- Legia jest w dobrej formie, wygrała cztery ostatnie mecze. Jestem pewien, że trener Skorża wracając na stadion klubu, z którym świętował sukcesy (Skorża pracował w Wiśle w latach 2007-2010 - przy. red.), będzie chciał dobrze wypaść. Ze względu na formę obu drużyn, pewnie nie jesteśmy faworytem tego spotkania - mówi Maaskant. - Od meczu z GKS-em Bełchatów Legia zrobiła duży postęp. Jest groźna w kontrataku. W ostatnich czterech meczach grała bardzo dobrze, więc zapowiada się ciężki mecz - dodaje.
Holenderski opiekun Białej Gwiazdy zwraca jednak uwagę na to, że jego drużyna w ostatnich tygodniach też sięgała po zwycięstwa. Na cztery ostatnie spotkania, licząc także to z Widzewem Łódź w 1/8 finału Pucharu Polski, Wisła wygrała trzy. - Nie graliśmy cudownie, ale przynajmniej zasłużyliśmy na te zwycięstwa. Gramy dobrze z drużynami, które też grają dobrze, jak Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok czy długimi okresami z Lechem. W Poznaniu źle się skończyło, ale na 30 minut przed końcem meczu nikt się tego nie spodziewał. Radzimy sobie zatem przeciwko dobrym drużynom. Liczę na to, że w piątek oba zespoły będą chciały grać w piłkę - przekonuje.
Najmocniejszą stroną Legii są w tym sezonie stałe fragmenty gry. Maaskant ma prosty sposób na zniwelowanie wynikającego z nich niebezpieczeństwa pod bramką Mariusza Pawełka. - Legia wiele bramek zdobywa po rzutach wolnych i rożnych. Musimy być na to przygotowani, ale przede wszystkim nie możemy dać Legii wiele stałych fragmentów gry. Trener Skorża powiedział, że moja obrona popełnia błędy? To teraz ich nie będzie - mówi z błyskiem w oku 41-letni szkoleniowiec.