Maciej Wichtowski: Nie wypadało żegnać "ogródka" porażką

Miniony wtorek był wielkim dniem dla Macieja Wichtowskiego. Wychowanek Warty strzelił pierwszego gola w dorosłej karierze. Jakby tego było mało, zaliczył historyczne, bo ostatnie trafienie dla Zielonych na stadionie przy Drodze Dębińskiej, a także przypieczętował utrzymanie zespołu w I lidze.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- Cieszę się bardzo, że po mojej bramce udało nam się wywalczyć remis. W tym meczu dopiero po raz pierwszy wchodziłem w pole karne przeciwnika przy stałych fragmentach gry i fajnie, że zakończyło się to golem. Można powiedzieć, że zrobiłem sobie miły prezent na Dzień Dziecka - stwierdził nieco żartobliwie Maciej Wichtowski.

Pojedynek z Górnikiem Łęczna był dla Warty bardzo trudny. W pierwszej połowie podopieczni Marka Czerniawskiego spisywali się fatalnie i byli bezradni w akcjach ofensywnych. Przełom nastąpił po zmianie stron. Wówczas gospodarze zdecydowanie przejęli inicjatywę i udokumentowali to trafieniem wyrównującym. - Duży wpływ na obraz gry miała bramka dla Górnika. Straciliśmy ją w nieprawdopodobnie głupi sposób i długo nie mogliśmy się pozbierać. W przerwie udało nam się jednak zmobilizować, bo wiedzieliśmy, że nie wypada żegnać się z "ogródkiem" porażką. Dobrze, że zdołaliśmy jej uniknąć - dodał 19-letni obrońca.

Przed Zielonymi ostatni akord obecnego sezonu. Pojedynek ze Stalą Stalowa Wola nie będzie miał wielkiego ciężaru gatunkowego. - Utrzymanie mamy już zapewnione, ale na Podkarpacie na pewno nie pojedziemy na wycieczkę. Trzeba walczyć o trzy punkty, bo w sprzyjających okolicznościach możemy skończyć rozgrywki nawet na 6. miejscu - zaznaczył Wichtowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×