"La Gazzetta dello Sport": Milik zaproponowany innemu klubowi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Emmanuele Ciancaglini / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
Getty Images / Emmanuele Ciancaglini / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
zdjęcie autora artykułu

Wciąż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Arkadiusza Milika w Juventusie. Z informacji włoskich mediów wynika, że klub chciałby się pozbyć Polaka, a jego nowym pracodawcą miałaby być Bologna FC. Milik nie chce jednak zmieniać otoczenia.

W obecnym sezonie Arkadiusz Milik najczęściej był rezerwowym w Juventusie FC i wchodził na boisko w końcówkach meczów. Jego bilans to 36 meczów, 8 goli i jedna asysta. W Serie A rozegrał 32 spotkania, ale zaliczył tylko 900 minut. To oznacza, że średnio na boisku przebywał 28 minut na mecz.

Przez stratę miejsca w podstawowym składzie Polak wypadł też z reprezentacji prowadzonej przez selekcjonera Michała Probierza. Priorytetem Milika był wyjazd na Euro 2024 i nie wiadomo, czy odzyskał on zaufanie szkoleniowca Biało-Czerwonych.

Nie jest również znana klubowa przyszłość polskiego napastnika. Jak poinformowała "La Gazzetta dello Sport", Juventus najchętniej pozbyłby się Milika. Według wieści przekazanych przez najbardziej prestiżowy włoski dziennik sportowy, Polak został zaproponowany działaczom Bologni FC.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!

Do uczestnika Ligi Mistrzów Milik miałby trafić na zasadzie wypożyczenia, a Juventus jest gotów pokrywać część jego wynagrodzenia. Dla zespołu z Bolonii miałaby to być rekompensata za to, że Stara Dama pozyskała dotychczasowego trenera Thiago Mottę.

Odejście Milika otworzyłoby działaczom z Turynu drogę do pozyskania z Bolonii Riccardo Calafioriego. To 22-letni napastnik, który uznawany jest za jednego z najbardziej utalentowanych Włochów grających na tej pozycji. Bologna nie chce jednak słyszeć o możliwości sprzedaży swojego gracza.

Włosi dodają, że transferu uniknąć chce też Milik, który w Juventusie zarabia 3,5 miliona euro rocznie i trudno byłoby mu znaleźć klub, który zaproponowałby mu podobne pieniądze.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty