Jurij Szatałow (trener Cracovii): Wynik 3:0 mówi sam za siebie. Trudno mi coś powiedzieć. Mam tak naprawdę dwa różne zespoły: ten, który gra w Krakowie i ten grający na wyjeździe. Już sam nie wiem, jak mam dotrzeć do drużyny, żeby grali tak samo na wyjazdach, jak u siebie, żeby grali odważnie. Widać było od pierwszej minuty, że to nie jest ten sam zespół. My nie istnieliśmy na boisku. Od pięciu dni uczulałem chłopaków, że Arka jest groźna przy stałych fragmentach gry, a mimo to, właśnie po nich straciliśmy bramki. Trzeci gol to już była tylko konsekwencja naszej otwartej gry. Na pewno musimy znaleźć, gdzie leży przyczyna tak słabej naszej gry na wyjazdach. Przed meczem zakładaliśmy sobie, że zagramy wysokim pressingiem przeciwko Arce, ale już w szatni widziałem, że to nie jest ten sam zespół, który miałem w Krakowie. Nie mogę powiedzieć że drużyna nie walczyła, ale nie zagrała tak jak chciałem. Trudno mi to wszystko wytłumaczyć, bo zakładaliśmy taką samą taktykę, jak w ostatnim meczu z Lechią, więc to chyba jest najlepsze podsumowanie dla naszego występu.
Frantisek Straka (trener Arki): Możemy być dzisiaj wszyscy bardzo zadowoleni z naszego zwycięstwa. Jesteśmy dumni i szczęśliwi z tego rezultatu. To nie był łatwy mecz, ale wykonaliśmy bardzo potrzebny krok naprzód i zrealizowaliśmy nasz cel. Pierwsze trzydzieści minut tego spotkania było dokładnie tym, czego od nich oczekiwałem. Pragnę serdecznie podziękować swoim piłkarzom, za ich pracę w tym spotkaniu. Zaangażowanie mojego zespołu było na wysokim poziomie. Drugą połowę zaczęliśmy zbyt leniwie i jakoś rozkojarzeni, dzięki czemu Cracovia miała wiele stałych fragmentów gry, ale później wróciliśmy z powrotem do swojej gry. Musimy poprawić koncentrację i skupienie w następnych meczach. Media nie znają wszystkich tajemnic naszej szatni. Ujawnię, że mieliśmy kilka kontuzji, które wykluczyły niektórych naszych zawodników. Dlatego dzisiaj nie wiem czy tak samo będzie wyglądała Arka w kolejnych spotkaniach. Niezależnie jednak w jakim zestawieniu zagramy - musimy kontynuować swoją grę i walczyć dalej.
Cały czas powtarzam, że jednak nie jestem Copperfieldem i musimy jako drużyna ciężko pracować aby osiągnąć sukces.