Analiza SportoweFakty.pl - Pchli targ cz. I

Tydzień temu w naszej analizie zajęliśmy się perspektywami, jakie rysują się przed reprezentacją Polski. Tym razem przyjrzymy się temu, jaki efekt miały letnie wzmocnienia klubów ekstraklasy. W ubiegły weekend zakończyła się, przynajmniej oficjalnie, runda jesienna. W praktyce odbędą się jeszcze dwie kolejki, lecz portal SportoweFakty.pl, ocenia występy nowych zawodników na półmetku rozgrywek o mistrzostwo Polski. NIestety, tegoroczne lato było ubogie na potęgę. W naszym zestawieniu uwzględniliśmy ruchy transferowe jedynie "do" klubu. Wzięliśmy pod lupę te najbardziej trafione transfery, oraz te, które okazały się być największymi niewypałami. Trzeba przyznać, że w letnim okienku transferowym w polskiej ekstraklasie działo się niewiele. Hitów transferowych było jak na lekarstwo a dominowały wzmocnienia zawodnikami z niższych lig, co w efekcie sprawiło, że największą uwagę przykuwały powroty graczy, występujących dotychczas poza granicami kraju. Postanowiliśmy wycenić dokonania klubów na giełdzie transferowej w skali od 1 do 6.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

1.Wisła Kraków - Miała być budowa wielkiego zespołu na Ligę Mistrzów, tymczasem z szumnych zapowiedzi wyszło niewiele. Szybkie odpadnięcie z batalii o udział w tych elitarnych rozgrywkach tylko to potwierdziło. Co jednak nie wystarcza wciąż na Europę, nadal pozwala dominować w Polsce. Biała Gwiazda jest liderem ekstraklasy na półmetku rozgrywek, choć forma podopiecznych Macieja Skorży nie rzuca na kolana. Największymi hitami wśród letnich zakupów, były transfery Słoweńca Andraża Kirma oraz Mariusza Jopa. Pierwszy z nich prezentuje się bardzo solidnie, jednak ostatnio zarzucano mu, że bardziej przykłada się do gry w kadrze. Kirm sfrustrowany tymi opiniami, strzelił dwie bramki Odrze Wodzisław w ostatniej kolejce rundy jesiennej. Jop tymczasem od początku sezonu jest cieniem samego siebie. Były defensor FK Moskwa jest stanowczo zbyt wolny nawet dla przeciętnie szybkich napastników rywala. W dodatku zdążył popełnić kilka istotnych błędów, przez które Wisła traciła bramki. Obiecujący początek przy Reymonta miał Urugwajczyk Pablo Alvarez. W trakcie sezonu on także spuścił z tonu. Łukasz Garguła dopiero co powrócił na boisko po kontuzji, jednak w perspektywie czasu, powinien okazać się sporym wzmocnieniem krakowskiego klubu. Pozostaje więc pytanie, czy letnie zakupy Wisły to po prostu niewypały transferowe, czy też efekt słabej formy całego zespołu.
Nasza ocena: 2.

2.Legia Warszawa - Przy Łazienkowskiej nie zanotowano latem wielkiego ruchu. Zdecydowanie najgłośniejszy, był powrót po latach gry w Niemczech i Grecji Marcina Mięciela. "Miętowy" długo nie mógł wpasować się w koncepcję gry zespołu, a także, co najważniejsze w przypadku napastnika, przełamać się i zacząć strzelać bramki. To nadeszło dopiero w meczu z Koroną Kielce. Mięciel zdobył wówczas dwie bramki a swój wyczyn skopiował tydzień później w spotkaniu z Ruchem Chorzów. Nie posiadająca w swojej kadrze wielu napastników Legia, z pewnością jeszcze skorzysta ze sprowadzenia byłego piłkarza m.in. Iraklisu Saloniki, VfL Bochum i Borussi Moenchengladbach. Zwłaszcza, że kontuzje często wykluczają z gry Bartłomieja Grzelaka, Takesure'a Chinyamę oraz Sebastiana Szałachowskiego. Latem do zespołu przybył także Marcin Smoliński, który swoją postawą na boisku po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najbardziej niedocenianych zawodników w ekstraklasie. Do zespołu powrócił także Jakub Wawrzyniak, jednak z powodu zawieszenia nie mógł zaprezentować swych umiejętności na boisku, lecz wiosną z pewnością przyda się wiceliderowi ekstraklasy.
Nasza ocena: 3.

