Można sobie obecnie wyobrazić lepsze i bardziej spokojne miejsce pracy niż bycie trenerem Lechii Gdańsk. W klubowej kasie nie ma pieniędzy, drużyna osiąga kiepskie wyniki i przerwę reprezentacyjną spędziła w strefie spadkowej.
Za wspomniane wyniki odpowiada Szymon Grabowski. Po meczu ze Stalą Mielec dostał "wsparcie" od zarządu (-----> WIĘCEJ). Po takiej lekturze zapewne aż chciało się pracować.
- Nie chciałbym rozmawiać o oświadczeniach i innych rzeczach. Nie chcę tego komentować, nie ja byłem autorem tego komunikatu. Chcę podziękować mojej rodzinie, żonie i dzieciom za wsparcie, które mam w tym trudniejszym dla mnie okresie, kibicom za wsparcie. Jestem po rozmowie z Paolo Urferem i myślę, że wszystko jest wyjaśnione i jest na dobrej drodze, by współpraca dalej przebiegała w sposób, do którego się przyzwyczailiśmy - przyznał trener Grabowski na konferencji prasowej.
W poniedziałek odbyło się spotkanie kibiców z Paolo Urferem i dyrektorem technicznym Kevinem Blackwellem, podczas którego fani przekazali kilka merytorycznych uwag, poruszyli szereg zagadnień taktycznych i teraz Lechia powinna już chodzić jak w zegarku.
- W tej pracy trzeba być gotowym na wszystko. Na to, że w pewnym momencie cię podrzucają i na to, że w pewnym momencie zapomną złapać. To właśnie te trudniejsze chwile sprawiają, że poznajemy ludzi, których mamy dookoła. Staram się skupić na swojej pracy jak najlepiej potrafię. Zupełnie mi to nie przeszkadza i staram się nie uzewnętrzniać moich emocji na szatnię. Znam wartość swoją, klubu i drużyny - dodał trener Grabowski.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
A na poważnie - cóż - kolorowo nie jest. Lechia prezentuje się mizernie, a sprawy nie ułatwiają problemy zdrowotne poszczególnych zawodników.
W piątkowym meczu z Legią Warszawa do dyspozycji mają być już Conrado, Camilo Mena i Tomasz Wójtowicz, ale z naszych informacji wynika, że tylko ten pierwszy będzie gotowy od 1. minuty. W przypadku Meny i Wójtowicza mówimy o ewentualnym wejściu z ławki w końcówce.
Nie będzie zmiany na pozycji napastnika, choć wydawało się, że coraz bliżej powrotu jest Tomas Bobcek. Wygląda jednak na to, że na ponowne występy Słowaka w drużynie Lechii trzeba będzie jeszcze trochę zaczekać.
Chciałby wreszcie ograć Feio
Jeszcze trochę i trener Grabowski będzie miał koszmary na samą myśl o Goncalo Feio.
Co prawda zaczął od pokonania go w sezonie 2022/23, gdy prowadzony przez niego Stomil Olsztyn wygrał z Motorem Lublin 2:1, ale później było już tylko gorzej. W tym samym sezonie Stomil przegrał decydujące spotkanie barażowe o awans do I ligi po konkursie rzutów karnych.
W kolejnym sezonie obaj panowie spotkali się ponownie. Feio wywalczył awans z Motorem, a Grabowski trafił do Lechii. I dwukrotnie lepszy okazał się Portugalczyk (wygrane 1:0 zarówno w Gdańsku, jak i w Lublinie).
Teraz - teoretycznie - Grabowski ma najtrudniejsze zadanie. Lechia jest w strefie spadkowej i spisuje się słabo. A Legia to Legia.
- Nie podchodzę do tego meczu, jak do rewanżu, tylko do konfrontacji z bardzo dobrym szkoleniowcem, który prowadzi bardzo dobry zespół - powiedział trener Grabowski.
- Legia to jeden z największych klubów w Polsce, ale wiemy też, jaką mamy jakość. Pomimo iż zajmujemy trzecie miejsce od końca i nie prezentujemy się przez całe mecze tak, jakbyśmy chcieli, to zdajemy sobie sprawę, że przeciwko Legii też będziemy mieli swoje szanse. Jeżeli je wykorzystamy, to w oczach wielu będziemy świadkami niespodzianki - komentował szkoleniowiec Lechii.
Nauczyć się bronić
Co zrobić, żeby wygrać? Najłatwiej powiedzieć, że strzelić więcej goli niż przeciwnik.
Żeby myśleć o zdobyciu jakichkolwiek punktów w starciu z Legią trzeba będzie zdobyć jakieś bramki, bo chyba mało kto wierzy, że Lechia zagra na zero z tyłu. Gdańszczanie stracili w tym sezonie aż 21 goli, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich drużyn w PKO Ekstraklasie.
I raczej ciężko było nauczyć się grać w defensywie przez ostatnie dwa tygodnie, skoro nie udało się to od początku sezonu.
- Cały czas nad tym pracujemy, to nie jest żadna nowość. Jeżeli jesteśmy odpowiednio skoncentrowani, zaangażowani i wypełniamy dobrze swoje zadania, nawet będąc w niskiej obronie, to mimo iż wizualnie wygląda to słabo, to jednak potrafimy się bronić - mówił Grabowski.
Wzmocnieniem będzie powrót do składu Conrado. Kibice mogą też odetchnąć, bo w ostatnim czasie z urazem zmagał się Dominik Piła, ale wrócił już do treningów. W przeciwnym razie trzeba byłoby po raz kolejny eksperymentować.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Początek meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa w piątek o godz. 20.30.