Inaki Astiz: Lepiej raz 0:4, niż cztery razy po 0:1

Stoper warszawskiej Legii, Inaki Astiz nie potrafił wytłumaczyć tego, co stało się z jego drużyną w drugiej połowie ostatniego meczu z Wisłą Kraków. Wojskowi przegrali przy Reymonta 22 aż 0:4, czym brutalnie zakończona została ich zwycięska seria.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Warszawianie byli uznawani za faworyta tego pojedynku. Nic w tym dziwnego, ponieważ do Krakowa przyjeżdżali mając za sobą passę pięciu wygranych z rzędu. Dodatkowo na tą serię złożyły się trzy wyjazdowe zwycięstwa. Biała Gwiazda sprawiła jednak podopiecznym Macieja Skorży srogie lanie. Wiślacy przed przerwą objęli prowadzenie za sprawą Pawła Brożka, a w drugiej części gry dołożyli bez problemu trzy kolejne trafienia.

- Nie tak miało być. Przed meczem nikt nie spodziewał się takiego wyniku. W innych meczach także jako pierwsi traciliśmy bramki i potrafiliśmy się podnieść. Strata pierwszej bramki powinna nas zmobilizować. Sami jeszcze wcześniej mieliśmy swoje sytuacje, ale różnica jest taka, że my je mieliśmy, a oni swoje wykorzystali. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, ale w drugiej graliśmy kompletnie inaczej. Dlaczego? Nie mam pojęcia - rozkładał ręce Astiz, któremu trudno było dopatrzeć się pozytywów w grze Legii: - Pod koniec meczu ruszyliśmy trochę do przodu, ale było już 3:0 i to było normalne, że Wisła się cofnęła i trzymała wynik.

Zdaniem hiszpańskiego stopera, krakowska lekcja może Legii wyjść tylko i wyłącznie na dobre: - Lepiej przegrać raz 0:4, niż cztery mecze 0:1. Mam nadzieję, że to jest dla nas dobra lekcja i w następnych meczach będziemy grać lepiej. Prawdą jednak jest, że tak wysoka porażka bardzo boli. Mecze Legii z Wisłą są bardzo prestiżowe i trzeba to zapomnieć.

Astiz zgadza się z opinią jego kolegów z zespołu, którzy po wcześniejszej wygranej z Jagiellonią Białystok ogłosili, że na koniec roku Legia będzie liderem ekstraklasy. - Przed zimową przerwą jeszcze trzy mecze. Krok po kroku... Teraz koncentrujemy się na meczu z Arką i wygranej z nią, ale tak - podtrzymujemy to, że możemy zostać liderem - zapewnia Hiszpan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×