3.Ruch Chorzów - W przypadku tego zespołu można pisać tak naprawdę o historii jednego transferu. Jakże jednak istotnego, świadczy pozycja Niebieskich w tabeli ekstraklasy. Trzecie miejsce na jej półmetku to spora zasługa Andrzeja Niedzielana. Były snajper m.in. Groclinu Grodzisk Wlkp. oraz NEC Nijmegen na Cichej odrodził się niczym feniks z popiołów, po nieudanym pobycie w Wiśle Kraków. "Wtorek" odzyskał u trenera Waldemara Fornalika swój największy atut - szybkość. Produkt ekstremalnie deficytowy w polskiej ekstraklasie, który jest w posiadaniu snajpera Niebieskich, dał Ruchowi sporą przewagę w porównaniu do reszty zespołów. Trener Fornalik potrafił znakomicie wykorzystać walory swego napastnika i wszyscy na tym skorzystali. W dodatku Niedzielan znakomicie współpracuje z partnerem z ataku, 19-letnim Arturem Sobiechem. Jedna z największych nadziei polskiej piłki rozwinęła skrzydła u boku byłego reprezentanta Polski. Latem do zespołu powrócił także Maciej Scherfchen. Po półrocznym pobycie na wypożyczeniu w Arce Gdynia, "Szeryf" znów zawitał na Cichą, lecz nie odgrywa takiej roli, jak jeszcze w poprzednim sezonie. Ruch pozyskał jeszcze kilku piłkarzy. W tym gronie znalazł się m.in. Piotr Stawarczyk, lecz póki co, nie stanowi on o sile zespołu. Jak na razie, Stawarczyk jedynie kilkakrotnie pojawił się na boiskach ekstraklasy.
Nasza ocena: 5.

4.Lech Poznań - Największy przegrany poprzedniego sezonu, był najbardziej aktywny na rynku transferowym przed kolejnym. W Poznaniu koniecznie chciano zatrzymać niemal wszystkie największe gwiazdy. W założeniu działaczy Kolejorza, klub mógł sobie pozwolić latem, na stratę co najwyżej jednego czołowego zawodnika. I tak, Rafał Murawski wzmocnił rosyjski Rubin Kazań. Mimo starań wielu europejskich klubów, zielonego światła na odejście nie dostali ani Manuel Arboleda, ani Hernan Rengifo, ani przede wszystkim Robert Lewandowski. Zespół miał zostać istotnie wzmocniony, tymczasem z szumnych zapowiedzi, podobnie jak w przypadku krakowskiej Wisły, niewiele wyszło. Na Bułgarską trafili obiecujący Krzysztof Chrapek i Tomasz Mikołajczak a także Słowak Jan Zapotoka. Największym wzmocnieniem, wydawał się solidny Grzegorz Kasprzik, sprowadzony z Piasta Gliwice. Z upływem kolejnych meczy obecnego sezonu, upływała także forma byłego golkipera Piasta Gliwice, którego w końcu zastąpił między słupkami Jasmin Burić. W rundzie jesiennej Lech Poznań nie miał żadnego pożytku ze sprowadzonych latem piłkarzy. Królowie transferowego polowania sprzed roku, zimą zaliczyli wpadkę, przy sprowadzaniu bałkańskiego zaciągu do stolicy Wielkopolski. Latem skupili się na polskim rynku transferowym i tym razem znów zaliczyli wpadkę. Pozostaje mieć nadzieję, że w Poznaniu wiedzą co robią i nie porzucą dotychczasowej koncepcji budowy zespołu. Rzadko bowiem zdarza się w Polsce tak, by po udanym sezonie, udało się zatrzymać w klubie czołowych piłkarzy. Każde zimowe wzmocnienie, działacze poznańskiego klubu powinni jednak co najmniej dwa razy solidnie przemyśleć.
Nasza ocena: 1.

