Krajobraz po burzy. Robert Lewandowski się ugiął

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Robert Lewandowski do perfekcji opanował autorski styl wykonywania "11", ale z czasem stał się żywą kopią Freda Flinstone'a. W czasie Euro 2024 spadła na niego krytyka, pod którą niespodziewanie się ugiął. Dowód dostaliśmy w nocy z wtorku na środę.

W tym artykule dowiesz się o:

Od 2015 roku Robert Lewandowski jest najlepszym egzekutorem rzutów karnych na świecie. Świadczą o tym liczby: w branym pod uwagę okresie wykorzystał 74 "jedenastki" na 80 wykonywanych. To skuteczność na poziomie 92,5 proc.

Trzy razy posłał piłkę obok bramki, a tylko trzy jego uderzenia z "wapna" obronili bramkarze: Rune Jarstein (Hertha Berlin), Odysseas Vlachodimos (Benfica Lizbona) i Guillermo Ochoa (Meksyk). 53 innych golkiperów nie potrafiło znaleźć sposobu na Lewandowskiego.

Ten do perfekcji opanował bowiem autorski styl wykonywania rzutów karnych, który przedstawił światu w 2015 roku. Startował wtedy do piłki z linii pola karnego, by tuż przed oddaniem strzału przechodzić w tryb "slow-motion", prawie się zatrzymując i dopiero po chwili uderzając. Na jego "liście ofiar" jest m.in. Rafał Gikiewicz.

- Nie da się obronić tych karnych, chyba że doszłoby do zmian w przepisach i nie mógłby zrobić tego "naskoku". Analizowaliśmy te karne, próbowaliśmy wyczekać do końca, ale on w ostatniej chwili zerka na bramkarza i piłka leci tak precyzyjnie, że nic nie można zrobić - mówił "Giki" w "HejtParku" Kanału Sportowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę

Lewandowski znalazł naśladowców, bo w podobny sposób rzuty karne zaczęli wykonywać m.in. Erling Haaland, Jorginho czy Krzysztof Piątek. Polak jednak doskonalił swój styl. Wprowadzał nowe elementy i zaczął zatrzymywać się nie tylko przed samym uderzeniem, ale też wcześniej - w trakcie rozbiegu. I to nie raz. Jak na Polaka przystało, znalazł lukę w przepisach. Frustruje to bramkarzy, którzy muszą zostać na linii, dopóki on nie kopnie piłki, ale jest zgodne z regułami.

- Dostosował sposób wykonywania karnych do przepisów. Jego rzuty karne są uznawane, bo one nie łamią wprost przepisu. Wykonuje ruchy na zwolnionych obrotach. Tak to muszą rozpatrywać arbitrzy, że mimo wszystko trochę się porusza. Robi to celowo, w sposób wyrachowany, doskonały. Nie można mu zarzucić, że całkowicie się zatrzymał. A że to wygląda nieco karykaturalnie? A jest skuteczne? Jest - mówił nam Marcin Borski, były sędzia międzynarodowy. Więcej TUTAJ.

Doszło jednak do tego, że sposób Lewandowskiego, choć nadal skuteczny, stał się karykaturalny. "Lewy" z czasem zaczął drobić jak Cezary Pazury w kultowej scenie przesłuchania w "Kilerze". Głośno zrobiło się o nim po meczu Polska - Francja (1:1) na Euro 2024. Mike Maignan obronił strzał "Lewego", ale nie utrzymał nerwów na wodzy i wyszedł z linii, przez co sędzia nakazał powtórkę rzutu karnego i tym razem kapitan Biało-Czerwonych posłał piłkę do siatki. W swoim stylu.

Wściekły Maignan nie mógł pogodzić się z takim postawieniem sprawy. A znak rozpoznawczy Lewandowskiego, czyli rozbieg w stylu Freda Flinstone'a na kręgielni, podzielił środowisko. "Bild" nazwał zachowanie Lewandowskiego "najbardziej żenującą sceną Euro". Z kolei Colin Millar z "The Athletic" wezwał do zmiany przepisów, które teraz promują wykonawców, skazując bramkarzy na porażkę.

Styl Lewandowskiego wywołał gorącą dyskusję w studiu "Prosto z Euro" WP SportoweFakty. - Ten przepis jest do zmiany. Strzelający może wszystko, a bramkarz nie może nic - zauważył Adrian Mierzejewski. - Może powinno być jak w piłce ręcznej, że bramkarz może wyjść? - zapytał Michał Listkiewicz, dodając: - Lewandowski musi mieć świadomość tego, że to się kiedyś nie uda.

Jan Tomaszewski, który w swoich czasach był specjalistą od obrony "11", przyznał: - Ja bym go nienawidził. On po prostu ośmiesza bramkarzy. Ja bym nie chciał bronić tych karnych, bo on robi, co chce. Więcej TUTAJ. Dla Radosława Kałużnego to jednak "kuriozalne i żałosne". A Paweł Kieszek, który swego czasu uchodził w Portugalii za specjalistę od bronienia rzutów karnych, uważa to "za słabe i brzydkie".

Mało tego, satyrycy z "442oons" przedstawili Lewandowskiego jako prima balerinę. Ich kreskówka z "Lewym" przyodzianym w tutu i tańczącym w drodze do ustawionej na "wapnie" piłki stała się viralem. Na samym Facebooku wideo ma ponad 6 mln wyświetleń.

Lewandowski nie jest typem człowieka, który sugeruje się głosami z zewnątrz. Owszem, wie, co się o nim pisze i mówi, ale dotąd zdawał się nie podejmować na podstawie tego decyzji. Tymczasem teraz wiele wskazuje na to, że krytyka zrobiła na nim wrażenie.

W pierwszym tego lata meczu kontrolnym z Manchesterem City (2:2) zdecydował się bowiem na fundamentalną zmianę. Po spotkaniu, który FC Barcelona rozegrała w Orlando na Florydzie w ramach tournee po Stanach Zjednoczonych, sędzia zarządził konkursów rzutów karnych.

Jako pierwszy piłkę na "wapnie" ustawił właśnie Lewandowski i kiedy wszyscy spodziewali się jego firmowego tańca, Polak wziął pełny rozbieg i nie dał nawet Stefanowi Ortedze czasu na analizę swoich ruchów. Brazylijski golkiper mógł tylko uklęknąć po tym, jak piłka wylądowała w siatce jego bramki. Powrót do korzeni. Okazuje się, że proste rozwiązania też są skuteczne.

Trudno oczekiwać, by Lewandowski zupełnie porzucił swój autorski styl, nad którym pracował latami, a to oznacza, że... jego arsenał się poszerzy. Dotąd był przewidywalny, ale perfekcja, którą osiągnął, sprawiła, że bramkarze rywali mieli minimalne szanse na skuteczną interwencję. Bronili jedno na 26 uderzeń z jedenastego metra. Teraz, kiedy wprowadzi element nieprzewidywalności i przeciwnicy nie będą wiedzieli, czy spodziewać się przed sobą Freda Flinstone'a z kulą do kręgli w dłoni, czy prostego rozwiązania, może stać się jeszcze groźniejszy.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

s

Źródło artykułu: WP SportoweFakty