Mateusz Skwierawski: Co pan myśli o powołaniach do reprezentacji na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw świata z Holandią i Finlandią?
Marek Koźmiński, były reprezentant Polski: Przyszedł nowy trener i ma prawo do nowych nazwisk. Nie jestem zaskoczony. Ale widać, że selekcjoner ma małą pulę zawodników, która stale się zmniejsza. To bardzo niepokojące w kontekście przyszłości.
Co więcej, do kadry wraca Kamil Grosicki.
Dla mnie to kuriozum.
Dlaczego?
Nie rozumiem tej decyzji. Zakładam, że w czerwcu tego roku Kamil chciał się pożegnać z drużyną narodową sam z siebie i nikt na siłę go do tego nie zmuszał, robił to chyba świadomie, prawda? Trzy miesiące temu oklaskiwał go cały stadion, a we wrześniu ponownie przyjeżdża na zgrupowanie. Wygląda to kosmicznie głupio. Mamy go teraz przywitać, a później znowu pożegnać?
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Tak Stysiak zareagowała na zmianę. "Kopałam w ławkę"
Ale umiejętnościami i formą jednak się broni.
Tak, Kamil na pewno przyda się drużynie jako "joker". Natomiast sama historia... Jak żyję, czegoś takiego nie widziałem.
Kapitanem reprezentacji znowu jest Robert Lewandowski.
Nie ma o czym dyskutować.
Zakładał pan taki scenariusz?
Odebranie mu opaski nie powinno się nawet wydarzyć. Był to wybryk jednej osoby. Decyzja Michała Probierza zrobiła tyle złego, że to się w pale nie mieści. Obserwowaliśmy sceny jak z filmu słynnego komika francuskiego, Louisa de Funesa. Ja nie widzę innego kapitana. Piotrek Zieliński? Nie. Jedyne nazwisko, które przychodzi mi do głowy, to Kamil Glik. Ale Kamila nie ma w reprezentacji.
Jakie ma pan przeczucia przed spotkaniami z Holandią i Finlandią?
Przed nami dwumecz, do którego nie jesteśmy przygotowani.
Nie brzmi to optymistycznie.
Nie mamy 12-13 zawodników, którzy "obskoczą" dwa spotkania. Trener Jan Urban będzie musiał kombinować, sztukować. Nie wiem, czy Robert Lewandowski i Piotr Zieliński zdołają zagrać dwa razy po 90 minut. Jakub Kiwior dopiero we wtorek dojechał na zgrupowanie. Inni ważni zawodnicy też nie mają wielu minut w nogach w tym sezonie. Nie wiadomo, na ile starczy im "pary".
Mecz z Finlandią wydaje się ważniejszy, bo to z tym rywalem walczymy o drugie miejsce dające grę w barażach o mundial.
Jan Urban ma chyba najtrudniejszy start spośród ostatnich trenerów, którzy prowadzili kadrę. Myślę, że on nie śpi po nocach i zastanawia się, jaki dobrać skład. Musi zmierzyć się z brakiem formy piłkarzy, z ich kłopotami w klubach, a do tego jeszcze posprzątać bałagan, który zastał po poprzedniku. To całe dziadostwo, które obserwowaliśmy w czerwcu.
Wątki opaski kapitańskiej, Lewandowskiego i wielu innych problemów, które trapią drużynę, nie były jednak kontynuowane na pierwszej konferencji prasowej.
I bardzo dobrze. Wiem, że media chcą rozmawiać o podziałach, opasce, Lewandowskim, Probierzu, bo to nośne tematy. Kibice też oczekują wyjaśnień, ale kadrze potrzebny jest teraz spokój. Z punktu widzenia trenera, to było udane spotkanie z mediami. Spokojne, wyważone, bez show i bulgotania.
Rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Biało-Czerwoni w ramach walki o awans na MŚ 2026 w czwartek (4 września) zagrają na wyjeździe z Holandią (początek o godz. 20:45), zaś w niedzielę (7 września) podejmą w Chorzowie reprezentację Finlandii (początek o godz. 20:45).