Echa meczu Śląsk - Lechia: Mocarstwowe plany obu klubów

Drugą porażkę z rzędu na własnym boisku odnieśli piłkarze Śląska Wrocław. Jak na razie wrocławianie spisują poniżej oczekiwań, ale jak mówi ich trener w 2012 roku mają walczyć o znacznie więcej. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Lechii Gdańsk. W sobotę na trybunach panowała przyjaźń, ale na boisku walka była na całego.

Przyjaźń na trybunach...

Kibiców Śląska i Lechii Gdańsk od dawna łączy wielka przyjaźń. Widać to było w sobotę na trybunach stadionu przy ulicy Oporowskiej. Długo przed meczem na ulicach stolicy Dolnego Śląska można już było także spotkać sympatyków drużyny Lechii przebywających w towarzystwie fanów Śląska. Całe spotkanie toczyło się w atmosferze piłkarskiego święta.

...Na boisku walka

Choć na trybunach atmosfera była znakomita to na boisku trzeszczały kości. Już na samym początku pojedynku żółtą kartką ukarany został Tomasz Dawidowski. - Przyjaźń jest poza boiskiem. My gramy o swoje premie, o swoje osiągnięcia sportowe, a Śląsk o swoje. Nie ma mowy o przyjaźni na boisku. Teraz możemy sobie podać ręce - mówił już po spotkaniu Łukasz Surma. Wrocławianie okazali się jednak gościnni, bo to goście wywalczyli komplet oczek.

Ambitne plany na przyszłość

Obydwa kluby w 2012 roku mają zagrać na nowoczesnych stadionach, na których będzie mogła zasiąść zdecydowanie większa ilość osób. Obydwa kluby mają także mocarstwowe plany. W 2012 roku zarówno Śląsk, jak i Lechia mają walczyć o jak najwyższe lokaty.

- Zespół ma być co roku mocniejszy, budżet klubu co roku ma być większy. Po to, żebyśmy w 2011 czy 2012 roku byli w stanie grać taką piłkę, zatrudnić takich piłkarzy, żebyśmy byli w stanie zapełnić stadion na 40 tysięcy ludzi. Na polskie warunki to jest naprawdę bardzo duży wyczyn i włodarze klubu, jak i ja myślimy cały czas tak samo. Myślę, że za dwa lata mecze Śląska z Lechią będą wyglądały jeszcze lepiej, jeszcze lepsza będzie oprawa. Myślę, że jakość tej gry i stan boisk będzie dużo lepszy - powiedział na konferencji po meczu z drużyną z Wrocławia Tomasz Kafarski, trener Lechistów.

W podobnym tonie wypowiadał się także Ryszard Tarasiewicz. - 2012-2013 ten sezon będzie grany o mistrza Polski. To nie będzie tak, że ja ściągnę zawodników i będę mówił, że potrzebuję dwóch - trzech lat, żeby się dotarli. Nie, nie. Mnie interesuje walka o najwyższe cele w Polsce za dwa lata maksymalnie. Do tego będę dążył - stwierdził Ryszard Tarasiewicz.

Lechistów trójmecz z Wisłą

Po spotkaniu ze Śląskiem piłkarzy Tomasza Kafarskiego czekają kolejne mecze przyjaźni - tym razem z Wisłą Kraków. Lechiści z krakowianami zmierzą się w Remes Pucharze Polski i rozgrywkach ligowych. Na początek dojdzie do potyczki pucharowej. - Na poważnie traktujemy ten najbliższy mecz. Tylko na nim będziemy się koncentrowali. Zrobimy wszystko, żeby rozegrać bardzo dobre spotkanie. Wynik mam nadzieję będzie na tyle korzystny, że pojedziemy na rewanż po to, żeby awansować do kolejnej rundy. Nie ukrywam - chcielibyśmy sprawić bardzo dużą niespodziankę w Pucharze Polski i bardzo mocno będziemy traktowali te rozgrywki - wyjaśniał Kafarski.

- Gramy w Pucharze Polski z Wisłą Kraków i zakładamy, że w tym meczu powalczymy o zwycięstwo. Później gramy jeszcze dwa kolejne mecze w Krakowie - mówił natomiast Tomasz Dawidowski. To były zawodnik Wisły Kraków, który jednak w tym klubie większość czasu spędził w gabinetach lekarskich, a nie na boisku. - Nie mam nic nikomu do udowadniania. Po prostu pięcioletni pobyt w Krakowie to jedna wielka porażka spowodowana kontuzjami. Ja bym nie chciał do tego wracać. Widać w Gdańsku ludzie się mną zaopiekowali. Jeszcze w tamtej rundzie spokojnie wprowadzali mnie do gry. Niestety nikt w Krakowie nie miał cierpliwości, żeby tak zrobić ze mną. Może w tamtym czasie nie miałem odpowiedniej formy, aby występować w zespole mistrza Polski - wyjaśnił Dawidowski.

Komentarze (0)