5.PGE GKS Bełchatów - Wzmocnienia bełchatowskiego klubu również nie prezentują się okazale. Okazale za to, prezentuje się ostatnio forma wicemistrzów Polski z 2007 roku. Spośród kilku piłkarzy, którzy latem dołączyli do zespołu, uwagę przykuwają jedynie dwa nazwiska. Pewne miejsce w ataku bełchatowian ma Maciej Korzym. Nadzwyczajną skutecznością nie imponuje, lecz oba trafienia, które zaliczył w tym sezonie, były dla zespołu Rafała Ulatowskiego niezwykle istotne. Sporym wzmocnieniem PGE GKS, okazał się jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników poprzedniego sezonu, Maciej Małkowski. Przed rokiem, lewy pomocnik był liderem skutecznie walczącej o utrzymanie Odry Wodzisław. W Bełchatowie, gdzie konkurencja jest o wiele większa, Małkowski nie jest już taką gwiazdą jak w Wodzisławiu, lecz stanowi niezwykle ważne ogniwo w układance trenera Ulatowskiego. Do zespołu powrócił także z wypożyczenia do angielskiego Birmingham City, Carlos Costly. Napastnik rodem z Hondurasu furory w Polsce jednak nie robi. Jak na razie Costly zdobył po powrocie zaledwie jedną bramkę. Większej roli w klubie nie odgrywa także Karol Gregorek, który przed sezonem trafił do zespołu z Wisły Płock. Symbolem bełchatowian od kilku sezonów jest solidność i nowi gracze idealnie w tę koncepcję się wpisali. Dzięki temu już na półmetku rozgrywek, GKS ma pewne miejsce w ligowej stawce na kolejny sezon. Dopiero wiosna pokaże, czy zespół stać na powalczenie o coś więcej, niż tylko o miejsce w pierwszej szóstce.
Nasza ocena: 3.

6.Lechia Gdańsk - Gdański klub obrał latem dosyć niespodziewany kierunek poszukiwań. Lechia starała się wyszukać nowych piłkarzy w republikach nadbałtyckich. Efektem tego jest dołączenie do zespołu dwójki Łotyszy ze Skonto Ryga. Jak na razie przy Traugutta mają zdecydowanie większy pożytek z Ivansa Lukjanovsa. Łotewski snajper zbierał dobre recenzje niemal po każdym meczu gdańskiego zespołu. Jego największym problemem jest jednak skuteczność. Rosły napastnik zdobył tylko jedną bramkę i to dopiero niedawno, w rozegranym awansem meczu derbowym z Arką Gdynia. Sergejs Kożans jak na razie wielkiej furory nie robi, lecz od niedawna ma pewne miejsce w wyjściowej jedenastce Tomasza Kafarskiego. Najlepszą cenzurką dla łotewskiego obrońcy jest fakt, że z nim w składzie, gdańszczanie stracili w ostatnich sześciu meczach ligowych tylko cztery bramki. Strzałem w dziesiątkę okazało się sprowadzenie z Cracovii Pawła Nowaka, który niemal z miejsca stał się jedną z gwiazd zespołu. Po bardzo dobrym starcie rozgrywek nieco spuścił z tonu, lecz wciąż można o nim mówić jako o podporze drugiej linii gdańskiej drużyny. W trakcie sezonu, Lechię wzmocnił także Tomasz Dawidowski. Nieco zapomniany już były piłkarz Amiki Wronki, rozstał się z Wisłą Kraków i w Trójmieście walczy o swój powrót do wielkiej piłki. Gdy tylko uda mu się w końcu przerwać fatalną passę kontuzji, wówczas może być bardzo przydatny dla Lechii. Szóste miejsce na półmetku rozgrywek świadczy o tym, że wokół futbolu w Gdańsku naprawdę zaczyna się tworzyć coraz lepsza atmosfera.
Nasza ocena: 4.

