Mateusz Cetnarski: Stadion nie kojarzy się z chuligaństwem
Mateusz Cetnarski latem trafił do Śląska Wrocław. Ten środkowy pomocnik rzadko dostaje jednak szansę na grę. Być może jednak w piątek w meczu przeciwko Wiśle Kraków będzie on musiał zastąpić Sebastiana Milę. Spotkanie z trybun będzie obserwować ponad 42 tysiące widzów.
Artur Długosz
Czy Sebastian Mila zdoła zagrać przeciwko Wiśle Kraków? Kapitan WKS-u przebył niedawno chorobę i brał antybiotyki. Decyzja o grze byłego reprezentanta Polski zapewne zapadnie w piątek przed samym meczem. - Sebek jest przeziębiony, dwa dni spędził w łóżku. W środę widzieliśmy się już na odprawie i w miarę nieźle wyglądał - mówił w czwartek Mateusz Cetnarski.
Sprowadzony z PGE GKS-u Bełchatów piłkarz jak na razie rzadko pojawia się na murawie. Jeżeli jednak Mila nie będzie w stanie zagrać "Cetnar" zapowiada, że zdoła go zastąpić. - Każdy jest przygotowany na to, żeby grać i każdy tak naprawdę czeka na decyzje trenera o tym, czy wystąpi na boisku. Jest nas już nie 18-stu, bo wiadomo, że chłopaki wrócili po kontuzjach. Praktycznie jest nas zatem 25 zawodników gotowych do gry. Trener tak miesza w 18-stce i składzie, że każdy musi być przygotowany na to, że może pojawić się na boisku - skomentował pomocnik. Dla uspokojenia kibiców Śląska Mila znalazł się w kadrze meczowej na piątkowy pojedynek.
Po świetnym meczu z Jagiellonią Białystok wrocławianie tym razem będą podejmować byłego mistrza Polski. - Nie chciałbym ujmować drużynie Jagiellonii Białystok, ale przyjeżdża do nas mistrz Polski. To jest starcie wicemistrza Polski z mistrzem. Zawsze takie mecze nastawiają ludzi, że to będzie dobre widowisko - podkreślił piłkarz.
Z trybun Stadionu Miejskiego tą ciekawie zapowiadającą się potyczkę obserwować będzie ponad 42 tysiące widzów. Czy zawodnicy WKS-u nie będą odczuwać presji, jaka towarzyszyła im przy okazji inauguracji z Lechią Gdańsk? - W pierwszym meczu z Lechią na pewno było widać w nogach tą presję. Ja akurat siedziałem na trybunach, bo miałem kontuzję, ale z tego co rozmawiałem z chłopakami to dla nich to było pierwsze spotkanie przy takiej publiczności. To jednak normalne, że presja była na nowym stadionie. Teraz już zagramy drugie spotkanie także nie powinno być z tym problemu - skomentował były piłkarz drużyny z Bełchatowa.
Po raz drugi z rzędu nowy stadion Śląska wypełni się brzegi. Bilety zostały wyprzedane już kilka dni przed meczem, a chętnych na nie było zdecydowanie więcej. - Wydaje mi się, że dużo jest tych elementów, które kibiców gonią na ten stadion. I pierwsze miejsce w tabeli, i przede wszystkich mecz z Lechią i Wisłą, gdzie wiemy bardzo dobrze, że to są przyjaciele Śląska Wrocław. Wydaje mi się, że ten obiekt dał rodzinom do zrozumienia, że jednak można się wspaniale bawić na stadionie. Te rodziny zaczynają chyba powoli wracać na spotkania. Stadion nie kojarzy się z chuligaństwem jak to było przez ostatnie dziesięć, dwadzieścia lat. Wracają stare czasy, że można spokojnie z rodziną przyjść i myślę, że ludzie powoli zaczynają w to wierzyć - stwierdził piłkarz drużyny prowadzonej przez Oresta Lenczyka.