Bramkarski kłopot bogactwa Górnika

Na starcie sezonu bramkarzem nr 1. Górnika był Sebastian Nowak. Rosły golkiper swego czasu nosił nawet kapitańską opaskę zabrzańskiej drużyny i miał pewne miejsce między słupkami bramki beniaminka ekstraklasy. Po porażce zabrzan w Gdyni trener Adam Nawałka postanowił dać szanse występu sprowadzonemu latem Adamowi Stachowiakowi.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Górnik w letnim okienku transferowym solidnie przebudował kadrę. Do Zabrza trafiło trzynastu nowych zawodników, w tym uzdolniony bramkarz Adam Stachowiak, który jeszcze nie tak dawno znajdował się w kręgu zainteresowań selekcjonera polskiej reprezentacji. Przyjście 24-letniego gracza na Roosevelta miało pomóc w zwiększeniu rywalizacji o miejsce między słupkami zabrzańskiej bramki. Dotychczas pewne miejsce w pierwszym składzie miał bowiem Sebastian Nowak, a rezerwowym golkiperem był 19-letni Łukasz Skorupski.

Jak się okazuje zwiększenie rywalizacji wszystkim trzem bramkarzom wyszła na dobre. - Pozycja bramkarza jest newralgiczna i choćby nie wiem co się działo na boisku może grać tylko jeden. Rywalizacja w Górniku toczy się wzorowo. Jestem bardzo zadowolony z zaangażowania chłopaków na treningach. Każdy z nich ma świadomość, że nie może sobie odpuścić, bo rywal tylko na to czeka, by wskoczyć do bramki - uważa trener bramkarzy Górnika, Jarosław Tkocz.

W pierwszych dwóch meczach sezonu pierwszym bramkarzem zabrzańskiej drużyny był Nowak. Po trzech meczach, w których Górnik stracił cztery bramki miejsce doświadczonego 28-latka zajął Stachowiak, który w dotychczasowych dwóch występach jeszcze nie dał się pokonać. - Zmiana w bramce nie nastąpiła dlatego, że mieliśmy do Sebastiana [Nowaka - przyp. red.] jakieś pretensje. Po prostu uznaliśmy, że warto spróbować innego ustawienia i do składu wskoczył Adam [Stachowiak - przyp. red.]. Zagrał w Płocku i w derbach z Ruchem, nie puścił bramki i to się liczy - przekonuje Tkocz.

Sam Stachowiak przychodząc do Zabrza zapewniał, że chce wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, bo rola rezerwowego go nie interesuje. - Przychodząc do Górnika postawiłem sobie za cel walkę o miejsce w pierwszym składzie i udało mi się to, z czego bardzo się cieszę. W Odrze w ostatnich miesiącach nie układało mi się tak jak chciałem. Już zimą miałem kilka propozycji zarówno z klubów polskich jak i zagranicy, ale działacze nie chcieli mnie puścić. Teraz jestem w Górniku i chcę grać dla tego klubu jak najlepiej. A rywalizacja tylko pomaga w ciągłej koncentracji - stwierdził golkiper zabrzan.

O miejsce między słupkami bramki Górnika rywalizuje też młody Skorupski, który wcale nie jest na straconej pozycji. - Przy wyborze bramkarza nie zwracamy uwagę na wiek czy doświadczenie, ale na postawę na treningach. Łukasz [Skorupski - przyp. red.] ostatnimi czasy poczynił duże postępy i jestem z jego postawy bardzo zadowolony. Czy zagra w tym sezonie? Czemu nie. Wszystko zależy od jego dyspozycji. Jeżeli pokaże, że jest w dobrej formie na pewno dostanie swoją szansę - zapewnił opiekun bramkarzy Górnika.

Rywalizacja o miejsce w bramce Górnika jest tak duża, jak ta za lat świetności klubu. - Rzeczywiście rywalizacja jest duża, a nawet większa, bo wtedy o miejsce w składzie walczyło tylko dwóch, a dzisiaj trzech bramkarzy - mówi ze śmiechem ikona klubu, Stanisław Oślizło.

- Cieszy mnie to, że rywalizacja jest tak duża, bo jako były obrońca wiem, jak ważne jest poczucie, że ma się za plecami człowieka, który może naprawić twój błąd. Gra Stachowiaka bardzo mi się podoba, a myślę, że i Nowak na tym zyska. Jest jeszcze młody Skorupski, więc wszystko wygląda jak należy. Kiedyś o miejsce walczyli Kostka i Gomola. Grali na zmianę, bo obaj występowali w reprezentacji Polski - wspomina były kapitan Górnika.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×