7.Polonia Bytom - Żadnych spektakularnych transferów, mało znani piłkarze i miano jednej z rewelacji sezonu - tak wygląda w skrócie opis letnich dokonań działaczy na giełdzie transferowej i zestawienie ich z efektem końcowym, jakim jest sensacyjnie wysokie, siódme miejsce w tabeli po rundzie jesiennej. Duża w tym zasługa oczywiście trenera Jurija Szatałowa. Dwa najbardziej istotne wzmocnienia bytomskiej Polonii latem, to Słowak Miroslav Barcik oraz Szymon Sawala. Sawala zaliczył występy we wszystkich dotychczasowych spotkaniach Polonii Bytom, natomiast Barcika zabrakło jedynie w meczu z Jagiellonią Białystok. Obaj zawodnicy zdobyli w tym sezonie po dwie bramki. Ważnym ogniwem jest również sprowadzony latem, Czech David Kotrys. Wraz z resztą dotychczasowych zawodników, skazywanych znów na pożarcie, utworzyli bardzo ambitny zespół, który od początku sezonu walczy o każdy fragment boiska. Wyniki, jakie uzyskiwała jesienią bytomska Polonia wielokrotnie były sporymi sensacjami. Trener Szatałow pokazał jednak, że mimo wielu pozaboiskowych problemów, z jakimi boryka się ten zasłużony klub, można wiele wygrać ambitną postawą na boisku. Przede wszystkim należy zauważyć, że transfery Barcika i Kotrysa, to nie pierwszy trafiony transfer zagranicznego piłkarza w tym klubie. To pokazuje, że nie zawsze zawodnicy ze słabszych piłkarsko krajów, muszą być jedynie szrotem, na który nie zwróciły uwagi silniejsze kluby w Europie. Jeśli nawet nie zwróciły, to piłkarze ci udowadniają, że wciąż można, przy odpowiednim skautingu, znaleźć solidnych graczy poza granicami Polski. Jedynym minusem jest to, że grający w Polonii Słowacy i Czech to zawodnicy już wiekowi i są rozwiązaniem jedynie doraźnym.
Nasza ocena: 4.

8.Śląsk Wrocław - Beniaminkom w drugim sezonie po awansie do ekstraklasy ponoć zawsze jest ciężko. Jeśli patrzeć na przypadek Śląska Wrocław, można odnieść wrażenie, że ta teza jest jak najbardziej trafna. Piłkarze Ryszarda Tarasiewicza idealnie się w ten schemat wpasowali i aktualnie zajmują ósmą pozycję w tabeli, grając bardzo podobnym składem jak przed rokiem. Trener wrocławian przetestował co prawda latem sporą grupę zawodników, jednak mało komu udało się przekonać do siebie "Tarasia". Śląsk kupował mało, ale za to z głową. Wrocławianom potrzebne było solidne wzmocnienie formacji obronnej, i tak do stolicy Dolnego Śląska trafił Bośniak Amir Spahić. W trakcie sezonu szybko przebił się do podstawowego składu Śląska i częściej zbierał za swoją grę dobre recenzje, niż złe. Drugim letnim nabytkiem Śląska, jest Szwed Ivo Vazgec. To solidny golkiper, który jednak przegrał rywalizację o miejsce w składzie z Wojciechem Kaczmarkiem. Pierwotny zamysł był taki, by znaleźć dublera dla Kaczmarka, po tym jak rozwiązano kontrakt z Jackiem Banaszyńskim. Śląsk zatem pozostał praktycznie niezmieniony od poprzedniego sezonu. Wielu zawodników obniżyło loty i to złożyło się na nieco gorszą jesień niż przed rokiem. Po przejęciu udziałów klubu przez Zygmunta Solorza-Żaka, we Wrocławiu zapachniało wielką piłką. Na razie wszystko idzie bardzo opornie i dopiero zima da odpowiedź, w jakim tempie przy Oporowskiej zamierzają budować silną drużynę.
Nasza ocena: 3.

Za tydzień przedstawimy Państwu drugą część naszej analizy, w której znajdą się zespoły z dolnej połówki tabeli.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×