Według zgłoszenia, które wpłynęło do prokuratury w Krośnie, umowy między Telewizją Polską a Polsatem, podpisywane za czasów Marka Szkolnikowskiego, miały być niekorzystne dla TVP. Zawiadomienie złożyli Tomasz Sygut (szef TVP) i Daniel Gorgosz (likwidator).
Szkolnikowski broni się przed zarzutami, twierdząc, że umowy były dla TVP komercyjne. Jak podkreśla, umowy były oparte na "wielopoziomowym, wysublimowanym partnerstwie", które przyniosło korzyści widzom w Polsce.
Przypomnijmy, że główny zarzut jest taki, że Telewizja Polska zapłaciła Polsatowi 90 milionów euro za prawo pokazywania wydarzeń piłkarskich i siatkarskich, a Polsat - w drugą stronę - "tylko" pięć. Jak nietrudno policzyć, nadawca publiczny stracił 85 milionów euro.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
- Nikt nie porównał wyników oglądalności. Jeśli te oddane przez nas prawa w Polsacie oglądało 100 tys., a finał mistrzostw świata w siatkówce w TVP prawie 5 mln, to znaczy, że prawa, które pozyskaliśmy, są warte 50 razy więcej - mówił w "Przeglądzie Sportowym Onet".
Szkolnikowski tłumaczy, że prawa sportowe są drogie, a umowy obejmowały szeroki zakres, w tym transmisje meczów siatkówki i Ligi Mistrzów.
Były szef TVP odniósł się także do innego zarzutu.
- Słyszałem, ale nadal są to tylko spekulacje, że TVP nie dochowała staranności, bo jako spółka skarbu państwa nie zorganizowała przetargu - wypalił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Gdy dziennikarz zapytał go, na co miał zostać ogłoszony przetarg, odparł z rozbrajającą szczerością:
- Nie mam pojęcia (...) To jest właśnie przykład skrajnej manipulacji informacjami. W tamtym czasie to Polsat był jedynym podmiotem, który posiadał prawa do relacji z tych wydarzeń (siatkarskich i piłkarskich - przyp. red.). Jak zatem mielibyśmy robić przetarg? Trudno komentować takie zarzuty - odpowiedział.
Były dyrektor TVP Sport zgłosił się do prokuratury okręgowej w Krośnie, która prowadzi postępowanie w tej sprawie, deklarując gotowość do złożenia wyjaśnień i ustosunkowania się do publicznie stawianych zarzutów.
- Jestem uczciwym i rzetelnym człowiekiem, który nie ma niczego do ukrycia. Gotowy jestem w każdej chwili do weryfikacji zgodności z prawem mojego działania w Telewizji Polskiej - podsumował.
W połowie października portal WP SportoweFakty skontaktował się ze Szkolnikowskim i poprosił o komentarz do sprawy.
- Wszystkie kontrakty były korzystne dla Telewizji Polskiej. Były one podpisane zgodnie z prawem oraz z zachowaniem rzetelności i staranności. Chętnie odpowiem na pytania prokuratury i wyjaśnię wątpliwości. W TVP staraliśmy się dbać o to, by jak najwięcej Polaków miało dostęp do wydarzeń z udziałem naszych reprezentantów - mówił.
Przypomnijmy, że po tym, jak Szkolnikowski przestał pracować w TVP, przeniósł się do InPostu, gdzie pełnił rolę dyrektora sponsoringu sportowego. Po okresie próbnym jego umowa nie została jednak przedłużona (więcej TUTAJ).