W nocy z 5 na 6 sierpnia Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał zostali zatrzymani przez lubelską policję ze względu na kradzież znaku drogowego. Okazało się, że mieli ok. 1,5 promila alkoholu we krwi. Resztę nocy spędzili w izbie wytrzeźwień. Więcej TUTAJ.
Do zdarzenia doszło o godz. 1:43 - kilkanaście godzin przed meczem kwalifikacji Ligi Mistrzów Dynamo Kijów - Rangers FC (1:1), w którym Frankowski miał być sędzią VAR, a Musiał jego asystentem. Zastąpili ich Tomasz Kwiatkowski i Paweł Malec.
Jako pierwszy na wybryk sędziów zareagował rzecznik dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski, decyzją którego Frankowski i Musiał otrzymali "zakaz prowadzenia zawodów piłkarskich organizowanych przez PZPN i Wojewódzkie ZPN-y, ze skutkiem natychmiastowym na okres 90 dni".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
PZPN już we wtorek (06.08) zapowiedział w komunikacie, że jeśli informacje się potwierdzą, to "Kolegium Sędziów zawnioskuje do Sekretarza Generalnego federacji o rozwiązanie kontraktów z sędziami". De facto, zdarzenie szybko potwierdzili sami zainteresowani: Musiał w oświadczeniu (TUTAJ), a Frankowski w rozmowie z TVP Sport (TUTAJ).
Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, Kolegium Sędziów pochyli się nad sprawą Frankowskiego i Musiała podczas poniedziałkowego posiedzenie. Nie jest jednak przesądzone, że decyzja ws. arbitrów zapadnie już podczas pierwszego spotkania gremium. Mowa zarówno o wniosku o rozwiązanie kontraktu, jak i zawieszeniu pensji, która przysługuje Frankowskiemu i Musiałowi.
Według nieoficjalnych informacji, wynagrodzenie sędziego zawodowego wynosi miesięcznie od 13 tys. brutto w górę. A przez trwający trzy miesiące zakaz sędziowania obaj stracą po kilkadziesiąt tysięcy złotych z tytułu wynagrodzenia za pracę przy konkretnych meczach. Więcej o tym TUTAJ.
Niezależnie sprawą arbitrów zajmie się też Komisja Dyscyplinarna PZPN, która może nałożyć na nich kolejne kary. Na przykład skreślić z listy sędziów. Środowisko jest podzielone ws. przyszłości Frankowskiego i Musiała. Część domaga się rozwiązania umów z ich winy, a nawet skreślenia z listy sędziów. Michał Listkiewicz natomiast apeluje, by nie skazywać ich na sędziowskiego "dożywocie".
- PZPN nie ma wyjścia i musi ich ukarać. I to karą dotkliwą, która będzie przestrogą dla nich i dla innych sędziów. To jest głupota, za którą zapłacą. Ale apeluję o to, by ich nie kamieniować. Zwłaszcza do byłych arbitrów, którzy teraz brylują w mediach. Sami chyba zapomnieli, co wyprawiali i chcą być teraz świętsi od papieża - przyznał z rozmowie z WP SportoweFakty Listkiewicz.
I dodał: - Każdemu trzeba dać drugą szansę. Nie chciałbym, żeby to skończyło się ich zawodowym "dożywociem". Przypomnę, że półfinał Euro 2024 sędziował skazany kilkanaście lat temu za udział w match-fixingu Felix Zwayer.
W przeszłości zdarzało się, że kontrakty sędziów zawodowych były rozwiązywane z ich winy. Dotyczyło to m.in. sędziego głównego Huberta Siejewicza, który w 2013 roku został przyłapany na grze u bukmachera. W ostatnich latach kontrakt stracił też sędzia asystent, który nie zdał testów sprawnościowych.
Wśród sędziów zawodowych na sezon 2024/25 nie ma też Krzysztofa Jakubika. To pokłosie postępowania dyscyplinarnego, którego wobec niego prowadzi Kolegium Sędziów PZPN. Sprawa ma charakter osobisty i nie ma związku z wykonywanym przez niego zawodem.
To super sędziowie ,wiem ,że inni nieudacznicy pchają sie na ich miejsca..podlii falszywi-pse Czytaj całość