Wietrzy pogrom w Warszawie. "To nie jest zespół z Premier League"

WP SportoweFakty / Na dużym zdjęciu: Ryoya Morishita (Getty Images), na małym: Dariusz Dziekanowski (WP SportoweFakty)
WP SportoweFakty / Na dużym zdjęciu: Ryoya Morishita (Getty Images), na małym: Dariusz Dziekanowski (WP SportoweFakty)

Po katastrofalnej pierwszej połowie Legia skomplikowała swoją sytuację w dwumeczu z Molde FK. - Tak słaba gra się nie powtórzy. Stawiam, że w Warszawie nawet nie będzie dogrywki - mówi były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski.

Początkowe 25 minut w Molde zwiastowało katastrofę Legii Warszawa. Wojskowi przespali pierwszą połowę i schodzili na przerwę z trzybramkową stratą, co i tak było stosunkowo niskim wymiarem kary, biorąc pod uwagę boiskowe wydarzenia.

Niemniej w drugiej odsłonie stołeczna drużyna zmieniła swój obraz gry o 180 stopni. To przyniosło efekty. W 63. minucie niemoc nareszcie przełamał Josue, wpisując się na listę strzelców. Niespełna dziesięć minut później Wojskowi strzelili bramkę kontaktową.

- To spotkanie z gatunku tych wywołujących mieszane uczucia. Z jednej strony po tak fatalnej pierwszej połowie, wynik nie jest zły. Z drugiej, w żadnym wypadku nie mógłbym powiedzieć przed rozpoczęciem meczu, że brałbym go w ciemno - mówi były wybitny reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar odpowiada hejterom. W swoim stylu

"Nie mają powodów do kompleksów"

Ekspert przyznaje, że trener Kosta Runjaić nie trafił z wyborem składu. - To w połączeniu z bardzo rozczarowującą postawą bloku defensywnego skomplikowało sytuację Legii. Celem na ten mecz z pewnością było zwycięstwo i gdyby ktoś mnie zapytał przed jego rozpoczęciem, jaki wynik mnie zadowoli, odpowiedziałbym, że jedynie wygrana - zauważa.

Zgodnie z wyliczeniami bukmacherów, to zespół z Norwegii był nieznacznym faworytem czwartkowego pojedynku. - Legia nie ma powodów do kompleksów względem Molde FK. To nie jest zespół z Premier League. Nie można powiedzieć, że porażka 2:3 to najniższy wymiar kary. Poza akcjami brakowymi Legia stworzyła sobie więcej szans, w tym jedną świetną. Norwegowie oczywiście też mieli swoje sytuacje, lecz równie dobrze spotkanie mogło zakończyć się remisem - podkreśla Dziekanowski.

Nie będzie dogrywki?

Na możliwość rehabilitacji nie trzeba będzie czekać długo. Mecz rewanżowy odbędzie się 22 lutego o godzinie 21:00 przy Łazienkowskiej. - Gra na własnym stadionie powinna wyglądać zupełnie inaczej. Legia będzie faworytem. Tak słaba gra się nie powtórzy. Drugi tak fatalny występ w wykonaniu Kacpra Tobiasza i Steve'a Kapuadiego jest nierealny. Po zmianach Runjaicia zobaczyliśmy inny zespół. Jestem optymistycznie nastawiony - przyznaje.

- Najbardziej realny scenariusz w mojej opinii jest taki, że w Warszawie nie będzie dogrywki. Stawiam, że Legia wygra co najmniej dwiema bramkami. Właściwie dlaczego nie miałaby pokonać rywali jeszcze wyżej? Mówimy o Molde, nie światowym hegemonie. Nikomu nie umniejszając - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Kolejny selekcjoner stracił pracę
- Ogłosili transfer Mbappe

Komentarze (8)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czarek miał pomóc, Legia miała spaść z ligi, a Jadźka zdobyć pierwsze mistrzostwo, a tymczasem Legia z wice i PP, a Jadźka ledwo się utrzymała BUAHAHAHAHAHAHAHAHA 
avatar
Gienek1947
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W TVP tylko legiegia i inne zespoły nie istnieją.pewnie za dużo kasyma warszawka. 
avatar
Empeczek pojazd XXXXL
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Empeczek pojazd XXXXL
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
legujko przy obecnym PZPN nie da się kraść !!!! i w kolejnych sezonach sobie niczego już nie ukradniecie "NIE BĘDZIE NICZEGO" .....jak to wspominał Kononowicz :))) 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
16.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego Jadźwiga wczoraj nie grała? Dlaczego nie grała nawet KIEDYŚ? Dlaczego nie grała NIGDY? To jakiś spisek UEFA przeciwko niej?