Do 74. minuty obydwie jedenastki grały równie przeciętnie. Z boiska wiało nudą, głównie za sprawą bardzo dobrej postawy defensorów Korony i ŁKS-u. - Wiedzieliśmy, że kielczanie będą waleczni. Dużo wślizgów, fauli. Odwzajemniliśmy się im dokładnie tym samym. Chwała trenerowi za taktykę i drużynie za jej poprawną realizację. Jak widać odniosła ona skutek - powiedział zaraz po meczu napastnik ekipy Rycerzy Wiosny.
Remis, przynajmniej teoretycznie, w świetle całego spotkania byłby rezultatem wierniej oddającym sytuację na murawie. Mięciel był jednak odmiennego zdania. - Mieliśmy co najmniej cztery stuprocentowe sytuacje strzeleckie. Wykorzystaliśmy tylko dwie. Remis absolutnie by nas nie usatysfakcjonował - mówił.
Regres formy piłkarzy Leszka Ojrzyńskiego jest widoczny gołym okiem. Porażka z ŁKS-em była już trzecią z rzędu. - Czy Korona zaskoczyła nas swoją słabą postawą? Z boiska wyglądało to nieco inaczej. To był mecz walki. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie kielczanie bardziej się otworzą i zrobią nam trochę więcej miejsca. Dla nas najważniejsze jest jednak, co gramy my, a nie przeciwnik - spuentował.