Drużyna Pogoni Grodzisk Mazowiecki jeszcze nigdy nie występowała w Pucharze Polski. We wtorek odniosła historyczne zwycięstwo i awansowała do 1/16 finału, pokonując po konkursie rzutów karnych przedstawiciela PKO Ekstraklasy. Co więcej, Pogoń była dużo lepsza od Lechii Gdańsk i wygrała w pełni zasłużenie. Tu nie było mowy o przypadku.
- Zawodnicy pokazali prawdziwy charakter, mimo iż mecz nie układał się dla nas dobrze, bo nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Straciliśmy gola w sposób kuriozalny i byłem trochę zły, ponieważ bramkarz Lechii sparował piłkę na rzut rożny, a zamiast tego rywale zaczęli z "piątki" i z tego poszła akcja bramkowa. Tu moim zdaniem skończyła się gra Lechii, bo od tego momentu raczej nie próbowali rozgrywać piłki od tyłu, tylko szukali długich podań. Przejęliśmy inicjatywę i pozostawała kwestia szczęścia, czy strzelimy gola na wagę remisu. Zaryzykowaliśmy i to się opłaciło - mówił trener Pogoni Marcin Sasal na konferencji prasowej.
Jak zauważył, to największy sukces w historii klubu. - W dogrywce wyglądaliśmy bardzo dobrze fizycznie, a w rzutach karnych karnych mieliśmy szczęście. To jest loteria. Myślałem sobie, że nawet jak odpadniemy, to będzie to dla nas kolejna motywacja. Niektórzy z naszych zawodników mieli pierwszy kontakt z piłkarzami z Ekstraklasy. Chcemy, żeby przygoda z pucharem trwała dalej. Będziemy wspólnie oglądać losowanie w szatni i czekać na dobrego rywala. To już poważna runda i myślę, że osiągnęliśmy największy sukces w historii klubu - komentował trener Pogoni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Mimo iż Pogoń grała z zespołem na co dzień występującym w Ekstraklasie, to na boisku nie było widać żadnej różnicy. To znaczy, gdyby ktoś nie wiedział, mógłby uznać, że to Pogoń gra w Ekstraklasie, a nie Lechia. Gospodarze stworzyli sobie wiele sytuacji strzeleckich i równie dobrze mogli zakończyć mecz po 90 minutach.
- Przez ostatni rok strzeliliśmy chyba ze 120 goli. Z każdym przeciwnikiem mamy dużo sytuacji. Oczywiście Lechia jest zespołem z Ekstraklasy, ale analizując rywala zauważyliśmy, że popełniają sporo błędów w obronie, stoperzy są ustawieni za szeroko, w środku jest za dużo miejsca. przeanalizowaliśmy stracone bramki przez Lechię w Ekstraklasie i wyciągnęliśmy wnioski - zauważył trener Sasal.
- Gramy ofensywnie: trójką z przodu, wahadłowymi. Proporcje są u nas trochę inne, ryzykujemy, bo zostawiamy trzech obrońców plus defensywnego pomocnika, a pozostali tworzą strukturę w ataku. Nie boimy się tego. Nie mieliśmy obowiązku wygrać z Lechią, nikt z klubu nam nie powiedział, że mamy tak grać. Nie lubimy grać w strefie niskiej, rzadko się zdarza, że rywal nas zamyka - dodał szkoleniowiec.
Gdzie jest sufit tego zespołu? Pogoń jest beniaminkiem Betclic II ligi, a jeszcze nie przegrała meczu w tym sezonie i zajmuje drugie miejsce w tabeli (premiowane awansem). Do tego pokonanie Lechii i awans do 1/16 finału Pucharu Polski. Jest się z czego cieszyć.
- Jeszcze nie dostrzegam sufitu. Tu jeszcze wiele można zrobić. Dojedziemy do zimy i zastanowimy się, w którą stronę pójść. Tak jak widzicie, kibice zza płotu muszą oglądać mecz, bo nie mogą wejść na stadion. To są rzeczy elementarne i miasto powinno o tym myśleć, bo ja wiecznie nie będę tutaj pracował. Sam trybun nie wybuduję. Jestem od budowania drużyny i staram się to robić jak najlepiej. Na razie to wychodzi - podsumował trener Sasal.