To była po prostu demolka. Cracovia biła i patrzyła, czy równo puchnie. Motor Lublin zaczął bardzo dobrze sobotni mecz w Krakowie, ale w drugiej połowie gra beniaminka totalnie się posypała i skończyło się przegraną aż 2:6 (-----> RELACJA).
- Bramka na 3:2 po naszym kontrataku mogłaby spowodować, że to my będziemy zarządzali tym meczem, natomiast to Cracovia strzeliła gola i po raz kolejny wszystko rozsypało się w ciągu dwunastu minut i dostaliśmy bramkę za bramką. To problem wynikający z zarządzania meczem. Jako lider tego zespołu powinienem zwrócić na to większą uwagę, wziąć odpowiedzialność i lepiej przygotować drużynę z perspektywy tego, co było tydzień temu - mówił trener Mateusz Stolarski na konferencji prasowej.
Trener Motoru odnosił się do spotkania z Widzewem Łódź w poprzedniej kolejce. Motor prowadził wówczas 2:0 w 14. minucie, ale po pierwszej połowie przegrywał 2:3.
- Zwracaliśmy na to uwagę na treningach, tworzyliśmy różne scenariusze gier, ale niestety okazało się to niewystarczające, żeby kontrolować mecz, nawet przy wyniku 3:2 dla Cracovii. Zdecydowanie za szybko straciliśmy kolejne bramki, nawet nie mieliśmy okazji, żeby mieć moment na złapanie remisu - mówił Stolarski.
Dziesięć goli straconych w tych dwóch meczach powoduje, że Motor dość nieoczekiwanie stał się trzecią najgorszą defensywę w Ekstraklasie.
- Coś co było naszą siłą, czyli gra w defensywie i nie dopuszczanie przeciwnika do zbyt wielu sytuacji, teraz trochę się to odwróciło i w dwóch meczach straciliśmy dziesięć goli, a strzeliliśmy pięć. Jeżeli w dwóch meczach zdobywasz pięć bramek w Ekstraklasie, nie możesz mieć zera punktów, a my z jakiegoś powodu mamy. Musimy dążyć, żeby takie sytuacje się nie powtarzały. Zbyt ciężko pracujemy, żeby kończyć mecze takim rezultatem - podsumował trener Motoru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego