów złotych była dla mnie niezrozumiała. Nie wiem po co ktoś wystrzelił z taką informacją jeszcze przed wyborami. Przecież wkrótce zarządy spółek Skarbu Państwa mogą się zmienić i cała inwestycja stanie pod znakiem zapytania - ocenia Redwan.
Jak jednak zaznacza, fatalna sytuacja Polskiego Związku Piłki Nożnej i odbiór jego działań nie wpłynie na zainteresowanie meczami Biało-Czerwonych. Dodajmy, że spotkanie z Czechami na PGE Narodowym w Warszawie oglądał komplet 54 tysięcy kibiców. Fanów nie zniechęciły wysokie ceny biletów czy fatalne wyniki kadry w ostatnich miesiącach.
- Reprezentacja Polski ma nieprawdopodobny wręcz kredyt zaufania. Nie wyobrażam sobie już, by coś zniszczyło wizerunek piłkarzy. Pamiętajmy też, że sponsorzy nie tytułują się sponsorami PZPN, ale sponsorami reprezentacji. Pomimo porażek oglądalność meczów jest wysoka, stadiony pełne kibiców. Firmy długo czekają, żeby zostać sponsorem kadry, a rezygnacje zdarzają się bardzo rzadko. Mogą robić, co chcą, a drużynie, jako bytowi marketingowemu, nic złego się nie stanie - tłumaczy.
Przypomnijmy, że po aferze związanej z obecnością na meczu kadry w Mołdawii skazanego za korupcję w piłce nożnej działacza Mirosława Stasiaka, sponsorzy pogrozili palcem związkowi. Na tym się jednak skończyło.
Redwan uważa, że związek powinien pomyśleć o poprawieniu komunikacji z przedstawicielami mediów. - Dziennikarze są trochę kreatorami opinii. Może trzeba się zastanowić nad powołaniem takiego okrągłego stołu medialno-związkowego. To moim zdaniem jest ciekawy pomysł, w mediach jest dużo mądrych ludzi, PZPN powinien się na nich otworzyć. A niestety, oni zaryglowali się w środku - kończy.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty