Początkowe 25 minut w Molde zwiastowało katastrofę Legii Warszawa. Wojskowi przespali pierwszą połowę i schodzili na przerwę z trzybramkową stratą, co i tak było stosunkowo niskim wymiarem kary, biorąc pod uwagę boiskowe wydarzenia.
Niemniej w drugiej odsłonie stołeczna drużyna zmieniła swój obraz gry o 180 stopni. To przyniosło efekty. W 63. minucie niemoc nareszcie przełamał Josue, wpisując się na listę strzelców. Niespełna dziesięć minut później Wojskowi strzelili bramkę kontaktową.
- To spotkanie z gatunku tych wywołujących mieszane uczucia. Z jednej strony po tak fatalnej pierwszej połowie, wynik nie jest zły. Z drugiej, w żadnym wypadku nie mógłbym powiedzieć przed rozpoczęciem meczu, że brałbym go w ciemno - mówi były wybitny reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar odpowiada hejterom. W swoim stylu
"Nie mają powodów do kompleksów"
Ekspert przyznaje, że trener Kosta Runjaić nie trafił z wyborem składu. - To w połączeniu z bardzo rozczarowującą postawą bloku defensywnego skomplikowało sytuację Legii. Celem na ten mecz z pewnością było zwycięstwo i gdyby ktoś mnie zapytał przed jego rozpoczęciem, jaki wynik mnie zadowoli, odpowiedziałbym, że jedynie wygrana - zauważa.
Zgodnie z wyliczeniami bukmacherów, to zespół z Norwegii był nieznacznym faworytem czwartkowego pojedynku. - Legia nie ma powodów do kompleksów względem Molde FK. To nie jest zespół z Premier League. Nie można powiedzieć, że porażka 2:3 to najniższy wymiar kary. Poza akcjami brakowymi Legia stworzyła sobie więcej szans, w tym jedną świetną. Norwegowie oczywiście też mieli swoje sytuacje, lecz równie dobrze spotkanie mogło zakończyć się remisem - podkreśla Dziekanowski.
Nie będzie dogrywki?
Na możliwość rehabilitacji nie trzeba będzie czekać długo. Mecz rewanżowy odbędzie się 22 lutego o godzinie 21:00 przy Łazienkowskiej. - Gra na własnym stadionie powinna wyglądać zupełnie inaczej. Legia będzie faworytem. Tak słaba gra się nie powtórzy. Drugi tak fatalny występ w wykonaniu Kacpra Tobiasza i Steve'a Kapuadiego jest nierealny. Po zmianach Runjaicia zobaczyliśmy inny zespół. Jestem optymistycznie nastawiony - przyznaje.
- Najbardziej realny scenariusz w mojej opinii jest taki, że w Warszawie nie będzie dogrywki. Stawiam, że Legia wygra co najmniej dwiema bramkami. Właściwie dlaczego nie miałaby pokonać rywali jeszcze wyżej? Mówimy o Molde, nie światowym hegemonie. Nikomu nie umniejszając - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Kolejny selekcjoner stracił pracę
- Ogłosili transfer Mbappe