W tej chwili zamykający ligową tabelę krakowianie mają cztery punkty straty do Polonii, która zajmuje pierwsze bezpiecznej miejsce. Zwycięstwo przy ul. Olimpijskiej przedłuży nadzieje Pasów na zachowanie ligowego bytu.
- Z mojego punktu widzenia to jest zwykły mecz. Z Polonią Warszawa graliśmy o trzy punkty i tak samo będzie z Polonią Bytom - przekonuje pomocnik Cracovii, Mateusz Bartczak. W ten sam sposób wypowiada się jego partner ze środka pomocy, Sławomir Szeliga: - Dla nas to normalny, zwykły mecz. Nie będziemy się spinać. Musimy do niego podejść na spokojnie, bez "napinki".
Bartczak cieszy się, że mecz w Bytomiu będzie rozegrany trzy dni po efektownej wygranej z Czarnymi Koszulami. - Lepiej grać, niż trenować. Gdybyśmy od jakiegoś czasu grali co trzy dni, to co innego, ale w takim wypadku będzie to korzystne - tłumaczy i dodaje, mają na uwadze, że w całym sezonie Cracovia w meczach wyjazdowych zdobyła zaledwie trzy punkty po trzech remisach: - Przyzwyczailiśmy już kibiców do tego, że u siebie potrafimy grać nieźle, a na wyjazdach gramy słabo. Wypadałoby, żeby przełamanie nastąpiło w Bytomiu. Trzeba w końcu coś przywieźć z wyjazdu.
- Nie mam żadnych specjalnych wspomnień ze spotkań z Polonią Bytom, ale nie lubię grać na tym stadionie. Nie znam zresztą nikogo, kto lubiłby tam grać. Odechciewa się wszystkiego, kiedy się patrzy na ten stadion. To może być atutem gospodarzy. Sam pamiętam z Lubina, gdzie był podobny obiekt, że nikt nie lubił tam z nami grać. Stadion Polonii to relikt przeszłości, ale to nie jest w sumie aż tak ważne - mówi Bartczak, który w razie otrzymania we wtorek żółtej kartki, będzie pauzował w niedzielnych Wielkich Derbach Krakowa z Wisłą: - O Wiśle nie będę myślał. Najważniejszy jest mecz z Polonią Bytom.