Sytuacja reprezentacji Polski jest dość skomplikowana. Po nieudanych eliminacjach zespół prowadzony przez Michała Probierza zagra w półfinale baraży z Estonią. W przypadku zwycięstwa Biało-Czerwoni powalczą o przepustkę na Euro 2024 z Walią lub Finlandią.
W sobotę rozlosowano fazę grupową przyszłorocznego turnieju. Tym razem szczęście nie sprzyjało Polakom, którzy jeśli zapewnią sobie awans, przystąpią do rywalizacji z Francją, Holandią oraz Austrią.
W rozmowie z WP SportoweFakty trener Jacek Gmoch przyznał, że drużyna Probierza wylądowała w arcytrudnej grupie. Doświadczony szkoleniowiec mimo to skupiał się na pozytywach.
- Grupa D jest wręcz mordercza. Jeśli awansujemy po barażach, to o tyle dobrze, że od takich rywali można się jednak wiele nauczyć. Holendrzy zawsze mają swój poziom. Francuzi to czołówka europejska. W związku z tym, mogę powiedzieć, że losowanie było ciężkie. Każdy mecz jest inny, do każdej drużyny trzeba się przygotowywać jak do najlepszej w Europie. Dlaczego piłka jest tak piękna i zaskakująca? Dzieje się wiele rzeczy, które mają wpływ na wynik, a my nie mamy wpływu na nie - tłumaczył były selekcjoner.
Eliminacje pokazały Polsce miejsce w szeregu
W rankingu FIFA Polska jest sklasyfikowana niżej od wszystkich trzech zespołów z grupy D. Po losowaniu Euro 2024 nie brakuje głosów, że każdy wywalczony punkt byłby sukcesem dla ekipy Probierza.
- Jakąś wykładnią jest klasyfikacja drużyn narodowych. To jest określenie potencjału, ale tylko na tę chwilę, a potem, gdy dojdzie do meczów, może być zupełnie inaczej. Biorąc pod uwagę nazwy, ranking FIFA, to na pewno te drużyny są trudnymi przeciwnikami dla reprezentacji Polski, jeśli ona wygra baraże i wejdzie do grupy - podkreśliła legenda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Eliminacje mistrzostw Europy były fatalne w wykonaniu drużyny narodowej. Za kadencji Fernando Santosa i później Michała Probierza zespół zaliczał wpadki, choć początkowo był uznawany za głównego faworyta do awansu.
- W eliminacjach podobno mieliśmy najsłabszą grupę. Musimy się przyzwyczaić, że słabych drużyn już nie ma. Nie można mówić, że Albania, Malta czy Wyspy Owcze to są jakieś kraje trzeciego świata. Takie drużyny nie muszą być już chłopcami do bicia. Trzeba traktować wszystkich poważnie. Piłka nożna poszła do przodu. Jeśli posiada się wiedzę, populację, można zrobić dobrą drużynę, wspomagać się innymi nacjami i mieć wyniki. Już nie jest tak, jak było dawniej, odzwyczajmy się od tego - kontynuował Jacek Gmoch.
"Trzeba wierzyć"
Po ostatnich występach reprezentacji trudno o optymizm. Niemniej jednak, nasz rozmówca uważa, że Polska ma pewne szanse zarówno w barażach, jak i na samym turnieju po ewentualnym awansie.
- Przed każdym meczem trzeba wierzyć. Po to właśnie jest charyzmatyczny trener, który buduje motywację i nastawienie. Z każdą drużyną można wygrać. Z każdą. Ważne są okoliczności. Powiedzmy, że zawodnik tej lepszej drużyny w pierwszej minucie zwariował i dostał czerwoną kartkę. Wtedy jest już zupełnie inny mecz. Teraz możemy ogólnie powiedzieć, że to jest rzeczywiście mocna grupa, ale prawdziwe przygotowanie drużyny do meczu to jest cała praca trenerów i sztabu. Nikt nie jest przegrany przed meczem, można tylko powiedzieć, że szanse są mniejsze lub większe - mówił uczestnik MŚ 1978.
Selekcjoner Michał Probierz ma niewiele czasu, by przygotować kadrę. Półfinał barażowy z Estonią odbędzie się 21 marca 2024 roku, natomiast mecz decydujący o awansie na mistrzostwa Europy zostanie rozegrany pięć dni później (26 marca).
- Trener i cały zespół muszą być przygotowani. To jest ich praca, nie będziemy ich wyręczać. Naprawdę ufam, że trener robi wszystko, żeby wiedzieć jak najwięcej o przeciwniku, stworzyć taki plan taktyczny i koncepcję, żeby szukać zwycięstwa. Trzeba zaufać tym, którzy za to odpowiadają - dodał Jacek Gmoch.
Rafał Szymański, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Kpiny po losowaniu Euro. Eksperci piszą o Biało-Czerwonych
Polska dwa kroki od Euro 2024. Już czekają na nią potęgi