Kilka dni przed meczem ligowym z Podbeskidziem Bielsko-Biała Jarosław Kaszowski i Paweł Gamla zostali wezwani na dywanik do prezesów klubu: Józefa Drabickiego i Zbigniewa Koźmińskiego. Podczas rozmowy dowiedzieli się, że ich kandydowanie na stanowisko radnych z ramienia Platformy Obywatelskiej zostało w klubie odebrane bardzo niekorzystnie. Powołano się na artykuł 24. uchwały PZPN, który rzekomo ma zabraniać piłkarzom kontraktowym uczestnictwa w wyborach - wyjaśnia kandydat PO na prezydenta Gliwic, Zbigniew Wygoda.
- Zaproszono nas na rozmowę i prezesi postawili sprawę jasno: nie możemy kandydować, bo w uchwale PZPN jest pewien punkt, który tego zabrania. Dano nam do zrozumienia, że żadnej zgody z klubu nie dostaniemy, a nie możemy mieć zastrzeżeń do ich decyzji, bo dobrze wiemy, gdzie zarabiamy pieniądze. Jasno powiedziano nam, że mamy zakaz kandydowania - mówi Kaszowski.
Wspomniany artykuł 24. uchwały PZPN mówi, że w trakcie obowiązywania kontraktu zawodnik nie może prowadzić działalności gospodarczej lub innej aktywności, która utrudnia pełne angażowanie się zawodnika w reprezentowanie klubu. Chyba, że klub wyrazi na to zgodę. Szkopuł w tym, że samo kandydowanie na radnego nie jest równoznaczne z dostaniem się do Rady Miasta. Do tego jeszcze daleka droga. Kolejne pytanie brzmi, czy pełnienie tego typu obowiązków rzeczywiście przeszkadzałoby tym piłkarzom w grze dla Piasta, skoro znamy przypadki bardziej popularnych sportowców, którzy z powodzeniem łączyli jedno i drugie. W latach 2006-2009 radnym w Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego był przecież były reprezentant Polski w piłce nożnej, Radosław Majdan.
Warto dodać, że jakiś czas temu Kaszowskiemu zaproponowano start w wyborach z ramienia "Koalicji dla Gliwic Zygmunta Frankiewicza", obecnego prezydenta miasta Gliwice, które posiada 70 proc. udziałów w spółce GKS Piast. - Wtedy jakoś nikt nawet się nie zająknął o artykule uchwały PZPN. Takie działania klubu są niedopuszczalne i łamią podstawowe prawa obywatela - grzmi Wygoda.
W klubie i Koalicji dla Gliwic zapewniają, że z żadnym z piłkarzy nie prowadzono nawet wstępnych rozmów na temat ich startu w wyborach, ale Kaszowski zapewnia, że otrzymał taką propozycję. - Nie chcę tutaj operować nazwiskami, ale rozmawiano ze mną na ten temat. Przedłożono mi konkretną ofertę, podstawiono ankietę do wypełnienia. Spodziewałem się tego, że teraz będą wszystko dementować. Jeżeli będzie taka potrzeba, poproszę tę osobę, by sama się ujawniła. Mogę powiedzieć, że ten człowiek sam kandyduje z koalicji pana Frankiewicza.
Ani Kaszowski, ani Gamla mimo jasnego stanowiska władz klubu nie mają zamiaru wycofywać swoich kandydatur. Co im w tej sytuacji grozi? - To nie tak, że powiedziano nam, że jeżeli zdania nie zmienimy, to nas wywalą. Wyjaśniono nam tylko, że powinniśmy mieć na uwadze, gdzie zarabiamy pieniądze. Dano więc nam jasno do zrozumienia, o co w tym wszystkim chodzi - mówi "Kasza". - Jeżeli dostanę się do Rady Miasta i okaże się, że jednak będzie to kolidowało z pełnieniem obowiązków w klubie, to po prostu oddam mandat, chociaż wątpię, by tak było. Treningi nie trwają przecież po kilka godzin, a mecze mamy raz, ewentualnie dwa razy w tygodniu.
Przed niedzielnym spotkaniem z Podbeskidziem Bielsko-Biała pojawiły się głosy, że Kaszowski i Gamla nie znajdą się w meczowej osiemnastce właśnie dlatego, że chcą kandydować na stanowisko radnych. Ostatecznie obaj do Wodzisławia pojechali. "Gamel" przebywał na boisku 38 minut, "Kasza" poczynania kolegów oglądał z ławki rezerwowych.